13 maja 2013

19. Słodko-gorzki smak zwycięstwa


- Michał! Michał!
- Enzo!
Chłopiec wyrwał się z uścisku opiekunki domu dziecka i z uśmiechem pognał ku Winiarskiemu. Jego brązowe loczki energicznie podskakiwały w takt jego małych kroczków i był to widok iście uroczy.
Michał przykucnął, wyciągnął ręce i czekał aż Enzo z impetem wpadnie w jego ramiona. Obydwaj zanieśli się zaraźliwym śmiechem, kiedy tak się stało. Ściskali się, całowali, tulili… Nie było temu końca. Byli bardzo szczęśliwi. Znów mogli siebie zobaczyć, dotknąć, porozmawiać. To był najszczęśliwszy dla nich moment od kilku tygodni.
- Jak się czujesz? Dobrze? – zapytał Michał, odgarniając chłopcu kędziorki z czoła.
- Tak. Powiedziałem tej pani, że bardzo cię kocham i chcę z tobą mieszkać.
- Bardzo dobrze. Zuch chłopak – rzekł, całując go w główkę.
- Moje gratulacje, panie Michale. – Nad siatkarzem stanęła opiekunka z domu dziecka oraz pani Beata, która prowadziła proces adopcji. – Dokonał pan swojego.
- Zrobiłbym wszystko dla Enzo.
- To widać. Cieszę się, że sąd przyznał panu prawa do Enzo. Przyznam się, że miałam wątpliwości, ale ta rozprawa skutecznie je rozwiała. Nikt z nas nie jest idealny, wpadki się zdarzają, ale na szczęście w pana przypadku wszystkie one zakończyły się pozytywnie. Enzo jest cały i zdrowy, ma teraz wspaniałego opiekuna i grupę przyjaciół – powiedziała, spoglądając na chłopca, który tulił się do Magdy.
- Dziękuję. Nawet sobie pani nie wyobraża co teraz czuję. Jestem najszczęśliwszym facetem na śwecie.
- Domyślam się – zaśmiała się serdecznie. – Rozumiem, że zabiera pan Enzo teraz do siebie.
- Oczywiście. Chcę zaprosić jego i moich oddanych przyjaciół na obiad do restauracji.
- Dobrze. W takim razie przygotuję rzeczy Enzo, zapakuję je – powiedziała opiekunka. – Proszę po nie przyjść w wolnej chwili.
- Dobrze. Dziękuję bardzo.
- Do zobaczenia.
- Do widzenia – powiedział, ściskając jej dłoń.
Dzisiaj było jego wielkie święto, dlatego miał ochotę bawić się do białego rana. Nie mógł sobie na to pozwolić ze względu na małe dziecko, ale Michał wcale nie żałował. Cieszył się, że ma przy sobie Enzo. Jego odwieczne marzenie posiadania dziecka właśnie się spełniło. I nie miało znaczenia, że nie jest biologicznym ojcem chłopca. Kochał Enzo i był święcie przekonany, że będą razem tworzyć zgrany team, kochającą się rodzinę na dobre i na złe.
Winiarski zaprosił wszystkich znajomych, Wiktorię i Kajtka również, do najlepszej restauracji w Bełchatowie. Chciał uczcić dzisiejszy dzień w najlepszy sposób. Pragnął podziękować przyjaciołom za to, co dla niego zrobili. Chociaż to i tak mało, bo bez nich dzisiejszy sukces nie miałby miejsca. Był prawdziwym szczęściarzem i żałował, że tak późno to zrozumiał. Ale lepiej później niż wcale.
Najbardziej żałował tego, że tak łatwo pozwolił Magdzie odejść. Nawet się o nią nie starał. Robił wszystko, aby ją do siebie zniechęcić. Nie czynił tego specjalnie. Po prostu tak już miał, że szybko się poddawał. Wystarczyło jedno niepowodzenie, a już tracił wiarę w siebie. Był dziwnym przypadkiem, bo w sporcie było zupełnie inaczej. Porażki go motywowały. Jednak nie umiał tego przełożyć na życie osobiste.
- Zamawiajcie wszystko na co macie ochotę. Ja stawiam – powiedział z uśmiechem. – Na co masz ochotę Enzo?
- Na lody.
- Ale najpierw trzeba zjeść obiad. Nie jesteś głodny?
- Chcę lody.
Michał spojrzał na Enzo, a potem na zebranych gości. Deser przed obiadem? Nie powinno się tak robić. Zdrowe odżywianie jest bardzo ważne dla tak małych dzieci.
- Czy już państwo zdecydowali? – Nad Michałem pojawiła się młoda, miła kelnerka z karteczką w dłoni. Wyczekująco spoglądała na Michała.
- Lody dla wszystkich – powiedział, czym wywołał salwę śmiechu wśród zebranych gości.
Atmosfera była bardzo miła, w końcu były ku temu powody. Wszystkim humory dopisywały. Jedynie Wiktoria siedziała nieco z boku, starała się rozmawiać z Michałem, ale średnio im to wychodziło. Byli teraz znajomymi, nie bliskimi, ale zwykłymi znajomymi, z którymi się wita na ulicy. Enzo wciąż był bardzo nieufny wobec rudowłosej dziewczyny, dlatego całą swoją uwagę poświęcał Magdzie i Michałowi.
Wiktoria szybko zrezygnowała z tego wspólnego posiłku i po pożegnaniu się z gospodarzem wyszła. Nie chciała być przeszkodą dla nikogo. Widziała, że wszyscy czują się niezręcznie w jej towarzystwie.
Kiedy Enzo znalazł sobie wspólną zabawę z wujkiem Mariuszem i Kajtkiem, Michał przysiadł się do Magdaleny, która przyglądała się ich wygłupom. Miała rozmarzoną minę i uśmiech na ustach. Wyglądała przepięknie jak zawsze, tak że Michał nie mógł odwrócić od niej wzroku.
- Udało się – powiedział, siadając obok niej i wyrywając ją z marzeń.
- Tak… Bardzo cię cieszę waszym szczęściem. Tylko spójrz na Enzo – rzekła, kiedy chłopiec dostawał porządną dawkę łaskotek od swoich wujków. Jego radosny śmiech roznosił się po całej restauracji.
- Ja też mógłbym krzyczeć z radości. Magda, posłuchaj…
- Nie.
Michał spojrzał na nią pytająco.
- Wiem co chcesz powiedzieć, ale nie rób tego. Nie niszcz tego co jest między nami kolejnymi wyznaniami miłości.
Winiarski uśmiechnął się nerwowo. Znów musiał skłamać, więc na poczekaniu wymyślił, że powodem tej konwersacji są podziękowania.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że doceniam to co dla nas zrobiłaś. Od początku mocno mnie wspierałaś i chciałbym ci za to podziękować. Jesteś najlepsza.
- Dzięki, Michał. Mam nadzieję, że tym razem nie nawalisz, bo to jest już twoja ostatnia szansa. Więcej ich nie dostaniesz.
- Wiem, dlatego będę się starać.
- To dobrze.
Zapadła niezręczna cisza tak rzadko spotykana pomiędzy tą dwójką.
- Więc… Spotykasz się z Kajtkiem, tak?
- Tak. Jesteśmy parą.
- Yhym…
- Ale wiedz, że to między nami nic nie zmienia. Wciąż się przyjaźnimy, ciągle jestem twoją najlepszą i ulubioną sąsiadką – zaśmiała się, dając mu kuksańca w bok. – Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dzięki.

