19 kwietnia 2013

16. Konsekwencje


Magdalena właśnie jadła śniadanie i czytała poranną gazetę, kiedy usłyszała potworne walenie do drzwi. Wystraszyła się, bo nikt normalny nie traktuje tak drzwi o poranku. Przez głowę przeszło jej wiele złych myśli, ale postanowiła to sprawdzić. Oscar zaczął szczekać, a ona dyskretnie poszła do przedpokoju, aby sprawdzić, kto to. Zaglądając przez judasza zauważyła przerażonego Michała. Od razu otworzyła mu drzwi, szczelniej wiążąc szlafrok.
- Michał…
- Jest u ciebie Enzo?
- Enzo? A dlaczego? Co się stało?
- Nie wiem. On zniknął.
- Jak to zniknął? Zgubiłeś dziecko?
- Nie zgubiłem! Jadł śniadanie, a ja poszedłem pod prysznic. Kiedy wyszedłem z łazienki jego już nie było. Myślałem, że może przyszedł do ciebie.
- Nie, nie było go tutaj.
- Cholera jasna! – warknął cały rozdygotany i zły.
- Biegnij na dół! Na pewno nie uciekł daleko. Ja się ubiorę i zaraz do ciebie dołączę.
Michał przytaknął i bez zawahania zbiegł po schodach na dół. Wybiegł z bramy wprost na starszą sąsiadkę, która mieszkała na trzecim piętrze.
- Pani Kwiatkowka! Nie widziała pani Enzo? To ten Murzynek, którym ostatnio się opiekuję.
- Nie, nie widziałam żadnego dziecka.
Siatkarz pobiegł przed siebie dokładnie rozglądając się wokoło. Nigdzie nie było śladu Enzo! Zaglądał w każde większe krzaki, pytał przechodniów, pobiegł w miejsca, które Enzo lubił i znał, jednak nigdzie go nie znalazł. Zaczął się poważnie martwić.
- Masz go?
Nagle obok pojawiła się Magda.
- Nie. Nigdzie go nie ma. Boże, co ja teraz zrobię?!
- Nie panikuj, Michał. Znajdzie się, na pewno.
- Oby.
- Nic ci nie mówił?
- Nie. Dzień jak zawsze. Wczoraj się dziwnie zachowywał, bo był małomówny i szybko poszedł spać. Zazwyczaj wariuje do późna.
- Może coś mu się stało? Lub ktoś powiedział mu coś przykrego. Wiesz jakie potrafią być dzieci.
- Masz rację! Enzo zmienił się, kiedy wróciliśmy ze spaceru w parku.
- No widzisz! Chodź, nie ma co gadać! Musimy go szukać.
Przyjaciele rozbiegli się w dwie różne strony, aby przeszukać większy teren. Początkowo szukali wokół domu i na dzielnicy, zaglądali do sklepów i boiska szkolne. Wreszcie pobiegli do parku, w którym zazwyczaj spacerowali. Michał obawiał się, że Enzo znów wpadł do oczka wodnego. Szybko odgonił od ciebie ten czarny scenariusz i skupił się na dalszych poszukiwaniach. Był przerażony. Tak bardzo kochał Enzo, że nie wybaczyłby sobie do końca życia jakby coś mu się stało. Był jak jego rodzone dziecko. Znał go lepiej niż ktokolwiek inny.
- Magda! Może powinnyśmy sprawdzić w domu. Może wrócił.
- Dobry pomysł. Ty szukaj dalej, a ja pójdę sprawdzić.
Michał pobiegł na plac zabaw. W oczach miał już tyle łez, że ledwie widział drogę. Miał w sobie tyle emocji, że nie potrafił się racjonalnie zachowywać. Ludzie mijający go sądzili, że jest wariatem lub pijanym nieudacznikiem. I w jednym i w drugim stwierdzeniu było trochę prawdy i Michał doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Znów nawalił. Znów zawiódł – nie tylko siebie, ale Enzo i Magdę również. Ponownie skrzywdził osoby, na których mu najbardziej zależało.
Jak on to robił? Jak to się działo, że nieumyślnie robił tak okropne rzeczy. Kłopoty i problemy same do niego przychodziły, pchały się drzwiami i oknami do michałowego życia. A on nie potrafił temu zapobiec.
Nagle usłyszał sygnał komórki. Pośpiesznie wyjął ją z kieszeni i odebrał połączenie.
- Michał, tu Magda. Wracaj do domu. Enzo jest cały i zdrowy.
- Poważnie?
- Tak. Chodź, czekamy na ciebie w moim mieszkaniu.
