29 marca 2013

13. Zaskakująca wizyta


- Chodź, Enzo. Pomogę ci się umyć – powiedziała Magdalena, biorąc chłopca za rękę. Impreza u Winiara trwała w najlepsze. Wszyscy goście dopisali. Mariusz Wlazły pojawił się z żoną oraz synkiem, który od razu zaprzyjaźnił się z Enzo. Również Magda zaszczyciła gospodarzy swoją obecnością. Od początku bardzo aktywnie brała udział w przygotowaniach, bo obawiała się, że Michał polegnie na polu bitwy, którym niewątpliwie dla niego była kuchnia. Przyrządziła apetyczne przekąski oraz upiekła ulubione ciasto Enzo z wiśniami. Wszyscy goście byli zachwyceni potrawami oraz wystrojem mieszkania, które Magdalena lekko przyozdobiła.
Dziewczyna lubiła Michała oraz Enzo i pragnęła, aby ich przyjęcie wypadło perfekcyjnie. Nie chciała się rządzić i panoszyć, ale za zgodą siatkarza ustawiła w widocznych miejscach zapachowe świeczki oraz świeże kwiaty. Dzięki temu mieszkanie wyglądało na przyjemne i przytulne, co spowodowało, że goście lepiej czuli się w tym miejscu.
- Od razu widać, że ciasto ci smakowało. – Magdalena odkręciła wodę w kranie i starannie umyła buzię Enzo, która była cała czerwona od wiśniowej konfitury.
- Było pycha! Zrobisz takie jeszcze?
- Kiedy tylko będziesz chciał.
- Za tydzień? Albo nie! Nie! Zrób je w czwartek.
- W czwartek? A dlaczego akurat wtedy?
- Bo w czwartek do Michała przychodzi taka pani, która będzie oglądać jego dom. I jak jej się spodoba, to potem powie, że mogę tutaj zamieszkać razem z Michałem. A jak nie…
- Na pewno jej się spodoba – powiedziała, podając mu ręcznik.
- Nie wiem… Ja bardzo lubię Michała, ale taka starsza dziewczyna z domu dziecka powiedziała mi, że będę musiał tam zostać, bo nie mam tutaj własnego pokoju, Michał nie ma żony, nie ma dobrej pracy…
- Enzo, posłuchaj mnie. – Magdalena przykucnęła przed chłopcem i chwyciwszy go za rączki, powiedziała: – Michał cię bardzo kocha i jestem pewna, że właśnie to uczucie będzie najważniejsze w tym wszystkim. Michał jest dla ciebie dobry, prawda? Żadna żona i żadna praca nie zastąpi mu ciebie. Nie myśl o tym i nie słuchaj tej dziewczynki. Dobrze?
Maluch pokiwał twierdząco głową.
- Ale jak zrobisz to ciasto w czwartek, to może ta pani będzie milsza. I powiem Michałowi, żeby dał jej duży kawałek, taki duży, żeby rozbolał ją brzuch i żeby nie mogła chodzić i wtedy nie zobaczyłaby całego mieszkania Michała – zaśmiał się radośnie.
- Enzo.
- Ale byłoby śmiesznie!
- Chodź, urwisie. Wydaje mi się, że twój plan nie będzie konieczny. Michał ma dla ciebie niespodziankę.
- Niespodziankę?! – Nagle oczka Enzo zrobiłby się dwa razy większe. Bił z nich blask i ciekawość. – Jaką niespodziankę?
- Sam zobaczysz – powiedziała z uśmiechem i biorąc go za rączę zaprowadziła do Winiarskiego. – Michał, Enzo już wie o twojej niespodziance. Nie trzymaj go dłużej w niepewności.
Siatkarz podszedł do małego chłopca i wziął go na ręce. Enzo był tak bardzo podekscytowany, że uśmiechał się szczerzej niż aktorka z nowej reklamy pasty do zębów. Jak każde dziecko lubił prezenty.
- To specjalnie dla ciebie – powiedział Michał, otwierając drzwi, za którymi zazwyczaj kryła się graciarnia. Kiedy oczy trzylatka zrobiły się jeszcze większe, postawił go na ziemi, aby samodzielnie mógł zwiedzić swój nowy pokój. Chłopiec niepewnie wszedł do środka, bardzo dokładnie oglądał każdy kąt pomieszczenia. Rozglądał się wokoło, a jego głowa niemalże wykręciła trzysta sześćdziesiąt stopni. – Podoba ci się?
Enzo nic nie odpowiedział. Posłał tylko Michałowi spojrzenie pełne zachwytu i miłości.
- Zobacz, tutaj masz szafkę na swoje ubrania – powiedział, otwierając drzwiczki szafy. – Tutaj masz biurko i kredki, tu są zabawki – dodał, wskazując niewielką skrzynkę stojącą pod łóżkiem. – Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze czuć. No i jak, Enzo, podoba ci się?
- Bardzo!
- Naprawdę? Jakoś nie widać – rzekł i przykucnął przed malcem. – Jesteś w szoku, co?
Enzo pokiwał główką.
- Ja też byłem, kiedy zobaczyłem efekt końcowy. Masz teraz u mnie swój własny pokój.
- Mogę tutaj dzisiaj spać?
- Nawet bym powiedział, że musisz – powiedział radośnie i mocno uściskał chłopca.
Zabawa trwała w najlepsze. Michał cieszył się radością Enzo, który resztę wieczoru spędził bawiąc się w swoim pokoju z nowym kolegą Arkiem. Magda znalazła wspólny język z przyjacielem Michała oraz jego żoną, dzięki czemu nie czuła skrępowania. Wiedziała, że nie pasuje do towarzystwa, ale na szczęście wszyscy byli bardzo serdeczni.
- Magda! Magda! – Enzo wskoczył na kolana dziewczyny i bawiąc się jej długim wisiorkiem z kamieniem, powiedział: – Wiesz co? Nie rób w czwartek tego ciasta.
- Nie? Dlaczego?
- Zrób je w sobotę, kiedy znowu odwiedzę Michała.
- Nie chcesz już przekupić urzędniczki?
- Nie, bo mam teraz taki piękny pokój, nowe zabawki i ubrania. Ta pani na pewno zobaczy, jaki Michał jest dobry. Nie będę musiał jej prze… prze…
- Przekupywać.
- Właśnie. Michał jest bardzo dobry. I kochany. Ta pani na pewno pozwoli mi z nim zostać.
- Na pewno, kochanie – powiedziała i mocno go ucałowała.