Kiedy trzy lata później Michał wracał po treningu do domu, nie mógł się doczekać, kiedy opowie sześcioletniemu Enzo o jego przyszłej szkole. Od września chłopiec miał rozpocząć naukę, w której do niedawna pracowała Magdalena. Na szczęście wciąż uczył tam jego ulubiony wujek Kajtek, który na pewno będzie dla niego dużym wsparciem przez pierwsze miesiące.
Winiarski zapukał do drzwi sąsiedniego mieszkania. Zza drzwi wyjrzała jasna twarz Magdy, a zaraz za nią stał jego mały łobuziak.
- Byłeś grzeczny?
- Tak, tato – powiedział Enzo z błyskiem w oku.
- Naprawdę?
- Tak – potwierdziła Magda z miłym uśmiechem. – Jak sprawy? Załatwiłeś wszystko?
- Tak. Zapisałem cię do szkoły wujka Kajtka – rzekł, spoglądając na syna. – Spotkałem go. Kazał ci to przekazać.
Michał wyjął z plecaka nieduży worek z kokosowymi ciastkami.
- Kochany jest – zaśmiała się, odbierając przesyłkę. – Zawsze wie czego mi trzeba. To co, może zostaniecie jeszcze na herbatę?
- Nie chcemy przeszkadzać.
- Nie rozśmieszaj mnie, Michał. Wstawiam wodę.
Michał zajął miejsce na kanapie w salonie i z uczuciem tęsknoty spoglądał na krzątającą się za kuchenną ladą Magdalenę. Wyglądała ślicznie. Jej włosy błyszczały od sierpniowego słońca, policzki różowiały. Trochę przytyła, ale nie miało to większego znaczenia. Była piękna.
- Tato, tato!
- Słucham cię.
- A wiesz co mi powiedziała ciocia Magda? – zapytał, siadając na kolanach Michała.
- Nie mam pojęcia.
- Że będę miał kuzynkę!
- Naprawdę?
- Tak – potwierdziła Magda, głaszcząc się po swoim zaokrąglonym brzuszku. – To już pewne. Byłam wczoraj u lekarza.
- No to świetnie. Kiedy nam się powiększy ta rodzina?
- Za cztery miesiące.
- Nie mogę się doczekać – zapiszczał Enzo. – Będę dla niej jak starszy brat. Będę się nią opiekować, bawić się, będę jej bronił w szkole przez złymi chłopcami.
- Bardzo miło z twojej strony – rzekł Michał z uśmiechem.
Magdalena oraz Kajtek zostaną rodzicami po raz pierwszy. Kiedy obwieszczali tę wiadomość swoim znajomym byli jeszcze narzeczeństwem, ale szybko zdecydowali się na skromny ślub. Od czterech miesięcy byli młodym i bardzo kochającym się małżeństwem.
Michałowi nie było z tym wszystkim łatwo, ale starał się nie okazywać zazdrości i negatywnych emocji. Wciąż samotnie wychowywał Enzo. Nie potrafił znaleźć odpowiedniej kobiety, mimo iż umawiał się na randki. Żadna z nich nie była odpowiednia. Żadna nie była taka jak Magda.
- Mam nadzieję, że pomożesz mi też wybrać imię – powiedziała do chłopca.
- No jasne! Może Kasia? Nie, nie! Karolinka! Albo…
- Spokojnie, mamy jeszcze trochę czasu – zaśmiała się.
- Ale Zosia to ładne imię.
- Zosia? A czy nie tak ma na imię twoja dziewczyna? – zaśmiał się Michał.
- Tato! To nie jest moja dziewczyna! – Enzo zeskoczył z kolan siatkarza i wyszedł do drugiego pokoju, aby pobawić się z psem Magdy.
Dwójka dorosłych wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Uwielbiam go! – zaśmiała się Magda.
- Ja też.