Ogromny kamień spadł mu z serca. Przystanął na sekundę, aby złapać oddech i uspokoić skołatane bicie serca. Nie marzył teraz o niczym innym niż o zobaczeniu i przytuleniu Enzo, dlatego pośpiesznie ruszył w kierunku domu.
Wchodząc do mieszkania Magdaleny od razu zauważył chłopca bawiącego się z psem. Dziewczyna doskoczyła do Michała, aby powstrzymać jego szaleńcze zachowanie, nie chciała, aby chłopczyk się wystraszył.
- Tylko spokojnie – wyszeptała, po czym pozwoliła Winiarowi uściskać Enzo.
Łzy ciskały się do oczu, kiedy spoglądało się na klęczącego i tulącego do piesi dziecko Michała. Byli bardzo ze sobą zżyci i widać to było gołym okiem. Jeden bez drugiego nie istniał i żal ściskał serce, kiedy myślało się o tym, że mogą zostać sobie odebrani.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał siatkarz, głaskając chłopca po główce. – Czemu uciekłeś?
- Bo… Wiktoria wróciła. Nie chcę, by została moją mamą.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy? Ona chciała tylko porozmawiać… Oh, Enzo, tak bardzo cię przepraszam – wyszeptał, ponownie ściskając malca. – To się więcej nie powtórzy. Obiecuję. Wierzysz mi?
Malec pokiwał twierdząco głową, po czym ponownie wtulił się z Michała.
- Zabiorę go do domu – powiedział do Magdy. – Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma sprawy. Uważajcie na siebie.
Wychodząc na klatkę Michał po raz ostatni uśmiechnął się do dziewczyny. Co on by bez niej zrobił…
- O, panie Winiarski! Widzę, że znalazł pan dziecko! – Po schodach schodziła pani Kwiatkowska. – Nic mu nie jest?
- Nie. Jest cały i zdrowy.
- To całe szczęście. Szukał pana ktoś.
- Kto?
- Jakaś kobieta. Mówiła, że jest z jakiegoś ośrodka.
Michał z przerażeniem spojrzał na Magdę.
- I co pani jej powiedziała?
- Że szuka pan dziecka.
- Cholera jasna!
- Michał, nie przy dziecku – powiedziała, odbierając od niego Enzo i chowając się w mieszkaniu siatkarza.
- Do widzenia, pani.
- Do widzenia.
Winiar wszedł do domu bardzo zdenerwowany. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to oznacza. Straci Enzo. Na zawsze.
- Nie panikuj – powiedziała Magda. Kilka minut wcześniej zaprowadziła Enzo do pokoju, aby ten się spokojnie pobawił. Teraz przytulała ramię siatkarza, starając się go pocieszyć. Winiarski siedział na kanapie, zgarbiony i zagubiony, chował twarz w dłoniach i intensywnie myślał o tym jak wybrnąć z kłopotu.
- To koniec.
- Żaden koniec.
- Była tu urzędniczka z ośrodka adopcyjnego! Wie, że Enzo się zgubił! Jak to wygląda według ciebie, no jak?!
Nim Magdalena uświadomiła sobie, że Winiar na nią nawrzeszczał, usłyszeli dzwonek do drzwi. Posłali sobie przestraszone spojrzenia, po czym Michał wstał z miejsca, aby otworzyć niezapowiedzianemu gościowi. W myślach błagał Boga, aby był to Mariusz, listonosz lub chociaż Wiktoria, ale szybko rozpoznał panią Beatę Nowak – urzędniczkę ośrodka adopcyjnego, która zajmowała się jego sprawą.
- Dzień dobry – powiedział nieśmiało.
- Witam, panie Winiarski. – Oficjalny ton głosu kobiety nie zwiastował dobrych rzeczy. – Przyszłam na kontrolę, a doszły mnie słuchy, że nie radzi sobie pan z dzieckiem.
- Ja? Nie, wszystko jest pod kontrolą. Enzo bawi się w swoim pokoju.
- Panie Winiarski, czy ja wyglądam na głupią?
- Nie.
- No więc właśnie! Proszę mi wybaczyć, ale muszę zabrać Enzo ze sobą.
- Ale jak to? Przecież nic mu nie jest.
- Proszę nie utrudniać, panie Winiarski.
- Kto to? – Nagle z pokoju wybiegł Enzo. Kiedy zobaczył złowrogo nastawioną urzędniczkę natychmiast schował się za nogami Magdaleny.