Dzień wizyty urzędniczki z ośrodka adopcyjnego nastał szybciej niźli Michał mógł się tego spodziewać. Od momentu w którym złożył papiery adopcyjne minęło już tyle czasu, ale jemu te tygodnie zleciały w mgnieniu oka. Od rana był bardzo zdenerwowany, nie mógł w nocy spać, ani zjeść śniadania. Czuł jak ściska go w żołądku z nerwów, bo nie wiedział czego się spodziewać.
Obawiał się, że trafi mu się stara, jędzowata baba, która wytnie mu każdy błąd. Wiedział, że musi być szczegółowa i bardzo precyzyjna, ale był samotnym mężczyzną – choć ona o tym jeszcze nie wiedziała. A jak wiadomo mężczyźni mają problemy z utrzymaniem porządku w mieszkaniu. Chociaż swojego domu był pewien, jak swojej miłości do Enzo. Magdalena bardzo mu pomagała. Razem z nim posprzątała, przygotowała poczęstunek, przygotowała go na poważną rozmowę, co z punktu widzenia psycholożki, było bardzo istotną sprawą.
- Nie denerwuj się tak. Pamiętaj o radach, które ci dałam – powiedziała Magdalena, stawiając przed roztrzęsionym Michałem szklankę w wodą mineralną.
- Tak: uśmiechaj się, bądź pewny siebie i opanowany, używaj pełnych zdań…
- Dokładnie. Musisz być wyluzowany i rzetelnie odpowiadać na pytania tej kobiety.
- Najbardziej dobija mnie fakt, że muszę jej wyznać, że jestem kawalerem. Boję się tego.
- Przestań, Michał.
- W naszym kraju nawet rodzeni ojcowie nie mają praw do swoich dzieci. Mało takich przypadków było?!
- Twój jest inny.
- Masz rację. Jest beznadziejny. Jaki ja głupi byłem, że się w to wpakowałem. Porwałem się z motyką na słońce!
- Michał. – Magdalena usiadła obok mężczyzny i chwyciła go za rękę. – Robisz to dla Enzo, pamiętasz?
- Tak…
- Więc weź się w garść! – powiedziała i klepnęła go w ramię.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Magda wstała z miejsca i poprawiła koszulę Michała.
- Trzymam kciuki – rzekła, zaciskając palce. – Zajdź do mnie później zdać relacje, dobra?
- Okay.
Michał podszedł do drzwi, aby je otworzyć. Na progu ujrzał niewysoką, tęgą kobietę o brązowych włosach. Miała duże okrągłe okulary na nosie oraz szary elegancki uniform na sobie. Sprawiała wrażenie przyjaźnie nastawionej, bo przywitała Michała szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry – rzekła, przekraczając próg domu. – Nazywam się Beata Nowak i jestem urzędniczką z ośrodka adopcyjnego. Pan Michał?
- Tak. Michał Winiarski – przedstawił się, wyciągając do kobiety dłoń. – Bardzo mi miło.
- Mnie również. – Nagle jej spojrzenie padło na stojącą w progu Magdalenę. Dziewczyna pragnęła szybko opuścić mieszkanie sąsiada, bo nie chciała mu przeszkadzać. Dlatego też zwinnie przecisnęła się obok Michała, jednak ten niespodziewanie mocno złapał ją za rękę. – A to pana dziewczyna, tak?
- Nie.
- Tak! – powiedzieli niemalże jednocześnie. Urzędniczka spojrzała na nich pytająco. – Nie… Nie jest moją dziewczyną – rzekł Michał. – To moja narzeczona. Magdalena Wiśniewska.
Magda ostro spojrzała na zadowolonego z siebie siatkarza. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Była zaskoczona i zdenerwowana. Nic z tego nie rozumiała. Chciała się z tego jakoś wykaraskać, tylko co by tu powiedzieć, aby nie zaprzepaścić szansy Michała na adopcję Enzo. Nic jej nie przychodziło do głowy. Była w tak wielkim szoku, że nie wiedziała co powiedzieć.
- Napije się pani czegoś? – zapytał Michał, zapraszając kobietę do środka.
- Z przyjemnością. Poproszę herbatę.
- Kochanie – rzekł chłopak, zwracając się do Magdy. – Czy możesz przygotować herbatę dla pani Beaty?
- Oczywiście… kochanie – wycedziła przez zaciśnięte zęby i zniknęła w kuchni.
Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o blat. Głowę miała nisko zwieszoną, bo potwornie się teraz czuła. Została wpakowana w kłopoty o które się nie prosiła. Wszystko co robiła, czyniła z myślą o Michale i Enzo, o ich miłości i przywiązaniu. Pomagała im ze wszystkich sił, jak tylko potrafiła. A tymczasem sam Winiar nie traktował jej poważnie. Wykorzystał ją do niecnych celów, aby tylko spełnić swoje pragnienie o byciu ojcem. Cel jakże szczytny, ale według Magdaleny nie powinien być osiągany w ten sposób.
Wyjęła z szafki trzy szklanki i zapełniła je herbatą, z trudem powstrzymując łzy. Czuła się bezradnie. Musiała teraz odstawić teatrzyk przed urzędniczką, zagrać kochającą narzeczoną i przyszłą matkę dla Enzo. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała jak się zachować. Pragnęła teraz oddalić się od Michała, czuła do niego wstręt, a tymczasem musiała trzymać go za rękę i posyłać czułe spojrzenia, aby pani Beata uwierzyła w ich związek.
Kiedy Magda ponownie pojawiła się w pokoju, Michał oraz pani Beata oglądali pokoik Enzo. Kobieta była pod wielkim wrażeniem zaangażowania jakie siatkarz włożył w remont. Od samego Michała biła duma, jednak szybko zniknęła, kiedy tylko Magda oraz jej nietęga mina stanęły mu przed oczami.  
Cała wizyta urzędniczki przebiegła sprawnie i szybko. Kobieta obejrzała mieszkanie i bardzo je sobie chwaliła. Niebieski pokój Enzo spodobał jej się i byłą przekonana, że chłopiec również będzie z niego zadowolony.
Po oględzinach urządziła sobie pogawędkę z parą. Starała się zadać jak najwięcej pytań dotyczących ich przeszłości i przyszłości. Niektóre odpowiedzi ją zaskoczyły, ale w ostatecznym rozrachunku stwierdziła, że Magda oraz Michał to bardzo dobrana para.
- Dziękuję za wizytę – powiedziała, opuszczając mieszkanie. – Było mi bardzo miło państwa poznać – dodała, ściskając dłonie zakochanych.
- Również dziękujemy. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze – rzekł Michał.
- Oh, z pewnością. Jesteśmy w kontakcie. Do widzenia.
- Do widzenia.
Michał zamknął drzwi i przez chwilę spoglądał przez judasza, aby upewnić się, że kobieta sobie poszła. Kiedy usłyszał trzask zamykanej bramy, odwrócił się do Magdaleny z szerokim uśmiechem. Jego radość nie została odwzajemniona. Spotkał się z potwornym murem nienawiści.
Magda przez chwilę ciskała w niego piorunami, poczym odwróciła się na pięcie, wzięła torebkę i najszybciej jak mogła udała się w stronę drzwi.
- Magda! – Michał chwycił ją za przedramię, próbując zatrzymać. Wiedział, że źle zrobił i strasznie się z tym czuł, jednak jego miłość do Enzo była tak silna, że uciekał się do ostatecznych rozwiązań.
- Zostaw mnie! – wyszarpnęła się. – Jak mogłeś?! Jak mogłeś, Michał?!
- Przepraszam cię, ale…
- Guzik mnie obchodzą twoje wyjaśnienia, rozumiesz?! Wszystko niszczysz. Wszystko!
- Wytłumaczę ci…
- Nie chcę. Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Jesteś… potworny! Co ci strzeliło do głowy? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co? Czy ty w ogóle myślisz o konsekwencjach swojego postępowania? Czy ty wiesz co się stanie, kiedy ci wszyscy ludzie dowiedzą się o twoich oszustwach? Popadasz z kłamstwa w kłamstwo! Niebawem sam się w tym pogubisz!
- Zrobiłem to dla Enzo… Kocham go. Tak trudno ci to zrozumieć?
- Ja jestem w stanie wiele zrozumieć. Naprawdę. Ale ty… ty jesteś jakimś beznadziejnym przypadkiem! W życiu nie spotkałam takiego faceta!
- Przepraszam, Magda.
- W nosie mam twoje przeprosiny! Czy ty w ogóle potrafisz spojrzeć sobie w oczy? Co ty wyrabiasz, człowieku?! Tego zamierzasz uczuć dziecko? Powiesz Enzo, że może robić wszystko, aby tylko osiągnąć swój cel?
- Nie. Oczywiście, że nie.
- Więc dlaczego uskuteczniasz tą metodę na mnie? Czy ja jestem jakimś chomikiem doświadczalnym?! Myślisz, że ja nie mam uczuć, że mnie to nie boli, że twoje oszustwa mnie nie dotykają?! Sądzisz, że na wszystko ci pozwolę?!
- Nie…
- I dobrze, bo ja ci na to nie pozwolę, rozumiesz?! I lepiej zrób teraz porządek z tą adopcją, bo coraz bardziej przypomina ona jedną wielką szopkę. Masz mnie z tego wykręcić, rozumiesz?!
- Magda, proszę…
- Nie! W nosie to mam! Nie chcę brać w tym udziału! – wrzasnęła, wycierając dłonią łzy płynące jej po policzkach. – Wiesz co… Ja naprawdę sądziłam, że ty się zmieniłeś. Mówiłeś, że zrozumiałeś swoje błędy. A ty ciągle je powielasz. Jestem tym zmęczona. Naprawdę. Chciałam dać ci drugą szansę, ale ty po prostu na nią nie zasługujesz. To koniec, Michał.
- Koniec? Jaki koniec?
- Koniec wszystkiego. Koniec naszej przyjaźni, koniec znajomości, koniec pomocy… Nie mam już siły.
- Magda…
- Jesteś beznadziejny! Nie mogę się z tobą przyjaźnić, bo za bardzo przypominasz mi mojego ojca. Chciałam ci pomóc, tak jak jemu, ale… To nie ma sensu, bo wy jesteście tacy sami. A ludzie tacy jak wy się nie zmieniają. I jedynie Enzo mi żal w tym wszystkim. Odkręć to, bo inaczej sama będę musiała to załatwić.
- Magda… – Michał był zrozpaczony. Kolejne wypowiedziane na głos zdania dziewczyny zadawały mu cios prosto w serce. Nie mógł tego znieść. Wiedział, że ona ma rację, ale tak bardzo nie chciał w to wierzyć. Był zdesperowany. Chwycił twarz Magdy w dłonie i przyciągnął ją do siebie, składając na ustach zachłanny pocałunek.
Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i z całej siły spoliczkowała Michała.
- Nie rób tego nigdy więcej! – krzyknęła, grożąc mu palcem. Posłała mu spojrzenie pełne pogardy i wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami. 