__________
Myślę, że tytuł posta doskonale odzwierciedla to, co chciałam ukazać w tym zakończeniu. Michał zaznał wreszcie szczęścia, ale nie całkowitego, bo nie udało mu się zdobyć Magdy. Wiele razy zmieniałam koncepcję, ale postanowiłam, że lepiej dla wszystkich będzie jeśli ta dwója będzie osobno. Winiar zbyt długo się wahał i za wiele popełnił błędów, aby tak po prostu być z Magdą. A poza tym Kajtek to taki fajny facet, że chciałam, aby był znaczącą częścią tego opowiadania. 

Także... To już koniec. Będę bardzo tęsknić za tym opowiadaniem, mimo iż miałam z nim niezłe problemy. Najbardziej będzie mi brakować Enzo i chyba nie będę w tym osamotniona, nie? 
Pod koniec tygodnia zaczynam nowe opowiadanie z Bartmanem i Nowakowskim. Będzie to zupełnie inna historia, ale mam nadzieję, że nadal ze mną będziecie - "Gra uczuć" KLIK

A już teraz zapraszam na moje inne nowe opowiadanie o Fernando Torresie - Droga do Tamesis.

Na zakończenie chciałabym Wam bardzo podziękować za obecność na tym blogu. Wasze odwiedziny i komentarze wiele dla mnie znaczyły :) Mam nadzieję, że będziecie mnie miło wspominać :)

7 maja 2013

18. Rozprawa sądowa


Korytarz sądowy nie był najprzyjemniejszym miejscem w jakim Michał miał przyjemność się pojawić. Wszystko go przerażało. Stukot obcasów, który rozbrzmiewał echem po całym holu, drewniane ławy zapełnione ludźmi czekającymi na swoje rozprawy, ich wzrok, szepty. Większość z nich zapewne pomyślała, że znany siatkarz pojawił się w tym miejscu, bo jest tak pochłonięty swoją pracą i gwiazdorskim stylem życia, że nie ma czasu dla żony i dzieci. Ale nikt z nich nie pomyślał, że Michał to uczuciowy człowiek, którego celem jest pomóc małej, niewinnej istotce, która kochała go szczerze całym sercem.
Wśród świadków, którzy mieli zeznawać znaleźli się między innymi Magdalena, Wlazły, Kajtek, a także Wiktoria, której Michał obawiał się najbardziej. Nigdy nie przepadała za Enzo, pragnęła zdobyć Winiarskiego za wszelką cenę i nigdy nie ukrywała, że chłopiec stoi jej na przeszkodzie. Teraz miała idealną okazję, aby się go pozbyć. Ale musiała zdawać sobie sprawę, że jeśli zezna przeciwko Michałowi, to już nigdy w życiu go nie zobaczy. Nie wybaczyłby jej takiej zdrady.
- Dzień dobry – powiedział, ubrany w elegancki garnitur siwy mężczyzna, który był prawnikiem Michała. – Jak się pan czuje?
- Jestem zdenerwowany.
- Proszę się nie stresować. Wszystko będzie dobrze. Witaj, Kajtku.
- Cześć, wuju.
- Gotowi na zeznania? – zapytał, trzymających się za ręce Kajtka oraz Magdę.
- Tak.
- Enzo tu jest? – dopytywał Michał.
- Tak. Również będzie przesłuchiwany, ale jeszcze nie wiem w jakiej formie. Dzieci zazwyczaj się boją, dlatego przeprowadza się z nimi rozmowę w osobnym pokoju pod okiem psychologa.
- Dawno go nie widziałem.
- Dzisiaj pan to nadrobi. I mam nadzieję, że to już będzie koniec pana procesu adopcyjnego.
- Mam wątpliwości.
- Proszę być dobrej myśli. Muszę już iść na salę. Do zobaczenia w środku.
Michał zajął miejsce na jednej z ławek. Był zamyślony, błądził gdzieś daleko, ale jego uwadze nie umknęły czułości, które okazywali sobie Magda i Kajtek. Czego się nie dotknął, wszystko chrzanił, więc nic dziwnego, że i z Magdaleną mu nie wyszło. Pluł sobie w brodę, że tak ją potraktował. Wodził ją za nos, wyznawał miłość, później to odwoływał. Chciałby zacząć wszystko od początku, ale wydawało się, że już nie będzie mieć swojej szansy.
- Rozprawa Michała Winiarskiego o przyznanie praw rodzicielskich do małoletniego Enzo Alvesa. Wszystkich świadków zapraszam na salę rozpraw – powiedział rosły mężczyzna i otworzył na oścież drzwi do sali.
Winiar zajął miejsce tuż przy swoim prawniku, który wyszeptał mu na ucho ostatnie poprawki. Byli dobrze przygotowani. Obydwoje wiedzieli, że Michał popełnił bardzo dużo błędów, które mogłyby skutecznie wyeliminować go z walki o adopcję. Ale z jakiegoś powodu prawnik dostrzegł światełko w tunelu, dzięki któremu znajdują się teraz na sali rozpraw.
Magda oraz reszta świadków zajęła miejsce za plecami Winiarskiego. Nim sędzina weszła na salę uścisnęła go jeszcze za ramię, aby czuł, że ma jej stuprocentowe wsparcie. Podziękował jej lekkim skinieniem głowy i mrugnięciem, po czym skupił się na rozpoczynającej się rozprawie.
Michał jako pierwszy zajął miejsce, które przeznaczone było dla zeznających. Prawniczka, która pracowała dla domu dziecka i ośrodka adopcyjnego, przystąpiła do pracy.
- Jestem pan dwudziestodziewięcioletnim samotnym mężczyzną, uprawiającym czynnie sport. Jak pan wyobraża sobie opiekę nad trzyletnim chłopcem?
- Dla Enzo jestem zdolny do wszelkich poświęceń. Wiem, że nie mam partnerki, która by mi pomogła go wychować, ale dokonam wszelkich starań, aby chłopiec wyrósł na szczęśliwego i spełnionego młodzieńca.
- No dobrze, ale czy nie uważa pan, że nieregularne godziny pracy są bardzo niepraktyczne przy małych dzieciach?
- Tak, zgadzam się. Jednak mam obok siebie wspaniałych ludzi, cudownych przyjaciół, którzy są w stanie mi pomóc i popilnować Enzo przez tych kilka godzin dziennie.
- Wie pan, że nie na tym polega wychowywanie dzieci?
- Tak, zdaję sobie sprawę.
- I mimo wszystko upiera się pan przy tej adopcji?
- Tak.
- No dobrze, a proszę mi powiedzieć, co wydarzyło się dwunastego kwietnia?
Michał podrapał się po głowie i z niechęcią odpowiedział na pytanie.
- Enzo zniknął.
- Zniknął?
- Tak. Wystraszył się pewnej osoby, dopowiedział sobie kilka rzeczy i postanowił uciec, aby odwieść mnie od ewentualnego pomysłu poślubienia tej osoby.
- A więc jest to kobieta… Czy ta kobieta to pani Wiktoria Zamojska?
- Tak.
- Coś państwa łączy?
- Łączyło. Obecnie Wiktoria to moja znajoma.