- Chodź, spakujemy twoje rzeczy – powiedziała brunetka i chwytając malca za rączę poszła do jego pokoju.
Enzo nic z tego nie rozumiał. Nie chciał odchodzić od Michała. Nie chciał iść z tą kobietą do domu dziecka.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze – powiedziała Magda, wkładając do plecaczka jego ulubione zabawki.
- Czy ta pani widziała już mój pokój?
- Tak, bardzo jej się spodobał.
- To dlaczego muszę z nią iść?
- Nie wiem, Enzo. Poczekaj na Michała. On z tobą porozmawia.
Magdalenie było bardzo przykro. Kibicowała Enzo i Michałowi, ale niejednokrotnie uprzedzała Winiara, że jeśli się nie ogarnie doprowadzi w końcu do sytuacji kryzysowej. Obecnie była bezradna, mimo iż bardzo chciała pomóc. Żadne sensowe rozwiązanie nie przychodziło jej teraz do głowy. Zresztą pani Nowak wydawała się nieugięta. I nie można było się jej dziwić.
Uchyliła drzwi, aby zawołać Michała. Chciała, aby siatkarz wytłumaczył wszystko dziecku, które było bardzo zaniepokojone.
- Proszę mi pozwolić się z nim pożegnać. O nic więcej nie proszę – usłyszała, a po chwili Michał pojawił się w pokoju Enzo.
Mężczyzna chwycił za pluszowego misia i niechętnie wsadził go do plecaka malca.
- Michał, czy ja muszę iść z tą panią?
- Niestety tak.
- Dlaczego?
- Taka jest procedura, Enzo. Wiesz… – westchnął, kucając przed chłopcem – przez jakiś czas nie będziemy się teraz widzieć.
- Czemu?
- Inni ludzie muszą teraz ocenić czy jestem wystarczająco dobry dla ciebie.
- Jesteś najlepszy!
- My to wiemy, ale pozwólmy się innym dowiedzieć. Wszystko będzie dobrze, pamiętaj o tym, okay?
- Kocham cię, Michał.
- Ja ciebie też, smyku – powiedział, mocno go do siebie przytulając.
- Musimy już iść. – Nagle w pokoju pojawiła się pani Beata. – Gotowy, Enzo?
Malec zeskoczył z michałowych kolan. Założył plecak na plecki, po czym uściskał Magdalenę.
- Jestem gotowy – powiedział i wciągnął rączkę do urzędniczki. – A wie pani, że Michał jest bardzo dobry?
- Tak, Enzo. Chodźmy.
- Nauczył mnie sznurować buty na dwie pętelki, pokazał mi jak się gra w siatkówkę, zrobił dla mnie pokój, zabrał mnie do zoo i na wycieczkę do lasu. Razem zrobiliśmy ognisko i jedliśmy kiełbaski.
- Cudownie, Enzo.
- Magda też jest bardzo dobra. Ma super psa z którym się zawsze bawię. Oscar jest moim przyjacielem i bardzo mnie lubi.
- Musimy już iść, kochanie – powiedziała pani Nowak. – Do widzenia, panie Winiarski.
- Do widzenia. Pa, Enzo!
- Pa, pa!
Kiedy tylko Enzo zniknął za drzwiami Michał kompletnie się rozkleił. Łzy rzewnie spływały mu po policzkach. Szlochał jak małe, zagubione dziecko. Niewiele myśląc zbliżył się do Magdy i mocno ją przytulił. Wówczas i dziewczynie puściły emocje. Obydwoje stali pośrodku pokoju Enzo, wtuleni w siebie i płaczący. Teraz wszystko było dla nich bezsensu, nic nie miało znaczenia. Bez Enzo życie straciło kolory.
- Jutro wystąpię o opiekę nad Enzo. – Michał odsunął się od dziewczyny i wytarł mokre policzki. – Muszę go odzyskać.
- Wiem.
- Pomożesz mi?
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, Michał.
- Dziękuję. I przepraszam, że musiałaś być świadkiem tej sceny.
- Daj spokój.
- Nigdy sobie nie wybaczę jeśli go stracę. Boże, jaki ja byłem głupi!
- Michał, każdy z nas popełnia błędy.
- Ale ja popełniłem ich za dużo. On mnie kocha, Magda. Ufa mi, chce być moim synem. Pozwoliłem mu się do mnie przywiązać i nie wywiązałem się z moich obowiązków. To żenujące! Ja mam prawie 30 lat, a zachowuję się jak gówniarz!
- Wreszcie to do ciebie dotarło, Michał. Szkoda, że tak późno.
- Oby nie za późno. 