__________
Lubię ten rozdział :) A wiecie co jest najfajniejsze w tym opowiadaniu? Że nie mam bladego pojęcia jak się skończy! :) To ekscytujące, nie uważacie? Hahaha :) 

Na marginesie chciałam zaznaczyć, że w głowie kłębi mi się pomysł na nowe opowiadanie z siatkarzem w roli głównej. Pisałam o Kurku, pisałam o Winiarskim, teraz czas na kogoś nowego... :) Możecie zgadywać!

A przy okazji...
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

23 marca 2013

12. Ocieplenie relacji


Michał miał nadzieję, że wypadek Enzo nie wpłynie negatywnie na psychikę małego chłopca. Wydawało się, że z Enzo już wszystko w porządku, ale niejednokrotnie przekonał się, że to nie jest zwykłe dziecko. Czasami działy się tak niespotykane rzeczy, że Winiar zaczął zadawać sobie jedno znaczące pytanie: czy to on tak mało wiedział o dzieciach, czy cały sekret tkwił w Enzo? Marzeniem byłoby poznać jego biologicznych rodziców, dowiedzieć się skąd pochodzą, czym się zajmują, jak żyją… Jednak były to pytania, które teraz nie miały znaczenia. Obiecał sobie, że jeśli adopcja się powiedzie, a Enzo w przyszłości wyrazi chęć odnalezienia rodziny, to zrobi wszystko co w jego mocy, aby spełnić marzenie chłopaka.
Nastał czas, by poważnie zabrać się za przygotowanie mieszkania do prezentacji. Na dniach w jego domu miała pojawić się kobieta z ośrodka adopcyjnego. Jej zadaniem będzie ocenienie warunków mieszkaniowych. Dlatego też Michał pomyślał, że Enzo przyda się własny kąt. Nie miał możliwości, aby przygotować mu duży pokój, w którym zmieściłyby się meble, wszystkie zabawki i niezbędne sprzęty. Jednak tuż obok kuchni znajdował się mały składzik, w którym Michał przechowywał ubrania na zimę, odkurzacz, zmiotki i inne mało znaczące sprzęty. Postanowił przerobić go na pokój Enzo, w którym malec miałby swoje łóżko i stolik do rysowania.
- I co myślisz? – zapytał, pokazując pomieszczenie przyjacielowi.
- Małe – odparł Wlazły, zaglądając do środka i marszcząc czoło. – Ale jak to mówią… Ciasne, ale własne.
- Otóż to.
- Potrzebujesz pomocy?
- Czytasz w moich myślach.
- No dobra. – Mariusz wrócił do salonu i usiadł na kanapie. – Na pewno potrzebujemy farby, łóżko, szafkę, stolik, dywan, no i lampki, bo trochę tam ciemno bez okna.
- I myślałem o półce. Mógłby poukładać tam książki albo maskotki. Nie leżałoby to pod nogami.
- Tak. I powiem ci, że z doświadczenia wiem, że wysokie łóżko jest bardzo praktyczne, bo dokupisz dwa kosze i miejsce na klocki jak znalazł.
- Świetny pomysł!
- No… Gorzej będzie jak Enzo trochę podrośnie.
- Spokojnie, to tylko przejściowe rozwiązanie. Jeśli wszystko się uda, to chciałbym znaleźć większe mieszkanie albo dom.
- O! Poważna sprawa.
- Tak. Mam dosyć tej obojętności, która pojawiła się w moim życiu po rozwodzie. Czas najwyższy otrząsnąć się po porażkach i zacząć układać sobie życie na nowo.
- Stary, z kim ty gadałeś, że tak ci poprzestawiał wszystko w głowie? – zapytał, upijając łyk coli.
- No wiesz – westchnął ze smutkiem.
- Ah, to ta nowa sąsiadka…
- Właśnie, ale chyba z niej też będę musiał się otrząsnąć. Zawaliłem. Zresztą opowiadałem ci o tym…
- No tak… Uszy do góry.
- Staram się. To co, jedziemy do sklepu?
- Jasne.
- Okay, przebiorę się tylko.
Michał zniknął w sypialni. Był bardzo podekscytowany remontem. Nie mógł się doczekać, kiedy Enzo do niego przyjdzie i zobaczy swój nowy pokój. Malec o niczym nie wiedział i miała to być dla niego niespodzianka. Miał nadzieję, że mu się spodoba, mimo iż kompletnie nie miał pomysłu na urządzenie pokoju. Nie znał się na tym i nie bardzo wiedział jak taki pokój dla dziecka miałby wyglądać. Ale na szczęście Mariusz miał synka w podobnym wieku co Enzo, dlatego jego obawy zmniejszały się, kiedy myślał o przyjacielskiej pomocy.
- Co? No dobra, już jadę.
- Ej, co jest? – Michał wszedł do salonu i zobaczył zdenerwowanego Mariusza z telefonem przy uchu.
- Muszę wracać do domu.
- Coś się stało?
- Moja teściowa źle się poczuła i zabrali ją do szpitala. Muszę wracać do domu i zająć się synem, bo Dominika chce pojechać do matki.
- Jasne, rozumiem.
- Sorry, stary, że tak to wyszło. Może jutro pojedziemy na te zakupy?
- Nie, sam to dzisiaj załatwię. Postaram się wszystko ogarnąć.
- No dobra. Do zobaczenia jutro!
- Trzymaj się!
Winiar pożegnał się z kumplem. Było mu przykro, że został sam bez pomocy, ale stwierdził, że da sobie radę. Musiał się postarać przede wszystkim dla Enzo, dlatego zakasał rękawy, spakował plecak i wyszedł z domu.
- Dlaczego ty się ze mnie śmiejesz?! Nie śmiej się, ja bardzo poważnie podszedłem do tego zadania.
- Wierzę, wierzę – zaśmiała się Magdalena i posłała uśmiech swojemu nowemu koledze, Kajtkowi.
- Myślisz, że tak łatwo jest zrobić szarlotkę? Jestem facetem, nie umiem ogarnąć dwóch rzeczy na raz. Moje półkule mózgowe zgłupiały do reszty!
- Ale pewnie świetnie sobie poradziłeś, prawda? – Magda położyła rękę na ramieniu chłopaka i ponownie się do niego uśmiechnęła.
- Nie byłbym sobą gdyby było inaczej – zażartował blondyn.
- O, Michał! Cześć.
- Cześć, Magda. Co słychać?
- W porządku – odparła, pokonując ostatnie stopnie na klatce schodowej. – Jak Enzo?
- Zdaje się, że zapomniał o traumatycznych przeżyciach.
- Bardzo się cieszę.
- Właśnie jadę po farbę. Mam zamiar wyremontować dla niego dzisiaj pokój.
- O! Wspaniale! Wieczór pełen wrażeń przed tobą.
- Dokładnie, bo nie mam zielonego pojęcia jak się do tego zabrać.
- Potrzebujesz pomocy? – zapytała.
Michał spojrzał na Magdę, a potem przesunął wzrok na jej towarzysza. Twardo spoglądał w oczy Kajtka, widząc w nim największego konkurenta o serce Magdy. Nie spuszczając z niego oka, odparł:
- Tak.
- To wpadnę do ciebie wieczorem.
- Będę czekać.
- Do zobaczenia.
- Na razie!
- Cześć – rzucił Kajtek, kiedy Michał go mijał.