- Pani Wiktorio, jest pani koleżanką pana Winiarskiego. Jakim jest człowiekiem w pani oczach?
- Mogę o nim mówić tylko w samych dobrych słowach. Nigdy mnie nie zawiódł i zawsze był wobec mnie fair. Nawet kiedy go zawiodłam potrafił mi wybaczyć.
- A czy nie była pani jego narzeczoną?
- Spotykaliśmy się przez krótki okres czasu, ale między nami pozostała tylko przyjaźń.
- Czyli jednak byli państwo parą. Z moich dokumentów wynika, że pani Magdalena Wiśniewska również swego czasu była partnerką pana Winiarskiego. Czy mężczyzna, który ma tak bujne życie towarzyskie będzie dobrym wzorem dla młodego chłopca?
- Nie mnie to oceniać, ale jestem przekonana, że Michał będzie wspaniałym ojcem. Enzo jest w niego wpatrzony jak w obrazek i bardzo lubi panią Wiśniewską.
- Jednak pani Wiśniewska jest obecnie związana z innym mężczyzną, który znajduje się na tej sali. Czy pan Michał poradzi sobie jako samotny ojciec?
- Jestem o tym w stu procentach przekonana. Pani Magdalena mieszka naprzeciwko Michała i o ile mi wiadomo zawsze służy mu pomocą. Poza tym Michał ma również mnie oraz innych przyjaciół na których może liczyć. Wiem, że stan cywilny nie działa na jego korzyść, ale to tylko pokazuje jak zdeterminowany jest do walki o Enzo. To dziecko jest obecnie dla Michała całym światem i daję sobie rękę uciąć, że zrobi wszystko, aby wychować go na dobrego człowieka.

- Panie Wlazły, zna pan pana Michała od kilku lat. Jakim jest człowiekiem?
- Odkąd tylko się poznaliśmy od razu narodziła się między nami przyjaźń. Michał to bardzo szczery i otwarty facet. Zawsze służył mi pomocą i nigdy nie usłyszałem od niego słowa „nie”. Trudno byłoby mi znaleźć lepszego przyjaciela.
- A jakim jest mężczyzną?
- Cóż, nie mnie to oceniać. Ale pamiętam, że zawsze marzył o dużej i szczęśliwej rodzinie. Jednym z jego marzeń było postawienie domu z ogrodem, w którym bawiłyby się dzieci, a wokół biegały psy. Michał to rodzinny facet, który wie co to znaczy ognisko domowe.
- Jednak nigdy nie miał własnych dzieci.
- Niestety nie, ale mam nadzieję, że kiedyś tak się stanie. A wówczas owo dziecko będzie miało wspaniałego starszego brata. Mam na myśli Enzo.
- To się jeszcze okaże… Pan również ma trzyletnie dziecko, ale jest pan w związku małżeńskim. Proszę mi powiedzieć, czy byłby pan w stanie zaopiekować się synem, gdyby nie partnerka?
- Na pewno byłoby mi ciężko, ale gdybym miał takich przyjaciół jak Michał, to nie martwiłbym się tym zbyt długo.