__________
Nie mam kolejnego rozdziału i nie wiem kiedy będzie. Nie obiecuję, że za tydzień się coś pojawi. 
A co gorsza nie wiem jak zakończyć opowiadanie, bo Wasze komentarze dają mi wiele do myślenia... 

Krótka notka także TUTAJ.

12 kwietnia 2013

15. Powrót nawałnicy


Co może począć mężczyzna, który tak namieszał w swoim życiu, że nie ma pojęcia co dalej z nim zrobić?
Odpowiedź jest tylko jedna: przeprosić i rozpocząć wszystko od nowa.
Michał zapukał do drzwi Magdaleny. Wczorajszy wieczór należał do najgorszych w jego życiu. Popełnił tyle błędów, powiedział tyle słów, których w ogóle nie powinien wypowiadać. Przesadził wyznając Magdzie swoje uczucia. I zamiast ją do siebie przekonać, to ją wystraszył.
- Magda – powiedział, między kolejnymi zapukaniami. – Wiem, że tam jesteś. Otwórz mi, proszę.
W sumie nie było w tym nic dziwnego. Magda miała prawo odmówić mu rozmowy po tym co zrobił.
- Magda, proszę…
Zamiast melodyjnego głosu dziewczyny zza drzwi było słychać tylko warczenie psa. Z rezygnacją zapukał jeszcze raz po czym odwrócił się na pięcie i ruszył ku własnemu mieszkaniu.
- Michał.
- Magda!
- Mam dużo pracy, ale możesz wejść na minutę.
- Nie zajmę ci wiele czasu – powiedział, mijając ją w drzwiach.
Usiedli na kanapie w niewielkim salonie mieszkania Magdaleny. Obydwoje byli spięci i podenerwowani. Dziewczyna nerwowo bawiła się palcami, a Michał ze smutkiem błądził wzrokiem po pokoju. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, obydwoje głośno odetchnęli, po czym Wianiar rzekł:
- Przyszedłem, aby cię przeprosić. Za wszystko.
- To miło z twojej strony.
- Moje zachowanie było… dziecinne. Nie tak powinien zachowywać się dorosły człowiek. Skoro mi na tobie zależy powinienem zabiegać o twoje względy w inny sposób, a tymczasem tylko cię do siebie zrażam. Niczego od ciebie nie oczekuję. Zrozumiałem, że masz własne życie, a ja niestety nie jestem jego częścią…
- Jesteś, Michał. Odkąd się tu wprowadziłam jesteś częścią mojego życia.
- Ale nie tak jakbym sobie tego życzył.
- Hm… Nie wiem co mam ci teraz powiedzieć…
- Nic nie mów. Wszystko już zrozumiałem, dlatego przyszedłem przeprosić i zapewnić cię, że nie popełnię już kolejnych głupot. Odstawiam alkohol na dobre i nie będę już dopuszczać się błędów, aby zwrócić twoją uwagę. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty.
- Ja też.
- No to… Hm… Będę leciał – powiedział, wstając z miejsca. – Aha! I to co ci wczoraj wyznałem… Wiesz co mam na myśli?
- Wyznanie miłości?
- Tak, dokładnie – przytaknął z niewielkim wstydem. – Ja… Ja wcale tak nie uważam.
- Nie?
Kiedy Magdalena usłyszała od Michała słowa „kocham cię” jej serce niebezpiecznie przyśpieszyło bicia. Nie spodziewała się tego, ale w głębi duszy liczyła, że kiedyś taki moment nastanie. Bardzo pragnęła miłości. Jednak wówczas to nie był dobry moment, bo dziewczyną targały mieszane uczucia względem Winiarskiego. Z jednej strony wzbudzał w niej współczucie i litość, lubiła go takiego zagubionego, bo wówczas czuła się potrzebna. Ale jego nałóg i ciągłe wracanie do alkoholu, pakowanie jej w przeróżne kłopoty sprawiało, że miała dość tych zawirowań. Pragnęła, aby Michał zniknął i sam zajmował się swoim życiem. Wielokrotnie zastanawiała się, dlaczego nie może być normalnie, i co zrobić, aby życie Michała i Enzo przypominało bajkę, a nie diabelski rollercoaster.
Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. I być może właśnie dlatego uciekła, kiedy usłyszała od Michała wyznanie miłości.
- Nie. Sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem. Byłem pijany i nie do końca świadomy.
- Jasne, rozumiem… Śpieszyłeś się, prawda?
- Tak. Idę do Enzo. Zabieram go do parku. Może masz ochotę się przyłączyć?
- Może innym razem. Mówiłam, że mam dużo pracy.
- No tak. To… do zobaczenia.
- Trzymaj się, Michał.
Siatkarz opuścił mieszkanie sąsiadki z ciężkim sercem. Był dziwnym przypadkiem, bo potrafił kłamać jak z nut – nawet na trzeźwo. Ale kiedy przychodziło do mówienia prawdy, nawet tej najprostszej, najmilszej, to cały żołądek się buntował, powodując ogromny ból. Niegdyś był przekonany, że każda kobieta chciałaby usłyszeć z jego ust te magiczne słowa. Teraz pewne fanki również byłyby wniebowzięte, gdyby wyznał którejś miłość. Jednak ta jedyna i najważniejsza kobieta nie odwzajemniała jego uczucia.
Magdalena była dla niego niczym anioł. Nie znał drugiej równie kochanej kobiety. Poza tym, że miała w sobie wrodzone dobro, którym emanowała, to w dodatku posiadała coś takiego jak współczucie, ciepło i wewnętrzne piękno. Odnajdowała się we wszystkich sytuacjach perfekcyjnie, nawet w tych najgorszych i najtrudniejszych, w których zazwyczaj stawiał ją Michał. Nie umiał znaleźć odpowiednich słów, aby dogłębnie opisać jej osobę. W michałowych oczach Magda była piękna, inteligentna, tolerancyjna, opiekuńcza, odpowiedzialna, beztroska, spontaniczna… Mógłby tak wymieniać w nieskończoność. I z ręką na sercu mógłby przysiąc, że wśród tych przymiotników nie znalazłoby się ani jedno złe słowo.
I dlatego tak ciężko było mu skłamać, patrząc Magdzie w oczy.
Kochał ją, ale musiał to ukrywać dla dobra ich wszystkich.