Kiedy Michał widział Magdę w towarzystwie innego mężczyzny jego serce dziwnie się zachowywało. Winiar czuł, że sąsiadka nie jest mu obojętna, jednak dotychczas nie umiał zdać sobie sprawy z własnych uczuć. Wydawało mu się, że to zwykła sympatia, bo dziewczyna robiła bardzo dużo dobrego dla niego i Enzo. Ale widok Magdaleny i Kajtka przyprawiał go o mdłości. Nie chciał, aby spotykała się z innym facetem. Schrzanił ich relacje, wiedział, że Magda nie lubi go już tak mocno jak przedtem, ale zaprzysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby ich stosunki się polepszyły, a może nawet i pogłębiły.
Strapiony wrócił do domu. Wizja Magdy oraz Kajtka spędzających razem popołudnie w jej mieszkaniu była dobijająca. Nie potrafił się skupić na zakupach, bo myślami ciągle był przy dziewczynie. Był pewien, że kupił wiele niepotrzebnych i nieprzemyślanych rzeczy, ale tak już musiało zostać. Nie miał czasu na kolejne wizyty w sklepie. Musiał zabrać się za remontowanie pokoju.
Gdy wyniósł wszystkie graty ze schowka z przykrością stwierdził, że okropny z niego bałaganiarz. Samo sprzątnie go wykończyło, a miał jeszcze tyle pracy z malowaniem i urządzaniem pokoju. Zdjął z siebie zakurzoną koszulkę i przetarł nią zapocone czoło. Wówczas usłyszał dzwonek do drzwi.
- Hej – powiedziała Magda, onieśmielona jego gołą klatką piersiową. – Jesteś zajęty? Masz gościa?
- Co? – Michał spojrzał na swoje ciało i zrozumiał, co Magda miała na myśli. – Nie, nie. Nie ma tu Wiktorii ani żadnej innej dziewczyny. Wejdź proszę i rozgość się. Ja zaraz wracam.
Kiedy Michał pojawił się ponownie w salonie miał już na sobie czystką koszulkę. Zaproponował Magdzie kieliszek wina, co dziewczyna przyjęła z aprobatą, a potem wtajemniczył ją w plan działania i remontowania pokoju.
- Podoba mi się ta niebieska farba – powiedziała.
- Enzo bardzo lubi niebieski. To jego ulubiony kolor.
- Z pewnością mu się spodoba. To co, bierzemy się za malowanie?
- Jasne! Chcesz coś na przebranie? – zapytał, lustrując ją od góry do dołu i zauważając jej modne dżinsy i luźny top.
- Jakbyś miał jakąś starą niepotrzebną koszulkę, to byłoby miło. Głupia ja, nie pomyślałam, że mogę się ubrudzić.
- Spokojnie, zaraz coś znajdziemy.
Kiedy już oboje byli gotowi, zabrali się do pracy. Zakasali rękawy i wziąwszy pędzle w dłonie rozpoczęli malowanie pokoju dla Enzo. Praca szła dobrze, jednak atmosfera była napięta. Słychać było jedynie radio grające w kuchni oraz przeciągłe wdychanie sąsiadów. Od czasu do czasu posyłali sobie krótkie spojrzenia oraz nieśmiałe uśmiechy.
- Oscar zadowolony z nowej piłki? – zapytał Michał.
- Bardzo. Nie odstępuje jej na krok. Podziękuj Enzo raz jeszcze.
- Sama możesz to zrobić w następny weekend. Na pewno tutaj przyjdzie. Miło będzie jak wpadniesz, bo mam w głowie takie małe przyjątko.
- Naprawdę?
- Tak. Chcę mu pokazać pokój, a przy okazji zaprosić kumpla z żoną i ich dzieckiem.
- Brzmi fajnie.
- Wpadniesz?
- Postaram się.
Kiedy Michał i Magda rozmawiali o Enzo ich relacje były znacznie lepsze. Potrafili się śmiać i przyjaźnie żartować. Maluch był spoiwem, który ich łączył i sprawiał, że się dogadywali. Wówczas nie myśleli o przeszłości, o burzliwych przeżyciach, o złych decyzjach podjętych przez Michała. Zachowywali się naturalnie, jak para dobranych przyjaciół.
Z czasem ciężka remontowa praca przemieniła się w zabawę. Magda rysowała śmieszne ufoludki na ścianach, aby pokój przypominał bajkową krainę. Michał również się starał, ale nie był najlepszym rysownikiem, dlatego też za swoje „płótno” obrał sobie Magdalenę, która po kilku sekundach wygłupów była pokolorowana w niebiesko-żółte paski. Śmiali się w niebogłosy, dziewczyna uciekała przed siatkarzem, uważając jednocześnie, aby nie zachlapać reszty mieszkania.
- Michał, puszczaj! – krzyknęła ze śmiechem, kiedy Winiar złapał ją w ramiona i niechcący wsunął dłonie pod jej koszulkę. – Michał!
- Mówiłem, że cię złapię! A teraz pożałujesz swojego niegodnego zachowania!
- Michał, nie! Proszę! – zapiszczała, kiedy siatkarz ciągnął ją w stronę niebieskiego wałka z farbą. – Proszę!
- Zlituję się nad tobą. Znaj łaskę pana. Ale za karę musisz tu posprzątać.
- Wolę sprzątanie niż bliskie spotkanie trzeciego stopnia z brudnym wałkiem – zaśmiała się.
- To dobrze. Idę zrobić coś do jedzenia. Głodna?
- Z chęcią coś zjem.
Michał udał się do kuchni, a Magda zajęła się sprzątaniem. Kiedy przystanęła w progu i wzrokiem objęła pokój Enzo była naprawdę pod wrażeniem swoich artystycznych zdolności. Wszystko wyglądało przepięknie i była przekonana, że chłopcowi również się spodoba.
- Hm… Jak tu pięknie pachnie. – Michał właśnie stawiał na stole ostatnie naczynia, kiedy Magda weszła do kuchni. Podeszła bliżej i dostrzegła chińskie dania, które Winiar bardzo lubił. – Wiesz co? To ja przez ostatnie dwadzieścia minut sprzątałam w pokoju, sądząc, że gotujesz w pocie czoła, a ty tymczasem odgrzałeś gotowe jedzenie z chińskiej restauracji z osiedla?
- Grunt to dobrze ustawić się w życiu.
- Jesteś bezczelny.
- Ale za to mnie lubisz.
- A skąd pomysł, że cię lubię – powiedziała, siadając przy stole.
- Przeczucie. I powiem ci więcej – rzekł, również zajmując miejsce. – Wydaje mi się, że możesz mnie lubić nawet bardziej. O ile ten typek zniknie z twojego życia.
- Proszę?
- Mam na myśli twojego nowego kolegę. Nie lubię go.
- Nawet go nie znasz.
- Ale ty go znasz. I lubisz. A to dostateczny powód, abym ja go nie lubił.
- Dziwny jesteś, Michał.
- Nie oceniaj mnie po pozorach.
- Staram się, ale…
- Nie – przerwał się. – Nie mogę ci mówić z kim masz się spotykać, kogo masz lubić i kochać, ale mogę powiedzieć ci – tak jak ty mnie – że ten facet to zła decyzja.
- Nie porównuj go do Wiktorii.
- Jest dla ciebie ważny?
- Ledwo go znam.
- Magda, ja wiem, że popełniłem w życiu wiele błędów. Podjąłem wiele złych decyzji za które płacę do dzisiaj. Jednak nigdy nie będę żałować znajomości z tobą. Nikt mnie zrobił dla mnie tyle dobrego.
- To drobiazg.
- Tak ci się tylko wydaje. Ty jako jedyna bez zająknięcia potrafisz mi powiedzieć jak wielkim kretynem jestem, jak bardzo jestem beznadziejny, kiedy upijam się na umór. Otworzyłaś mi oczy na wiele spraw i jestem ci za to bardzo wdzięczny. I dziękuję ci za to.
- Michał…
- Daj mi skończyć, proszę. Enzo cię uwielbia i wcale mnie to nie dziwi, bo mam podobnie. Jednak wiem, że nawaliłem i prawdopodobnie nie jestem w stanie odbudować twojego zaufania. Mimo wszystko będę ci wdzięczny za wszystko do końca życia. Będę najszczęśliwszym facetem na świecie, jeśli puścisz moje grzechy w niepamięć i spróbujesz się ze mną tak po ludzku zaprzyjaźnić.
- Lubię cię i myślę, że możemy się przyjaźnić.
- A ten facet?
- Możemy się przyjaźnić, Michał. Nie kochać.