- Pani Magdaleno, jak długo zna pani pana Michała?
- Około pół roku.
- W tym czasie byliście parą?
- Nie nazwałabym tego tak. Jesteśmy sobie bardzo bliscy, mamy podobne charaktery, jednak nigdy nie stworzyliśmy oficjalnego związku. Cenię sobie Michała jako przyjaciela i tak już pozostanie.
- Jakim jest mężczyzną?
- Bardzo ciepłym i życzliwym. To człowiek, który potrzebuje bliskości drugiej osoby, dlatego uważam, że są dla siebie z Enzo stworzeni.
- A nie odnosi pani wrażenia, że gdyby nie pani codzienna obecność w życiu pana Winiarskiego, to pan Michał nie poradziłby sobie ze wszystkimi trudami ojcowskimi?
- Nie. Michał zawsze był dla Enzo wspaniały. Zawsze kiedy widziałam ich razem, to obaj się śmiali i wygłupiali. Chadzali często do parku, gdzie się bawili. Michał uczył Enzo wielu rzeczy: grać w siatkówkę, wiązać buty… Był naprawdę dobrym przyjacielem i nauczycielem dla Enzo. Ja im tylko pomagałam, ale sami sobie świetnie radzili.
- I nie widzi pani problemu w tym, że chłopiec jednak sprawiał problemy rodzicielskie… Nie byliście w stanie we dwoje nad nim zapanować.
- Enzo to bardzo pokrzywdzone przez los dziecko. Wychowywał się samotnie, bez rodziców, więc to naturalne, że obawia się tego co nowe i obce. Jednak szybko znalazł wspólną więź z Michałem. I zupełnie nie wiadomo dlaczego tak się stało. Wśród dzieci wychowywanych w domu dziecka istnieje taki przesąd, że dziecko wybiera sobie rodzica. Jakaś magiczna siła ciągnie ich w stronę potencjalnej rodziny. I ta magia zadziałała w tym przypadku. Enzo od razu zaufał Michałowi. I skoro tak się stało, to Michał nie może być złym człowiekiem.

- Pani Beato. Od początku prowadziła pani sprawę pana Michała. Jakie zrobił na pani wrażenie?
- Pan Winiarski odkąd pamiętam zawsze był zestresowany i podenerwowany moimi wizytami. Jednak to normalne, bo większość rodzin adopcyjnych reaguje w ten sposób.
- Wywiązywał się ze swoich obowiązków?
- Jak najbardziej. Pozytywnie przeszedł wszystkie testy psychologiczne. Wizyty kontrolne również były zadowalające.
- Czy zauważyła pani w zachowaniu pana Michała coś dziwnego?
- Oprócz tego podenerwowania o którym wspominałam, to nie. Ale jak mówiłam jest to naturalna sprawa w takich sytuacjach. Pan Winiarski zawsze bardzo się starał. Dbał o Enzo, kupował mu obrania i zabawki, wyremontował dla niego pokój, zapewnił bezpieczeństwo.
- Podczas jednej z wizyt poznała pani narzeczoną pana Winiarskiego, zgadza się? Niejaką Magdalenę Wiśniewską.
- Tak mi ją przedstawił.
- A więc kłamał.

- Wysoki Sądzie, zebraliśmy się tutaj, aby wysłuchać kilku opinii na temat jednego człowieka, mojego klienta, pana Michała Winiarskiego. Jego przyjaciele oraz znajomi poświęcili swój cenny czas, aby się tu dzisiaj znaleźć i przekonać Wysoki Sąd, że pan Michał jest dobrym człowiekiem i prawym obywatelem. Jest także mężczyzną, któremu przysługują takie sama prawa, jak innym mężczyzną żyjącym w tym kraju.
Pan Winiarski spotkał trzyletniego chłopca przypadkowo, podczas jednej z wizyt charytatywnych w domu dziecka. Ta dwójka od razu przypadła sobie do gustu, czy to nie zaskakujące? Coś sprawiło, jak nazwała to pani Wiśniewska, jakaś magia sprawiła, że obydwaj od razu sobie zaufali i pokochali się szczerą miłością. Do tej pory myślałem, że takie tanie chwyty stosuje się jedynie w marnych filmach, ale przekonałem się, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. I to na naszych oczach!
Trudno jest znaleźć na świecie człowieka idealnego. Jest to misja niemożliwa, bo nikt z nas nie jest ideałem. Mój klient również ma wady, ale ma także wiele zalet, a jedną z nich na pewno jest wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka. Nie zważając na żadne przeciwności losu i niedogodności, postanowił stworzyć ciepły dom dla małej, niepotrzebnej nikomu istoty. Nie oczekuje niczego w zamian. Nie chce żadnych pieniędzy. On pragnie jedynie, aby Enzo Alves znalazł swoje miejsce na tej okrutnej ziemi i aby chłopiec został jego synem. Czy to aż tak wiele?
Pan Winiarski popełnił wiele błędów. Być może za wiele. Ale zastanówmy się, o co w tym wszystkim chodzi… Czy chodzi nam o to, aby pan Michał cierpiał do końca życia wypominając sobie swoje wpadki? Czy chodzi nam o to, aby pokazać polskiemu społeczeństwu, że mężczyźni i ojcowie nie mają takich samych praw co kobiety? Czy chcemy udowodnić, że sprawiedliwości nie ma? Nie! My po prostu chcemy, aby nieletni Enzo Alves zaznał odrobiny spokoju i miłości. Aby to dziecko, które przerzucane było z rąk do rąk, wreszcie znalazło dom, rodzinę, ojca, do którego będzie mógł wołać „tato”. Ile jeszcze będzie musiał wycierpieć ten trzylatek, aby spełnić swoje marzenia?
Wychowywanie dzieci nie należy do najprostszych rzeczy. Jednak jestem przekonany, że mój klient ma w sobie tyle samozaparcia i determinacji, że mu się uda. Przecież oni się kochają. Wystarczy tylko na nich spojrzeć, posłuchać ich rozmowy. A poza tym mają wokół siebie tyle życzliwych ludzi, że grzechem byłoby odebrać im możliwość wspólnego życia.
Dlatego wnoszę do Wysokiego Sądu prośbę, o przyznanie panu Michałowi Winiarskiemu praw rodzicielskich do Enzo Alvesa.
Dziękuję bardzo.