Magda usiadła na kanapie i zalała się łzami. Po raz kolejny Michał się nią zabawił. Był pijany i nie powinna traktować jego słów poważnie. Chociaż z drugiej strony mówi się, że człowiek po alkoholu mówi szczerze. Już sama nie wiedziała w co wierzyć. Najprościej byłoby wziąć sprawy w swoje ręce, ale nie należała do wyzwolonych kobiet, które zabiegają o męskie względy.
Winiarski nie był jej obojętny. Kochała mu pomagać, uwielbiała przebyć w jego towarzystwie, lubiła ich rozmowy i czas spędzony na zabawie z Enzo. Więc nic dziwnego, że kiedy usłyszała „kocham cię” poczuła się jak ktoś bardzo specjalny. Oczywiście wolałaby, aby powiedział to na trzeźwo, ale wówczas zapewne zabrakłoby mu odwagi. Popełniła błąd uciekając z jego mieszkania. Może gdyby została i odwzajemniła jego wyznanie, gdyby dała mu jakiś znak, sygnał, że i ona jest zainteresowana tą znajomością. Może wówczas ich dzisiejsza rozmowa wyglądała by inaczej, a cała przyszłość malowała się w jaśniejszych barwach. Na pewno by tak było. Tylko że wieczorna poważna rozmowa nie miałaby sensu, bo Michał był kompletnie pijany.
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Magda wytarła mokre policzki z łez i zaparzyła sobie mocnej kawy. Musiała przestać o tym myśleć, oczyścić umysł. Już było po ptakach. Nic nie naprawi relacji z Michałem. Widocznie tak już było im pisane, że ich przyjaźń to pasmo wzlotów i porażek.
Zadzwonił telefon. Chwyciła za komórkę z nadzieją, że na wyświetlaczu zobaczy imię Michała, ale zamiast tego ujrzała numer należący do Kajtka.
- Tak, słucham? – powiedziała, starając się ukryć smutek.
- Hej! Co tam słychać?
- W porządku.
- Wyspałaś się po wczorajszym spektaklu? Mam nadzieję, że nie za późno odwiozłem cię do domu.
- Nie.
- No to dobrze, bo już się martwiłem – zaśmiał się. – Ja właśnie sobie siedzę w domu i zbijam bąki. Pierwsza moja niedziela od bardzo długiego czasu, którą spędzam na kanapie.
- A co zazwyczaj robisz?
- Różne rzeczy. Biegam, jadę do rodziców, poprawiam sprawdziany, gotuję…
- Więc czemu dzisiaj tego nie robisz?
- Dobre pytanie – zaśmiał się. 
- A może masz ochotę na spacer?
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Powiedzmy. Muszę iść z psem do parku. Jeśli masz ochotę, to możesz się przyłączyć.
- Tak się składa, że nie potrafię ci odmówić. Będę u ciebie za pół godziny, okay?
- Jasne, czekam.
- Do zobaczenia!