17 marca 2013

11. Szok ze stresem


Michał nigdy nie czuł się tak podle. Zachował się naprawdę nieodpowiedzialne, ślepo ufał osobom, które na to nie zasługiwały. Nie zachował się jak dorosły mężczyzna, nie zachował się jak przyszły ojciec. Nic go nie usprawiedliwiało. Jego zachowanie było niedopuszczalne. Naraził małe dziecko, które tak bardzo kochał na niebezpieczeństwo. Pragnął dla niego wszystkiego co najlepsze, a tymczasem bezmyślnie spowodował wypadek, z którego mały Enzo prędko mógł się nie otrząsnąć.  
Sądził, że Wiktoria to w gruncie rzeczy dobra dziewczyna. Miał wobec niej pewne zastrzeżenia, ale nie sądził, że jest ona aż tak bardzo nieodpowiedzialna i niegodna zaufania. Widział w niej potencjalną partnerkę, ale po wydarzeniach dnia dzisiejszego zmienił zdanie. Miała sieczkę w głowie, liczył się tylko prestiż, image, popularność i imprezy. Za nic miała wartości, w które wierzył Michał. On pragnął stabilizacji, chciał założyć szczęśliwą rodzinę, bo wiedział, że tylko to da mu szczęście do końca życia.
Jednak zaczął mieć poważne wątpliwości. Nie potrafił zaopiekować się trzyletnim dzieckiem. Nie umiał zadbać o jego bezpieczeństwo. Nie umiał sobie tego wybaczyć. Schrzanił wszystko na co tak długo i ciężko pracował. Sprawił, że Enzo dostrzegał w nim przyjaciela, opiekuna. Robił wszystko, aby chłopiec mu ufał i czuł się dobrze w jego towarzystwie. W jednej sekundzie wszystko prysło. I ta myśl dobijała Michała, bo nie wiedział czy zdoła odbudować dobre relacje z chłopczykiem.
- Mogłem go stracić – powtarzał sobie w myślach. I nie miał na myśli tego, że dom dziecka i ośrodek adopcyjny się o tym dowiedzą i zabiorą Enzo, a Michałowi zabronią zbliżania się do placówki. Naprawdę mógł stracić Enzo. Na zawsze. Gdyby nie Magda, Enzo nie byłoby teraz na świecie. Strasznie bolała go ta myśl.
Zapadł zmrok. Zaraz po powrocie do domu Michał wykąpał Enzo. Zadbał o to, aby było mu ciepło i robił wszystko, aby tylko uspokoić malca. Nie było to łatwe zadanie, bo Mulat był bardzo roztrzęsiony. Wciąż był w szoku, przeżywał wypadek w bardzo dotkliwy sposób. Zamknął się w sobie, w ogóle nie odzywał się do Michała, nie chciał jeść ani oglądać telewizji. Szybko zasnął, bo dzień go wykończył i chciał jak najszybciej zapomnieć o przeżyciach z parku.
Winiarski siedział na kanapie w salonie, przy zgaszonych światłach i z twarzą schowaną w dłoniach. On również był roztrzęsiony. Rozgrzebywał swoje rany, obwiniając się za wszystko. Nie potrafił sobie wybaczyć tego błędu. Rzewnie płakał i zastanawiał się nad przyszłością, która nie malowała się w różowych barwach.
Wówczas usłyszał ciche pukanie do drzwi. Chciał to zignorować, ale przypomniał sobie, że Magda zapowiedziała swoją wizytę. Wstał z miejsca i wpuścił sąsiadkę do mieszkania.
- Cześć – powiedziała na przywitanie. Bił z niej chłód, który przeszywał Michała na wskroś. Miała skupioną twarz, usta zaciśnięte w cienką linię i spoglądała na niego lodowatym wzrokiem. – Przyszłam zapytać czy wszystko w porządku.
- Średnio.
- To znaczy? Z Enzo wszystko w porządku?
- Nie do końca. Był bardzo wystraszony i ciągle przeżywał wypadek. Chyba mocno zapadło mu to w pamięć. Nie chciał ze mną w ogóle rozmawiać.
- Nie dziwi mnie to. Na jego miejscu też bym nie chciała. Gdzie on teraz jest?
- Śpi w mojej sypialni.
- Mogę do niego zajrzeć?
Michał pokiwał twierdząco głową i otworzył drzwi do drugiego pokoju. Niewielkie światła ulicznych latarni, które wkradały się do sypialni, oświetlały spokojną twarz chłopczyka. Magda przysiadła na skraju łóżka i pogłaskała malca po główce. Następnie złożyła delikatny pocałunek na jego czole i nakryła go szczelniej kołdrą. Całej scenie przyglądał się Michał, stojący w drzwiach. Przez jego głowę przeszło kilka myśli. Włącznie z tą, że Magda byłaby świetną matką.
- Mam nadzieję, że szybko się z tego otrząśnie – powiedziała, wychodząc z sypialni i przymykając drzwi.
- Ja też. Jutro muszę go odprowadzić do ośrodka. Jeśli jego nastawienie się nie zmieni, to ciemno widzę tą adopcję. Opiekunka od razu się zorientuje, że coś jest nie tak i aż boję się pomyśleć, co przyjdzie jej go głowy.
- Sama nie wiem, co będzie dla niego lepsze.
- Myślisz, że jestem złym człowiekiem?
- Nie. Uważam, że podejmujesz złe decyzje.
- Wiktoria to był zły wybór.
- W końcu to do ciebie dotarło. Od początku nie miałam przekonania do tej dziewczyny.
- No i Enzo jej nie lubił. Powinno mi to dać do myślenia. Ale to dzieciak. Bardzo cię polubił i sądziłem, że cię faworyzuje.
- To teraz bez znaczenia. Zaopiekuj się nim i spraw, aby szybko zapomniał o tym wypadku. Wpadnę do was rano, bo chciałabym się z nim zobaczyć zanim wróci do domu dziecka.
- Dobrze. Zaczekam na ciebie.
- Spokojnej nocy – powiedziała na pożegnanie.
- Magda! Zaczekaj, proszę.
- Co się stało?
- Weź to – rzekł, wręczając jej białą kopertę. Przygotował się na to spotkanie. Pragnął jakoś podziękować sąsiadce za uratowanie życia Enzo. – Wiem, że to mało, bo żadne pieniądze nie są w stanie wynagrodzić ci twojego bohaterskiego zachowania. Nie umiem inaczej wyrazić swojej wdzięczności. Nie potrafię znaleźć słów, nie wiem co mogę zrobić.
- Wiesz co, Michał? Schowaj to – powiedziała, oddając mu kopertę. – Nie potrzebuję twoich pieniędzy.
- Ale sama mówiłaś, że ich potrzebujesz. Nie masz pracy, a twoje oszczędności już się kończą.
- Właśnie znalazłam pracę, więc możesz przestać się o mnie martwić. A poza tym nie ja uratowałam Enzo, tylko Oscar. Więc weź te pieniądze i kup mu lepiej karmę albo nową zabawkę.
- Znalazłaś pracę? To gratuluję. A gdzie?
- W szkole podstawowej.
- Doprawdy? Uważam, że to praca stworzona dla ciebie. Od początku miałaś dobry kontakt z Enzo. Dzieci się kochają.
- Jestem dziecięcym psychologiem.
- Naprawdę? A więc w tym tkwi cała tajemnica sukcesu. Życzę ci powodzenia.
- Dziękuję, Michał. Pójdę już.
- Magda! Bardzo chciałbym ci podziękować. Ja… Ja po prostu nie potrafię znaleźć słów, aby wyrazić to co czuję. Gdyby nie wy… Ty, Oscar i… Ten facet. Kim on jest? – Nastawienie Michała lekko się zmieniło. Wyprostował się i bacznie obserwował wszelkie ruchy Magdaleny. Przyjął postawę zazdrosnego o kobietę mężczyzny.
- Ma na imię Kajtek. To mój kolega z pracy, jest nauczycielem angielskiego.
- Tylko kolega?
- A czemu o to pytasz? Nie powinno cię to interesować.
- Chciałem wiedzieć na czym stoję.
- Słucham?! Michał, czy ty siebie słyszysz? Ty już dokonałeś swojego wyboru.
- Magda…
- Nie, Michał. Uprzedzałam, że nie będę na ciebie czekać. Mam swoje lata i swoje potrzeby. Pragnę się ustatkować, ustabilizować, założyć rodzinę. Chcę być szczęśliwa z mężczyzną u boku i to w miarę szybko, bo lata lecą. Miałeś swoją szansę, której nie wykorzystałeś. Spotkałam na swojej drodze sympatycznego i inteligentnego mężczyznę, który ma podejście do dzieci. Lubię Kajtka, mimo iż nie znam go zbyt długo. Uwielbiam Enzo i jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować pomocy daj znać. Zawsze wam pomogę. Jednak w zaistniałej sytuacji nie mam ci nic do zaoferowania. Bardzo mi przykro, Michał.
- Mówisz poważnie?
- Tak.
- Rozumiem – powiedział niemalże szeptem.
- Bardzo kibicuję tobie i Enzo. Uważam, że jesteście dla siebie stworzeni, dlatego ogarnij się. Przestań pić, poukładaj swoje życie. Udowodnij wszystkim, że potrafisz stworzyć jednoosobową rodzinę dla tego chłopca.
- Nie przyznają mi Enzo bez żony.
- To szybko ją znajdź albo wytłumacz mu, że na razie adopcja jest niemożliwa. Radzę ci to jako przyjaciółka, ale również jako psycholog. Robisz mu nadzieję, Michał.
- Wiem. Masz rację – westchnął. – Wybacz, ale chyba powinnaś już iść. Późno się zrobiło.
- Jasne. Dzwoń jak coś.
- Yhym. Na razie.
Zamknął drzwi i oparł się nimi plecami. Głośno oddychał, analizując słowa dziewczyny. Nawalił na całej linii, teraz to widział. Był beznadziejnym facetem, przyjacielem, ojcem. Jedynie jako siatkarz się sprawdzał, ale nie była to pocieszająca wiadomość.
Z całej siły zamachnął się i zrzucił kilka drobnych bibelotów z komody stojącej w przedpokoju. Przeklął pod nosem, mając nadzieję, że nie zbudził Enzo. Przysłuchiwał się odgłosom dobiegającym z sypialni, ale nie słyszał niczego niepokojącego. Podniósł przedmioty i poszedł pod prysznic, aby zmyć z siebie wszystkie trudny dnia dzisiejszego.