__________
To już prawie koniec. Pozostał jeden rozdział, który prawdopodobnie opublikuję w przyszłym tygodniu. 

W wszystkie z Was, które piszą o sporcie zapraszam do katalogu, którego współautorką jestem. Możecie tam wpisywać swoje blogi oraz znaleźć inne opowiadania o swoich ulubieńcach. 

1 maja 2013

17. Wzloty i upadki


- Dzień dobry, mogę?
- Cześć, Kajtek. Jasne, wchodź. – Magdalena siedziała w swoim małym gabinecie i starała się pracować. Jednak wszystkie jej myśli krążyły wokół Enzo oraz załamanego Michała. Od dnia w którym urzędniczka adopcyjna zabrała chłopca minęło zaledwie kilka dni, ale były one dla wszystkich tak puste, że wydawały się trwać miesiąc.
- Przyszedłem tylko na chwilę, aby zapytać jak się masz? Od jakiegoś czasu w ogóle się nie odzywasz. To przez Michała i tego dzieciaka? – zapytał, siadając na miękkim fotelu obok dziewczyny.
- Tak. Ciągle się zastanawiam jak mogę im pomóc.
- Może ja mógłbym to zrobić?
Magdalena spojrzała na przyjaciela z zaciekawieniem. Nie miała pojęcia o czym mówi Kajtek.
- To wizytówka mojego wuja – powiedział, wyjmując z kieszeni mały kartonik. – Jest prawnikiem i specjalizuje się w prawie rodzinnym. Opowiedziałem mu wczoraj historię Michała i Enzo i poprosiłem o pomoc dla nich.
- Naprawdę?
- Tak. Wujek się zgodził i nawet weźmie zniżkę, bo powiedziałem mu, że to moi przyjaciele.
- Matko, Kajtek! Nie wiem jak ci dziękować – powiedziała rozradowana, rzucając mu się na szyję. – Jesteś kochany!
- Tak naprawdę robię to dla ciebie. I po części dla siebie, bo odkąd zabrali tego małego, to w ogóle się ze mnie nie widujesz. Dobija mnie to.
- Przepraszam cię. Ostatnio mam totalne urwanie głowy i czasami po prostu mam ochotę pobyć sama.
- Wiem, że to przeżywasz, dlatego nie nękałem cię telefonami. Mam nadzieję, że wujek będzie mógł pomóc i że niebawem wszystko wróci do normy.
- Ja też. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
- Nie ma sprawy. To na razie!
- Kajtek! A może masz ochotę na obiad? Chciałabym ci jakoś wynagrodzić te ostatnie dni.
- Chętnie. Kończę pracę za godzinę.
- Jasne, poczekam tu na ciebie. Przyjdź jak skończysz lekcje.
- Okay. Do zobaczenia.
Przez kolejną godzinę Magdalena biła się z myślami. Z jednej strony od razu chciała zadzwonić do Michała i przekazać mu słowa Kajtka. Była pewna, że bardzo się ucieszy na wieść o prawniku. Wianiar już szukał sobie przedstawiciela, ale żaden z nich nie miał na uwadze dobra jego oraz dziecka. Każdy widział w Michale sławnego sportowca, którego można wycisnąć z kasy jak pomarańczę.
Magda ufała Kajtkowi i była pewna, że rzetelnie opowiedział historię Winiarskiego wujowi. Od razu zapałała sympatią do tego mężczyzny, mimo iż nawet go nie widziała. Kajtek był rozsądnym i odpowiedzialnym facetem, więc na pewno nie natknął by jej na minę. Nie lubił Michała – to fakt. Ale dzięki temu, że mu pomagał zdobywał kolejne punkty u Magdaleny. Dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę, ale nie miała mu tego za złe. Cieszyła się, że spotkała w Bełchatowie taką osobę jak Kajtek.
- Hej, skończyłem lekcje. Możemy iść – powiedział blondyn, zaglądając do gabinetu dziewczyny.
Magda sięgnęła po swój różowy sweterek i torebkę. Z uśmiechem zamknęła gabinet i idąc pod rękę z Kajtkiem ruszyła w kierunku pobliskiej restauracji.
- Dobrze się czujesz? – zapytał, spoglądając na nią przenikliwie.
- Tak – odparła, lekko kiwając głową. – Cieszę się, że wychodzimy razem. Chyba było mi tego trzeba.
- Tęskniłem za tobą.
- Kajtek, ja…
- Wiem, wiem – rzekł, otwierając przed nią drzwi knajpy.
Para zajęła miejsce przy stoliku pod oknem. Mieli stąd piękny widok na pobliską starówkę. Słońce świeciło im prosto w twarze, wokół rosły kwiaty, kłębili się ludzie. Był piękny dzień, jednak atmosfera w lokalu była lodowata. I nie było to spowodowane działającą klimatyzacją.
- Makaron ze szpinakiem, poproszę – powiedziała Magda, oddając kelnerce menu.
- Ja również. I dwa kieliszki białego wina.
- No więc… Jak tam lekcje z dzieciakami?
- W porządku. Miałem kupę roboty, ale lubię to. A ty?
- Ja też miałam robotę, ale bardziej papierkową. Wyjątkowo spokojna szkoła.
- Magda, nie rozmawiajmy o pracy, co? Nigdy tego nie robiliśmy i uważam, że było nam z tym dobrze. Jest tyle ciekawych rzeczy do omówienia.
- Co na przykład?