Michał usiadł na ławce w parku i z nostalgią przyglądał się Enzo. Zaczęło do niego docierać ile błędów popełnił i jakie mogą one mieć konsekwencje w adopcji chłopca. Nie mógł dopuścić, aby coś stanęło mu na drodze. Ani Enzo, ani Magda nie zasługiwali na takie traktowanie. Był sprawcą wszystkich problemów i nie bardzo mu się to podobało.
Szukał rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkie strony. Jedno było jasne – musiał wymiksować Magdę ze wszystkich afer, w które je wpakował. Robiąc to prawdopodobnie pogrąży samego siebie, ale kochał tą dziewczynę i nie mógł jej unieszczęśliwiać.
- Cześć, Michał. – Michał spojrzał w górę, zasłaniając sobie dłonią święcące prosto w oczy słońce. Początkowo nie rozpoznał stojącej nad nim dziewczyny. Jednak kiedy się przyjrzał, zauważył burzę rudych loków.
- Wiktoria! Cześć.
- Mogę się przysiąść? Nie zajmę ci dużo czasu.
- Siadaj – powiedział, przesuwając się w lekko w prawą stronę.
- Widzę, że Enzo świetnie się bawi – rzekła z uśmiechem, spoglądając na chłopca, bawiącego się na placu zabaw.
- Tak. Na szczęście zapomniał o… tamtym wypadku.
- To dobrze – odparła smutno. – Wiem, że masz mi to za złe…
- Nie bierz tego do siebie.
- Długo o tym myślałam… Należą wam się przeprosiny. Ja naprawdę nie jestem taka zła jak uważacie. To prawda, że czasami jestem zbyt egoistyczna i zdarza mi się działać w złej wierze, ale… Nie chciałam, aby stała mu się krzywda. Nie skrzywdziłabym umyślnie dziecka – załkała.
- Nie płacz, Wiki. Mi złość już przeszła. Owszem, uważam, że mogłaś się zachować dużo lepiej w tej sytuacji, zwłaszcza, że prosiłem cię o uwagę, bo Enzo to żywiołowe dziecko. Ale najważniejsze, że nic mu się nie stało. No i że ludzie z domu dziecka się o tym nie dowiedzieli.
- Bardzo cię przepraszam, Michał. Głupia jestem.
- To nieprawda. Jesteś jeszcze młoda i lekko roztrzepana. Z czasem się zmienisz.
- Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
- Ja jak to ja, ale chyba Enzo bardziej zasługuje na twoje przeprosiny.
- Tak, jasne. Masz rację – powiedziała. – Możesz go tutaj zawołać?
Michał spojrzał przenikliwie na dziewczynę, ale nic nie odpowiedział. Głośno wywołał imię chłopca i machnięciem ręki zachęcił go do podejścia do ławki.
Enzo pojawił się dość szybko, ale był niepewny w swoich działaniach. Stał blisko Michała, z dala od Wiktorii. Nawet na nią nie spojrzał.
- Wiktoria chciała ci coś powiedzieć. Usiądź tutaj – rzekł, wskazując wolne miejsce między nim a dziewczyną.
Rudowłosa wzięła głęboki wdech i rzekła:
- Wiem, że mnie nie lubisz i jesteś na mnie zły. Chciałam cię tylko przeprosić za to, że cię wtedy nie upilnowałam. To przeze mnie wpadłeś do wody i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Mam nadzieję, że kiedyś o tym zapomnisz i wybaczysz mi. Jesteś super facetem i chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić.
Nastała chwila ciszy, która męczyła całą trójkę. Oczekiwano reakcji ze strony Enzo, ale ten tylko bawił się swoimi małymi żołnierzykami, które trzymał w rączkach.
- Powiesz coś? – zapytał Michał.
- Mogę iść się już pobawić?
Siatkarz przepraszająco spojrzał na Wiktorię, po czym lekko kiwnął głową.
- Idź.
Malec pognał na huśtawki, a Winiar ponownie zajął miejsce bliżej dziewczyny.
- Wybacz mu. Jest jeszcze za mały na takie rozmowy.
- Jasne, rozumiem – odparła smutno.
Michał położył rękę na jej dłoni. Nie lubił, kiedy kobiety się smuciły w jego towarzystwie. Powinien już przywyknąć, bo większość z nich się złościła lub płakała, gdy był w pobliżu. Nigdy nie robił tego celowo. Taki po prostu już był.
- Nie przejmuj się, Wiki.
- Cześć, Michał. – Nagle przed jego oczami pojawiła się Magda. Wyglądała przepięknie, jak zawsze. Jednak tym razem towarzyszył jej pewien mały szkopuł, który psuł całokształt – Kajtek.
- Magda! Cześć – powiedział, szybko odsuwając się od rudowłosej. Lecz było za późno, bo Magdalena zauważyła jak trzymają się za ręce. – Wszystko w porządku?
- Tak, jak widać – rzekła, uśmiechając się do swojego blondwłosego przyjaciela. – Ty także się nie nudzisz, prawda?
- Co? Nie, to nie… Magda…
- Musimy iść. Pozdrów Enzo. Trzymaj się.
- Na razie – rzucił Kajtek.
- Cześć – odpowiedział smutno Winiar.
Siatkarz odprowadzał ich wzrokiem i czuł jak jego serce powoli umiera. Dziewczyna, którą skrycie kochał spotkała się z potencjalnym konkurentem w walce o jej względy. 

__________
Miałam dzisiaj traumatyczny dzień, który wiązał się z wizytą u dentysty, dlatego też nie będę się dziś rozwodzić nad tym rozdziałem. 

I mam dla Was niespodziankę -> TUTAJ!