Michał nie spał najlepiej. Noc była ciężka, bo kręcił się z boku na bok. Gnębiły go koszmary i nocne mary, a poza tym co chwilę sprawdzał, czy Enzo śpi spokojnie. Dopiero nad ranem udało mu się zmrużyć oko, jednak wówczas poczuł jak ktoś ciągnie go za rękę.
- Michał. Michał, wstawaj.
- Co? Enzo! Enzo, co się dzieje?
- Nic. Długo śpisz. Jestem trochę głodny.
- Dobrze, już wstaję. Już, już. Idź do łazienki i umyj buzię, a ja zrobię śniadanie.
- Michał… A pójdziemy do sklepu?
- Do sklepu? A po co?
- Bo ja chciałbym kupić coś dla Oscara.
- Ah… No, dobrze.
- A dołożysz mi troszkę pieniążków – zapytał nieśmiało, wyjmując z kieszeni pięciozłotówkę. – Co mogę mu kupić za tyle?
- Wiesz co? Schowaj to sobie. Pójdziemy do sklepu i wybierzemy co tylko chcesz i ile tylko chcesz. Ja zapłacę, okay?
Malec pokiwał twierdząco głową.
- Enzo, a jak ty się w ogóle czujesz? Nic cię nie boli?
- Nie – odparł z wesołym uśmiechem.
- Na pewno?
- Tak.
- Chyba musimy pogadać, wiesz? Ale zrobimy to przy śniadaniu. Leć do łazienki, a ja już wstaję.
Dzień nie zapowiadał się dobrze. Michał źle się czuł, bo dotkliwie przeżył wczorajsze wydarzenia. Był pewien, że gdyby Enzo nie było teraz w domu, to z pewnością uciekałby się do alkoholu, aby zapomnieć. Jednak ostatnimi czasy usłyszał wiele gorzkich słów od Magdaleny i nie chciał ponownie zawalić i nadszarpnąć jej zaufania.
- Posłuchaj mnie, Enzo – powiedział Michał, kiedy tylko obydwaj zasiedli przy stole. – Musimy porozmawiać jak facet z facetem. To co zdarzyło się wczoraj w ogóle nie powinno mieć miejsca. Powinienem cię posłuchać, kiedy mówiłeś, że Wiktoria jest… głupia.
Na dźwięk tego słowa Enzo cicho zachichotał.
- Kochamy się, nie?
- Tak.
- I chcemy być razem.
- Bardzo.
- Więc nikt nie może się dowiedzieć o tym wypadku. Nie możesz rozmawiać o tym z kolegami i koleżankami, a już na pewno nie z opiekunką w ośrodku. To bardzo ważne, Enzo.
- Ale to jest złe…
- Wiem i dlatego jest mi strasznie przykro, że muszę cię tego uczyć. Ale to dla naszego dobra. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz.
- Rozumiem.
Michał uśmiechnął się do malca, zdając sobie sprawę, że jednak nie wszystko dotarło do trzyletniej główki dziecka.
- No dobrze. W takim razie umowa stoi – powiedział i uścisnął dłoń Enzo. Chłopiec dodatkowo zasznurował sobie usta, zamknął je na kłódkę, a klucz wyrzucił za siebie. – To mi się podoba – zaśmiał się Michał.
- Kiedy idziemy do sklepu?
- Zjedz śniadanie, ubierz się i możemy iść.
- Okay – rzekł, biorąc kęs kanapki.
- Wiesz, że w przyszłym tygodniu mam wizytę z ośrodka? Przyjdzie do mnie taka jedna pani, która będzie oglądać moje mieszkanie i potem nam powie, czy będziesz mógł ze mną zamieszkać.
- Super!
- Wiem – odparł nieco przygnębiony. Nie chciał zasmucać Enzo, ale Winiar zdawał sobie sprawę, że nie będzie to łatwe i przyjemne spotkanie. Do tego czasu musiał jeszcze bardzo dużo zrobić. Przede wszystkim wyremontować mały pokoik, który do tej pory służył mu za składzik na graty. Pomyślał, że Enzo przyda się jego własny kąt. Do tej pory obydwaj spali w jednym łóżku w sypialni Michała, ale na dłuższą metę było to niewygodne rozwiązanie, bo chłopiec ciągle rósł i rósł, a sam Michał chciał również mieć swój azyl, w którym mógłby spędzać czas z przyszłą narzeczoną.
Dodatkowo Winiar zamartwiał się swoimi kłamstwami, którymi karmił opiekunkę ośrodka. Wmówił jej, że ma partnerkę, która niebawem ma się do niego wprowadzić, że planują razem ślub, i że obydwoje kochają Enzo i chcą go adoptować. Opiekunka nalegała na wspólne spotkanie, jednak Michał wymyślił wyjazd służbowy dla swojej wyimaginowanej dziewczyny.
Lecz musiał nastać kres tych kłamstw. Będzie musiał przyznać, że jego partnerka od niego odeszła i zostawiła samego z procedurą adopcyjną. Nie wiedział jak to zostanie przyjęte. Miał nadzieję, że nie pokrzyżuje to żadnych planów, jednak zdawał sobie sprawę, że kobieta w domu zmieniłaby bardzo wiele. Wówczas wszystko ułożyłoby się lepiej.

__________
Rozdział strasznie wymęczony i moim zdaniem jeden z gorszych. Zwłaszcza druga część. Ale chyba wiem, co ma być w następnych dwóch, więc powinno być lepiej :)

4 marca 2013

10. Fatalne błędy


Raz, dwa, trzy. Kilka głębokich wdechów i świat przestał się kręcić. Michał podniósł się z łóżka i ku wielkiemu zaskoczeniu stwierdził, że czuje się całkiem rześko. Po takich ilościach wypitego alkoholu powinien mieć potwornego kaca, i tak go ma, ale nie tak przerażającego jak można by to było sobie wyobrazić.
Ostatni tydzień był dla niego strasznie męczący. Zaczęło się od niedzieli, kiedy to odprowadził Enzo do Domu Dziecka, później się zalał, a na końcu dostał pouczającą gadkę od Magdy. Zranił jej uczucia, ale on sam nie wiedział czego chce, dlatego to wszystko wychodziło tak niezręcznie. Nie umiał się zdecydować.
Kolejne dni wcale nie były łatwiejsze, bo ciężko pracował na treningach, był na Węgrzech, aby rozegrać mecz ze Skrą, Wiktoria odwiedzała go w najmniej odpowiednich momentach, przez co nieco zaniedbał Enzo. Chłopak nie lubił rudowłosej, a ona, choć twierdziła, że to dziecko jest najsłodszym na świecie, to wcale nie była przekonywująca. W dodatku Magda przestała się do niego odzywać. No i jak w takiej sytuacji zachować się przyzwoicie? Jedynym wybawieniem była szklanka wódki, która zawsze uspokajała jego skołatane nerwy.
Dziś, po raz kolejny Michał miał zabrać Enzo do siebie na weekend. Pomysł iście szalony, bo nie miał z kim go zostawić podczas meczu. Chciał go wziąć do siebie, bo mały bardzo to lubił. Kiedy dłużej o tym myślał, stwierdził, że może jednak powinien go zostawić w ośrodku. Na pewno by to zrozumiał, ale wówczas zaczęłyby się pytania o Magdę.
Michał wziął głęboki wdech i dźwignął się z łóżka. Czas na prysznic, śniadanie, trening, a później przejdzie się do Enzo i poważnie z nim porozmawia.

Była ładny, aczkolwiek nieco chłodny dzień. Michał nie miał zapału do pracy, a myśl, że zaraz rozczaruje tego trzyletniego malucha dołowała go jeszcze bardziej. Po raz kolejny przez myśl mu przeszło, że nie nadaje się na ojca. Że jego praca, status, stan emocjonalny nie nadają się do ojcostwa. Przerażało go to, bo przecież musiał przejść odpowiednie testy, które na pewno wykryją jego niekompetencję. A w dodatku niebawem czekała go wizyta domowa z ośrodka adopcyjnego. Do tej pory wszystkie testy przechodził pomyślnie, bo przecież był zdrowy, psychikę także miał w porządku, ciągle utrzymywał, że jest w związku z kobietą, ale teraz wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw i piękna bajka o posiadaniu rodziny pryśnie niczym bańka mydlana.
- Dzień dobry! – Kiedy Michał opuszczał halę treningową, zauważył, że przy samochodzie czeka na niego Wiktoria. Uśmiechała się do niego promiennie i wydawać by się mogło, że jest to jedyny przyjemny akcent tego dnia.
- Cześć. A co ty tutaj robisz?
- Postanowiłam zaprosić cię na obiad. Na pewno jesteś bardzo głodny. No i nie wyglądasz najlepiej.
- Źle spałem.
- Może następnym razem ci potowarzyszę, co? Przy mnie zaśniesz jak dziecko – zaśmiała się.
- Odnośnie dzieci… Właśnie idę do Enzo.
- Oh, doprawdy? – rzekła, a mina jej wyraźnie zrzedła.
- Chciałem go zabrać na weekend, ale nie mam z kim go zostawić podczas jutrzejszego meczu.
- Szkoda…
- Tak, zawiodę go. A może ty mogłabyś, co?
- Ja?!
- To tylko kilka godzin. Z rana muszę wpaść tutaj na godzinę – powiedział, pokazując halę. – Nieopodal jest park. Moglibyście na mnie w nim zaczekać. Enzo jest super grzeczny, będzie się bawić w piaskownicy. Później pójdziemy do mnie na obiad i wrócimy wieczorem na mecz.
- Sama nie wiem…
- Błagam, Wiki!
- Hm… No dobrze – odparła niechętnie. – Nie potrafię ci odmówić.
- Naprawdę? Matko, jesteś boska! – Michał chwycił dziewczynę w ramiona i mocno ją uściskał.
- Mój kochany, tutaj, tutaj – zaśmiała się, pokazując na swój policzek. Siatkarz bez zawahania ją pocałował, co Wiktoria przyjęła szerokim uśmiechem.