- Twoje uczucia – powiedział nieśmiało. – Względem mnie – dodał po chwili, nie mogąc oprzeć się spojrzenia jej w oczy.
- Lubię cię, Kajtek – odparła z lekkim uśmiechem. – Bardzo… bardzo… bardzo… bardzo… – mówiła, uśmiechając się coraz szerzej z każdym kolejnym słowem. Równocześnie nachylała się nad stołem, coraz bardziej zbliżając się do Kajtka. Kiedy ich twarze znalazły się dostatecznie blisko dziewczyna musnęła jego usta swoimi, powodując, że oczy chłopaka zaświeciły się milionem iskier.
- No… nie spodziewałem się – zaśmiał się nerwowo, kiedy Magda powróciła na swoje miejsce.
- Po mnie można się wiele spodziewać.
- Teraz już to wiem.
Magda oraz Kajtek bardzo dobrze się rozumieli. Nadawali na tych samych falach, więc ich dobra relacja nie była zaskoczeniem. Obydwoje przez lata byli samotni, ale wreszcie odnaleźli bratnią duszę, która dawała zrozumienie, spokój i szczęście. Dla Magdy ten związek nie był oczywistością, ponieważ z tyłu głowy wciąż siedział jej Michał. Jednak już niejednokrotnie przekonała się, że Winiar nie jest mężczyzną dla niej. Wiele lat przeżyła samotnie, opiekując się schorowanym ojcem. Wiele przeszła w życiu, więc po jego śmierci chciała sobie wszystko ułożyć na nowo z kimś, kto nie będzie jej wiecznie przypominać o trudach przeszłości.
Michał był specyficznym mężczyzną, który bardziej potrzebował twardej baby z jajami niż dziewczyny rodem z sąsiedztwa, którą właśnie była Magdalena. Ona sama gustowała w silnych i zdecydowanych mężczyznach, którzy dawaliby jej poczucie bezpieczeństwa oraz stabilność – materialną, duchową, a także psychiczną. W jej oczach Michał był tego zaprzeczeniem. Bardzo chciała mu pomóc w ogarnięciu się i adopcji Enzo, ale nie mogła się w nim zakochać dostatecznie mocno, aby stworzyć z nim udany i szczęśliwy związek.
Kajtek był zupełnie inny. Wiedział czego chce i spełniał swoje marzenia. Kobieta w jego towarzystwie czuła się jak dama, gdyż zawsze był szarmancki. A w dodatku miał poczucie humoru, które spodobało się Magdzie. Dziewczyna uważała, że znajomość z młodym nauczycielem języka angielskiego będzie dla niej dobra, dlatego też postanowiła się zaangażować i sprawdzić, co przyniesie jej los.
- Masz smutną minę – zauważyła po chwili.
- Bo przypomniałem sobie o Winiarskim.
- W takiej chwili o nim pomyślałeś? – zaśmiała się, jednak szybko spoważniała, bo mina Kajtka nie była zbyt wesoła. – Martwisz się czymś?
- Twoimi uczuciami do niego. Wiem, że nie jest ci obojętny.
- Cóż… To prawda. Ale możesz być pewny, że nie gram na dwa fronty. Michał to tylko przyjaciel na którym bardzo mi zależy. Na nim i na Enzo. Chcę im pomóc, ale nie kryją się za tym żadne aspekty matrymonialne. Winiar nie może zostać moim partnerem, bo – mimo iż do siebie pasujemy – to nie spełnia moich podstawowych wymagań. Nie potrzebuję dużego dziecka w domu. Jestem kobietą i sama potrzebuję opieki.
- Więc nie będziesz z nim kręcić za moimi plecami?
- Zdecydowanie nie – zaśmiała się. – Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?
- Przepraszam cię. Wiem, że wiele dla ciebie znaczy.
- To prawda, ale nie masz się czym przejmować. Naprawdę.
- Cieszę się.
Magdzie ciężko było pozbyć się uczuć do Michała. Jeszcze nie tak dawno pragnęła oddać mu swe serce. Wydawało się jej, że go kocha, ale z biegiem dni zdała sobie sprawę, że było to tylko zauroczenie. I to nie do samego Michała, ale do Enzo. Chłopiec rozpalał serca każdemu z kim miał styczność. A ponieważ Magda była bliską przyjaciółką Winiarskiego, los dziecka nie był jej obcy. Na szczęście udało jej się zdać z tego sprawę, bo w przeciwnym razie skrzywdziłaby bardzo wiele osób.
- Jakie masz plany na resztę dnia? – zapytał mężczyzna.
- Wracam do domu. Muszę iść do Michała opowiedzieć mu o twoim wujku.
- Jeszcze do niego nie dzwoniłaś?
- Nie, chciałam mu to przekazać osobiście. A może pójdziesz ze mną?
- Do Winiarskiego? Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. On mnie chyba nie lubi.
- Co ty gadasz?! Chodźmy!
- Nie, Magda. Ja mam jeszcze sprawdziany do poprawienia na jutro. Sama to lepiej załatwisz – powiedział z uśmiechem. – Ten dzień był dla mnie mega szczęśliwy i nie chcę, aby Winiarski to popsuł.
- No dobrze. W takim razie pójdę już. Dziękuję ci za pomoc. Twój wujek na pewno coś wymyśli.
- Trzymam za to kciuki. Zadzwonię później.
- Okay. Do zobaczenia – powiedziała, całując go na pożegnanie.