5 kwietnia 2013

14. Wyznania


- Puk, puk. – Wysoki blondyn wszedł do niewielkiego gabinetu Magdaleny, uprzednio pukając. – Witam piękną panią psycholog. Można?
- Jasne, Kajtek. Chodź. – Magda zamknęła zeszyt, w którym robiła notatki i z uśmiechem spojrzała na znajomego. – Co tam masz?
- Coś co lubisz – odrzekł, wyjmując zza pleców niewielkie białe pudełko.
- Przyniosłeś kremówki?! Jak cudownie!
- Chciałem ci poprawić jakoś humor, bo ostatnio jesteś nie w sosie. Za dużo pracy?
- Uwierz mi, że praca w mojej sytuacji to najmniejszy problem – powiedziała, sięgając po łyżeczkę i biorąc do ust kawałek ciastka. – Pyszne.
Kajtek uśmiechnął się do dziewczyny, poczym zapytał:
- Masz jakieś problemy?
- Nawet nie pytaj. – Magda wzięła kolejny kęs ciastka. – Naprawdę, nie chcesz wiedzieć.
- Będę nalegać.
Magda przeciągle westchnęła. Spojrzała na Kajtka i opowiedziała mu o wszystkim. Nie miała w Bełchatowie żadnych znajomych, nie miała przyjaciółki, z którą mogłaby wyjść na kawę i poplotkować, zwierzyć się ze swoich problemów. A była tylko człowiekiem i nie potrafiła dusić w sobie wszystkich zmartwień. Nocne szlochy do poduszki już jej nie pomagały, dlatego uznała, że szczera rozmowa z kimś zaufanym i życzliwym pomoże jej uporać się ze wszystkimi troskami.
Nie mogła ukrywać swoich uczuć do Enzo i Michała. I choć te drugie były bardziej niż skomplikowane, to nie mogła oprzeć się wrażeniu, że wciąż darzy siatkarza sympatią. I w ogóle tego nie rozumiała. Tak źle ją traktował. Wykorzystywał do swoich niecnych celów, pakował ją w kłopoty na każdym kroku, a ona mimo to wciąż go lubiła.
- Może to przez tego dzieciaka? – powiedział Kajtek. – Patrzysz na Michała przez pryzmat Enzo.
- Być może. Ja po prostu bardzo chcę im pomóc, bo uważam, że są dla siebie stworzeni. Jednak czasami nie rozumiem Michała. Popełnia tyle kuriozalnych błędów…
- Zdobywa materiał do nauki.
- Wątpię, aby wyciągał z tego jakiekolwiek wnioski. Ciągle robi to samo, popełnia te same błędy.
- Chcesz znać moje zdanie?
- No…
- Uważam, że on to robi specjalnie. – Magdalena ściągnęła brwi, a jej usta zacisnęły się w cienką linię. W skupieniu wsłuchiwała się w słowa Kajtka, próbując zrozumieć jego tok myślenia. – Michał już trochę cię poznał i wie, że zależy ci na Enzo. Moim zdaniem on celowo popełnia kolejne błędy, celowo cię w nie wciąga.
- Ale dlaczego miałby to robić?
- Nie wiem… Bo cię lubi, bo mu na tobie zależy… Nie wiem, nie znam go i jego zamiarów. Ale robi to wszystko, bo chce mieć z tobą jakiś związek. Zerwanie kontaktu byłoby dla niego ciosem nie do zniesienia. A poza tym na pewno wie, że nigdy nie odmówisz mu pomocy. Dlatego robi głupoty, żebyś mogła się nim zainteresować i spędzić z nim trochę czasu.
- To dziecinne.
- Też tak uważam, ale być może się mylę. Mówię tylko jak wygląda to z zewnątrz. Ty sama lepiej powinnaś wiedzieć, jaka jest prawda.
- Masz rację. Powinnam to wiedzieć. Ale tak nie jest.
- Nie chcę go oceniać, bo go nie znam, ale widzę co się dzieje.
- Chciałabym pomóc Michałowi, ale chyba najlepiej będzie jak się od niego odetnę. Jest dorosły, chce adoptować dziecko. Musi wydorośleć i brać odpowiedzialność za swoje czyny.
- Zgadzam się.
- Muszę być twarda – powiedziała, biorąc do ust ostatni kawałek kremówki.
- Jak ja lubię takie zdecydowane kobiety – zaśmiał się, również kończąc ciastko. Nagle usłyszeli dzwonek. – Przerwa się kończy. Muszę się zbierać na lekcje.
- Dzięki za rozmowę. Bardzo mi pomogłeś.
- Drobiazg. Jakbyś czegoś potrzebowała, to wiesz gdzie mnie szukać – rzekł z uśmiechem. Puścił do niej oczko i wyszedł z gabinetu.
Magda wzięła głęboki wdech i upiła odrobiny zimnej kawy.
- A właśnie! – Nagle w gabinecie pojawiła się twarz Kajtka. – Skoro jesteś taka twarda i zdecydowana w stosunku do Michała, to może ulegniesz mojemu wdziękowi. – Magdalena spoglądała pytająco na blondynka. – Mam dwa bilety na fajny spektakl w teatrze. Masz czas w sobotę?
Sobotnie wieczory zazwyczaj były zarezerwowane dla Enzo. Chodzili razem na mecze Skry, aby Michał mógł zagrać. Teraz nie wiedziała na czym stoi, ale zgodnie ze swoim postanowieniem, zdecydowała się ułożyć sobie plany na nowo.
- Tak. Chętnie z tobą pójdę.
- Ty to wiesz jak uszczęśliwić faceta!
- Nie przesadzaj. I uciekaj już, bo lekcje się zaczęły. Dzieci czekają.
- Racja. Zadzwonię.
- Okay. Miłego dnia.
- Wzajemnie.