- Michał, ja nie chcę z nią być! – krzyknął Enzo, tupiąc nóżką.
- Uspokój się. Zrozum, że musisz zostać pod czyjąś opieką. Pójdziesz z Wiktorią do parku, pobawisz się, a później pójdziemy na obiad.
- Ja nie chcę!
- Enzo! – Michał po raz pierwszy poniósł głos na chłopca i było to dla niego wielkim zaskoczeniem. Spoglądał w przestraszone oczka trzylatka i zrozumiał, że popełnił błąd. Enzo był mały i nie pojmował wielu rzeczy. Powinien mu to jasno wytłumaczyć. – Przepraszam. Chodź do mnie. – Winiar kucnął przed malcem i wyciągnął do niego ramiona. Enzo niepewnie podszedł do siatkarza, nie spuszczając z niego wzroku. – Przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć. Chcemy być rodziną, prawda? – Enzo pokiwał twierdząco główką. – Muszę zapewnić ci opiekę dorosłej osoby. Nie mam rodziców, ani rodzeństwa. Nie mam żony, która mogłaby się tobą opiekować. Jestem sam i czasami bardzo trudno mi jest wszystko pogodzić. Bardzo się staram, ale jak sam widzisz, nie zawsze mi wychodzi. Musimy się wspierać, Enzo. Wiem, że nie lubisz Wiktorii, ale to fajna dziewczyna. Sam się niebawem o tym przekonasz.
- A Magda?
- To bardzo skomplikowana i delikatna sprawa. Magda… Ona chyba mnie nie lubi.
- A mnie?
- Ciebie uwielbia. Wszyscy się kochają. Jednak nie mogę poprosić jej o pomoc. Proszę, zrozum to.
Enzo patrzył na Michała, a po chwili pokiwał lekko głową. Wielki kamień spadł z michałowego serca. Mocno przytulił do siebie chłopca, poczym rzekł:
- Weź piłkę i zabawki. Pobawisz się w parku zanim wrócę.
Po chwili usłyszeli dzwonek. Enzo pobiegł do pokoju po zabawki, a Michał poszedł otworzyć drzwi. W progu stała Wiktoria w dopasowanych, ciemnych spodniach i eleganckiej bluzce z cekinami. Na ramiona miała zarzuconą marynarkę oraz dużą modną torbę.
- Gotowi?
- Prawie. Enzo, idziesz?!
Chłopiec pojawił się w przedpokoju z plecakiem i piłką pod pachą. Michał ubrał mu kurteczkę i wszyscy razem poszli w stronę parku.
- Okay, to ja idę na halę. Nie będzie mnie z pół godziny – powiedział Michał, stawiając na ławce plecak chłopca oraz butelkę z sokiem dla niego. – Postaram się to szybko załatwić. Poradzicie sobie?
- Jasne – odparła Wiktoria, uśmiechając się do chłopca.
- Enzo. – Michał kucnął przed malcem. – Bądź grzeczny, dobra? Wiktoria będzie siedzieć na tej ławce, a ty masz się bawić na placu zabaw. Ciągle ma cię widzieć, jasne?
- Yhym.
- Nie zawiedź mnie. – Michał pocałował go w główkę, poczym zabrał swoje rzeczy i ruszył w kierunku hali.
- Dobra, mały – powiedziała Wiktoria, siadając na ławce. – Idź się teraz pobawić z innymi bachorkami, a ja sobie tutaj posiedzę i odpocznę. Jasne?
Enzo wziął piłkę pod pachę i wystawiając rudowłosej język poszedł w kierunku placu zabaw.
Wiktoria z obudzeniem i niedowierzaniem pokręciła przecząco głową, poczym wyjęła z torebki telefon komórkowy i zatelefonowała do swojej najlepszej przyjaciółki.