Magda była lekko wystraszona przez wizytą u Michała, bo nie wiedziała czego się spodziewać. Winiar się załamał i zamiast działać, robić coś aby odzyskać Enzo, to zamknął się w swoich czterech ścianach i nie wpuszczał gości do środka. Wyjątkiem była Magda, która codziennie dostarczała mu żywność i inne niezbędne rzeczy.
Michał zawsze siedział na kanapie w pokoju z zasłoniętymi oknami, ciągle w tej samej koszulce, wśród nie umytych naczyń i porozrzucanych śmieci. I na nic zdały się motywujące i mobilizujące pogadanki Magdaleny. Nic do niego nie docierało, jakby na zawsze stracił wiarę.
- Jak się czujesz? – zapytała dziewczyna, stawiając na blacie w kuchni reklamówkę z jedzeniem. – Jesteś głodny?
- Nie.
- Dzwonili z sądu rodzinnego? Wyznaczyli już datę rozprawy?
- Nie. Oni nie zadzwonią.
- Zadzwonią.
Magda podeszła do Michała i zebrała mu z czoła brudne kosmyki włosów.
- Posłuchaj. Rozmawiałam dzisiaj z Kajtkiem i…
- Z Kajtkiem? A więc tak spędzasz wolny czas…
- Dał mi to – kontynuowała, nie zważając na zgryźliwe uwagi siatkarza. Wyciągnęła z torebki wizytówkę. – To jego wujek. Prawnik, który specjalizuje się w prawie rodzinnym. Kajtek opowiedział mu o tobie oraz Enzo. Zdecydował się wam pomóc.
- Nie chcę jego pomocy.
- Nie zachowuj się jak dziecko, Michał. To dobry prawnik, sprawdź w Internecie ilu rodzinom pomógł.
- Nie obchodzi mnie to.
- Tak? No to świetnie! Siedź sobie tutaj sam i pozwól, aby Enzo ponownie trafił do domu dziecka, a potem w ręce kolejnych, nieodpowiedzialnych i wstrętnych ludzi, którzy wykorzystają go do promocji. Będą się szczycić, że mają kolorowe dziecko, a kiedy zrozumieją, że czarny chłopak to same kłopoty, oddadzą go z powrotem jak zużytą zabawkę. Siedź i pozwól, aby Enzo znów poczuł się jak wyrzutek społeczeństwa, jak przedmiot z wypożyczalni, który krąży z rąk do rąk. Siedź i pozwól na to.
- Magda…
- Nie obchodzi mnie to, co masz mi do powiedzenia. Ja nie pozwolę ci zmarnować życia, ani swojego, ani Enzo. Trzymaj tą wizytówkę i masz w taj chwili zadzwonić do tego mężczyzny. A jeśli tego nie zrobisz, to przysięgam ci, że sama złożę wniosek adopcyjny, poślubię Kajtka i to my będziemy adopcyjnymi rodzicami Enzo. Przysięgam, że to zrobię, Michał. Bo tak samo, jak ty, kocham tego chłopca i nie pozwolę, aby spotkały go kolejne przykrości ze strony potworów, którzy mają czelność nazywać siebie ludźmi. Zrozumiałeś mnie?
- Magda…
- Więcej ci powiem! Jesteś cholernym egocentrykiem, bo myślisz tylko o sobie. Siedzisz sobie tutaj, w swoim ciepłym i bezpiecznym domku, znalazłeś sobie frajerkę, która przychodzi i gotuje dla ciebie, sprząta, pierze… Masz wszystko w nosie, bo niczego ci nie brakuje. Ale pomyśl teraz o Enzo, który został sam. Wrócił do tego miejsca, którego nienawidzi. Nie wie co się dzieje, nie wie czy kiedykolwiek cię jeszcze zobaczy. Cholera wie, co oni mu mówią, rozumiesz?!
- Nie jesteś frajerką – wyszeptał.
- Boże, Michał, otrząśnij się! Tu nie chodzi o mnie. Nie widzisz tego co się dzieje?
- Widzę.
- I zamierzasz coś z tym zrobić?
- Zamierzam – odparł. Chwycił za wizytówkę leżącą na stole i wykręcił numer do prawnika. 

__________
Nawet nie wiecie ile kosztowało mnie napisanie tego rozdziału... 
Jakość marna, ale mam nadzieję, że teraz będzie mi lepiej szło.