***

- Jestem pewien, że ci się u nas spodoba.
Magdalena nie lubiła bezczynnie siedzieć w domu. Była w Bełchatowie już wystarczająco długo, aby zacząć rozglądać się za jakimś etatem. Pieniądze szybko się kończyły, a trzeba było za coś żyć. Rozesłała kilkanaście podań, złożyła dokumenty w kilku instytucjach. Miała nadzieję, że gdzieś znajdzie się miejsce dla młodej pani psycholog.
- Mamy bardzo młodą i sympatyczną kadrę. Może jedynie pani Kwiatkowska od matematyki jest nieprzyjemna, ale do niej można się przyzwyczaić – zaśmiał się młody, wysoki blondyn.
Po wielu próbach Magda wreszcie otrzymała pracę. Uwielbiała pracę z dziećmi, specjalizowała się w tej dziedzinie, dlatego posada szkolnego psychologa bardzo jej odpowiadała. Miała za sobą już pierwszy dzień. Wydawało się jej, że zrobiła dobre wrażenie na dyrektorce szkoły podstawowej. Była młoda, dynamiczna, szybko wzbudzała zaufanie u dzieci, dlatego nikogo nie powinien dziwić fakt, że zawód ten był wprost stworzony dla Magdaleny. Dziewczyna szybko zyskała sympatię kolegów i koleżanek z pracy, a zwłaszcza trzydziestodwuletniego, blondwłosego Kajtka, nauczyciela języka angielskiego.
- Bardzo się stresowałam. Dyrektorka wyglądała na miłą, ale to szefowa, więc wzbudza respekt.
- Pani Kornelia jest mega sympatyczna! Pierwsze wrażenie może być mylne. Zobaczysz, że niebawem będziecie sobie mówić po imieniu. To równa babka. Sam byłem zaskoczony, kiedy mojego pierwszego dnia podeszła do mnie i powiedziała, że niezłe ciacho ze mnie – zaśmiał się, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
- Mam nadzieję, że szybko wdrążę się w pracę szkoły.
- Niczym się nie przejmuj. Jakbyś potrzebowała jakieś pomocy, to pamiętaj, że urzęduję w sali numer pięć.
- Pamiętam, pamiętam. Nie da się o tym zapomnieć, bo w twojej klasie zawsze kłębią się dzieci.
- To prawda. Nie wiem czemu, ale te maluchy mnie uwielbiają – powiedział z uśmiechem. Przeczesał dłonią swoje jasne pukle i posłał dziewczynie nieśmiałe spojrzenie.
- Oj, chyba doskonale wiesz czemu – zaśmiała się.
- Dobra, nie gadajmy o pracy. – Machnął ręką podnosząc z parkowej alei patyk i rzucając go Oscarowi w dal. – Fajnego masz tego psa.
- Wiem. To mój najlepszy przyjaciel.
- Jak będziesz miała ochotę, to możesz mnie jeszcze zaprosić na spacer – zażartował. – Z pewnością nie odmówię.
- To chyba mężczyzna powinien zaprosić kobietę na randkę.
- Randkę? Masz ochotę na randkę? Dla mnie bomba!
- Nie to miałam na myśli – zaśmiała się serdecznie. – Ale jak znajdziesz czas to chętnie się z tobą spotkam.
- Wiedz, że będę o tym pamiętać. I żebyś później nie żałowała.
- Jasne – zachichotała.
Znajomi szli ramię w ramię przez park, żartując i rozmawiając na przeróżne tematy. Towarzyszył im rozbawiony Oscar, który skakał i biegał wokół nich domagając się zabawy. Kajtek nie był odporny na psie uroki i chętnie wariował z czworonogiem, siłując się z nim i drocząc.
Magda przyglądała się temu z wielkim rozbawieniem. Znała Kajtka zaledwie kilka dni, ale wiedziała, że to dobry chłopak. Czuła z nim nić porozumienia, która mogła się przerodzić w prawdziwą przyjaźń.
Nagle Oscar zaczął zachowywać się bardzo nerwowo. Stanął jak wryty, a wzrok utkwiony miał w stały punkt, gdzieś za wysokimi krzakami. Magda starała się odwrócić jego uwagę, bo spodziewała się, że zza krzaków wyjdzie zaraz jakiś inny pies, ale Oscar nie dał za wygraną. Nagle zaczął biec w tamtym kierunku, kompletnie nie zważając na krzyki właścicielki.
- Oscar! Stój! – Magda oraz Kajtek ruszyli na psem, ale nie byli w stanie go dogonić. Przedarli się przez wysokie krzaki i wyszli wprost na niewielkie oczko wodne znajdujące się w parku.
- Enzo!
Widok odebrał Magdalenie dech. Poczuła bolesne ukłucie w żołądku. Bez zastanowienia wskoczyła do wody i podążając za psem ruszyła ku tonącemu chłopcu. Malec wdrapał się na psi grzbiet i razem ze złotym labradorem podpłynął bliżej brzegu, gdzie Magda oraz Kajtek mogli do wyłowić.
- Boże Święty! – Brunetka padła na ziemię i przytuliła do piersi chłopca. Enzo zaczął bardzo głośno płakać i kaszleć. Był przerażony, serduszko biło mu jak oszalałe.
- Wszystko w porządku? – Zatroskany Kajtek zdjął z ramion sportową kurtkę i opatulił nią zmarzniętego chłopca.
- Tak, dziękuję ci. To dziecko mojego sąsiada. Musimy go znaleźć.
- Pomogę ci. A może powinniśmy pojechać na pogotowie?
- Tak, to dobry pomysł, ale najpierw musimy znaleźć Michała. Na pewno gdzieś tu jest.
- W porządku. Daj mi go. – Kajtek przejął od mokrej dziewczyny chłopca i trzymając go na rękach ruszył za Magdaleną. Obok chłopaka bacznie stąpał Oscar, widocznie przyjęty losem swojego małego przyjaciela.
Nie musieli długo szukać. Wokół placu zabaw biegała Wiktoria oraz zatroskany Michał. Przy pomocy kilku nastolatków wołali Enzo. Sytuacja była napięta, ale kiedy tylko Magda oraz Kajtek pojawili się obok nich całe zdenerwowanie się ulotniło, ustępując miejsca uldze.
- Enzo! Boże! Tak się martwiłem! – krzyknął Michał, odbierając od blondyna dziecko. Mocno przytulił go do piersi, starając się go uspokoić i pocieszyć. – Już wszystko dobrze. Nie płacz.
- Michał, czy ty jesteś poważny?! – Magda długo ukrywała swoje emocje, ale dłużej tak nie mogła. Miała do powiedzenia Winiarowi kilka cierpkich słów. Nie rozumiała jak może być tak nieodpowiedzialnym, zwłaszcza kiedy stara się o adopcję. – Co z ciebie za ojciec! Enzo o mało się nie utopił! Powinieneś go pilnować, strzec jak oka w głowie, a ty co?! Znalazłeś sobie laskę i o dziecku zapomniałeś?!
- Magda, to nie tak.
- Guzik mnie to obchodzi, rozumiesz?! Powinnam teraz donieść na ciebie do ośrodka. Jesteś niedopowiedziany!
- Dopiero przyszedłem. Zostawiłem Enzo pod opieką Wiktorii – powiedział, spoglądając złowrogo na rudowłosą dziewczynę. – Dlaczego spuściłaś go z oka?! Zaufałem ci! Sądziłem, że potrafisz przypilnować trzyletnie dziecko!
- Przepraszam cię, Michał. Patrzyłam na niego, naprawdę. Ale on nagle zniknął, nie wiedziałam dokąd poszedł. Myślałam, że się ze mną droczy i gdzieś się schował. Skąd mogłam wiedzieć, że pobiegnie za piłką i wpadnie do wody.
- To dziecko! Musisz przewidywać takie rzeczy!
- Przepraszam, Michał.
- Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. Nie chcę cię znać, rozumiesz. Przesadziłaś. Nie jestem w stanie odzyskać do ciebie zaufania. Odejdź.
- Ale Michał…
- Odejść stąd, Wiktoria – wrzasnął.
- Słuchajcie, nie chcę się wtrącać – powiedział Kajtek. – Ale uważam, że takie kłótnie w obecności roztrzęsionego dziecka są nie na miejscu. Powinniście to załatwić między sobą na spokojnie. Zabierz chłopaka do domu, zmień mu ubranie, aby się nie rozchorował.
Michał przytaknął nieznajomemu. Oddał mu kurtkę, a Enzo opatulił swoją bluzą.
- Mam nadzieję, że nic złego mu się nie stanie – powiedziała Magda, spoglądając na Winiarskiego.
- Na pewno nie.
- W takim razie do zobaczenia. Wpadnę do was później.
Michał oraz Enzo ruszyli w swoją stronę. Magda oraz Kajtek przystanęli i patrzyli, jak siatkarz i chłopiec się oddalają.
- Dzielny z ciebie pies – rzekła, spoglądając na zwierzaka. Oscar zamerdał ogonem z zadowoleniem.
- Proszę. – Kajtek zarzucił na ramiona dziewczyny swoją kurtkę. – Odprowadzę cię do domu. Mieszkasz niedaleko, prawda?
- Tak. Chodź, zapraszam na gorącą herbatę. Myślę, że znajdę dla ciebie jakieś suche ubranie. Mam kilka starych rzeczy taty.
- Byłoby super – odparł z nieśmiałym uśmiechem.

__________
Okay, dostałam trzy nominacje do Lebster Award. Pozwólcie, że odpowiem na Wasze pytania (tak aby zaciekawić ewentualną ciekawość), ale nie będę przesyłać tego tasiemca dalej. Bo to bez sensu. Zaczynam:

Pytania od Karoliny:
1. Czego nienawidzisz robić? Zmywać naczyń.
2. Co sprawia, że się uśmiechasz? Niespodzianki.
3. Wolisz miasto czy wieś? Miasto.
4. Twoje wymarzone miejsce na wakacje to... Madryt.
5. Jaki sport jest według ciebie najnudniejszy? Piłka ręczna.
6. Jakie dyscypliny sportowe najbardziej lubisz? Piłka nożna, siatkówka, tenis.
7. Co sądzisz na temat dopingu w sporcie?? Powinien być dozwolony czy raczej dalej zabroniony? Zabroniony.
8. Ulubiony sportowiec? Mesut Ozil.
9. Wymarzony zawód... Tłumacz języka niemieckiego.
10. Ulubiony film... Mam kilka. Generalnie wolę książki :)
11. Bez czego nie wyobrażasz sobie swojego życia? Bez rodziny.

Pytania od Ewelek:
1. Lubisz piłkę nożną? Jeśli tak, jaki jest twój ulubiony klub? Uwielbiam! I wspieram Real Madryt.
2. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga? Z nudów.
3. Co Cię denerwuję? Moja siostra :P
4. Jakbyś opisała siebie w trzech słowach? Uparta, zrzędliwa, sympatyczna, a co! :)
 5. Ulubiony film/serial ? Filmów lubię wiele, a serial Doktor House.
6. O jakiej tematyce lubisz najbardziej pisać? Sportowej.
7. Jakie tematy blogów Cię interesują? Każdy o ile ma ciekawą fabułę.
8. Ulubiony kolor? Czarny.
9. Jaki masz kolor oczu? Brązowe.
10. Zabawka z dzieciństwa? Różowy miś z okularami.
11. Jakie miasto/kraj chciałabyś odwiedzić w wakacje? Hiszpania/Madryt.

Pytania od Winiarowej:
1. Ulubiony siatkarz... Bartosz Kurek i Paweł Zatorski.
2. Sportowiec, którego nie lubię... Gerard Pique!!!!!!!!!
3. Nie wyobrażam sobie życia bez... Kawy.
4. Gdybym mogła coś rozmnożyć to byłoby to... Hahaha, super pytanie. Hm... Sklonowałabym mojego kota, tak by miał te swoje dziewięć żyć i aby mnie przeżył. :P
5. Moją pierwszą miłością był... Sławek z grypy przedszkolnej :P
6. Ulubiony przedmiot w szkole... Kiedy jeszcze do niego chodziłam, to język niemiecki.
7. Kto jest dla Ciebie najważniejszy? Siostra.
8. Dzisiaj kocham, jutro nienawidzę - prawda czy fałsz? Prawda.
9. Co najbardziej w sobie lubisz? Bezkonfliktowe usposobienie.
10. Co najbardziej lubisz w swoim blogu? Że inni go lubią :)
11. Jak myślisz, dlaczego akurat Ty zostałaś wyróżniona? To tylko Ty możesz wiedzieć :)