Magdalena przekopała całą szafę w poszukiwaniu odpowiedniego stroju na wieczorne wyjście. Rzadko chodziła do teatru, preferowała raczej romantyczne komedie w kinie, jednak odmiana dobrze jej zrobi. Zresztą, nie powinna wybrzydzać, bo na nadmiar atrakcji w Bełchatowie nie narzekała. Fajnie było pójść na spacer z psem, czy na mecz siatkarski, ale to nie to samo co kulturalna rozrywka na wysokim poziomie.
Sięgnęła po elegancką czarną sukienkę. Ostatni raz miała ją na sobie wiele lat temu. Nie sądziła, że jeszcze się w nią zmieści, ale na szczęście udało się. Kiedy poczuła delikatny materiał na skórze przypomniała sobie jak bardzo lubiła tą sukienkę. Sięgała jej do kolan, dokładnie przylegała do ciała, prawie w ogóle nie miała dekoltu, ale za to odsłaniała sporą część pleców. Magda czuła się w niej bardzo seksownie i wytwornie. Dopasowała do stroju zgrabne szpilki oraz delikatną biżuterię. Przeglądając się w lustrze poprawiła opadające na ramiona włosy, stwierdzając, że wygląda całkiem nieźle.
Usłyszała sygnał nadchodzącej wiadomości tekstowej. Przeczytała ją, poczym założyła marynarkę i pożegnawszy się z psem, zeszła na dół, gdzie w samochodzie czekał na nią już Kajtek.
- Dobry wieczór, ślicznej pani – powiedział na przywitanie. – Pięknie pani dzisiaj wygląda.
- Dziękuję.
- Szczęściarz ze mnie.
- Żebyś wiedział – zaśmiała się.
- Plan jest taki. Najpierw teatr, potem krótki spacer i kolacja. Powrót do domu zaplanowany jest na dwudziestą czwartą. Może być? Mam nadzieję, że nikt nie będzie się na mnie wściekać, że tak późno wraca pani do domu.
- Lepiej uważaj, bo jak podpadniesz mojemu psu, to…
- Wiem, wiem. Z Oscarem nie zamierzam zadzierać. Także w drogę!
Wieczór spędzony w towarzystwie Kajtka był najlepszym jaki Magdalena miała do tej pory w nowym mieście. Zdziwiło ją to, bo nie sądziła, że coś może przebić wspólne remontowanie pokoju z Michałem, czy ich wspólny wieczór po meczu, kiedy pierwszy raz się pocałowali. Była wtedy taka szczęśliwa, ale wówczas na drodze stanęła Wiktoria, która skutecznie ostudziła jej zapał.
Kajtek był cudownym mężczyzną. Był dżentelmenem, adorował Magdalenę w każdej chwili. Prawił jej mnóstwo komplementów, czym zyskał u niej kilka dodatkowych punktów. W dodatku był bardzo zabawny i wygadany. Nie sposób było się przy nim nudzić. Każda kobieta chciałaby mieć takiego faceta.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś – powiedział, parkując samochód pod bramą Magdy.
- Tak, było wspaniale. Bardzo ci dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Powtórzymy to kiedyś?
- Z przyjemnością. – Zapadła niezręczna cisza. – Będę już szła. Zaprosiłabym cię, gdyby było nieco wcześniej, ale…
- Jasne, rozumiem. Dzień pełen wrażeń z dziwnym facetem – zaśmiał się. – Śpij dobrze.
- Ty też. Do zobaczenia w poniedziałek. – Magda już chciała wysiąść z samochodu, ale w ostatniej chwili cofnęła się i złożyła delikatny pocałunek na policzku Kajtka. – Dziękuję.
Dziewczyna poczekała aż blondyn odjedzie. Pomachała mu na pożegnanie, poczym udała się do domu. Kiedy zapaliła światło na klatce schodowej mocno się wystraszyła. Aż odskoczyła w najdalszy zakamarek klatki, ale wówczas rozpoznała siedzącego na schodach mężczyznę z kapturem na głowie.
Michał przebudził się i spojrzał na wystraszoną Magdę.
- Co tu robisz?
- Skończyła się randka?
- Co tu robisz, Michał?!
- Czekam na ciebie.
- Niepotrzebnie. Nie mam ci nic do powiedzenia. Gdzie jest Enzo?
- Tylko Enzo cię interesuje.
- Owszem. Ma trzy lata, a ty jesteś kompletnie pijany! Gdzie on jest?
- Nie denerwuj się. Nie ma go. Został w domu dziecka. Nie znalazłem dla niego opieki i nie mogłem go wziąć na weekend.
- Całe szczęście.
- Jak randka?
- Lepiej niż ci się wydaje. Idę spać. Na razie – powiedziała, mijając go.
- Nie pomożesz mi?
- Pieprz się!
- Magda…
- A niby czemu mam ci pomagać, hę? Znów się schlałeś! Sądziłam, że coś dotarło do twojej pustej głowy. Mówiłeś, że się zmieniasz, że czas najwyższy na ustatkowanie. Gadasz brednie, składasz obietnice bez pokrycia. Pal licho ze mną. Jestem dorosła i sobie poradzę. Ale nie rozumiem, jak możesz robić to Enzo?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Obiecałeś mu, że będziecie razem.
- Staram się jak umiem!
- Pij dalej, Michał. Pij więcej, a na pewno ci się uda. Gratuluję pomysłowości. Na razie!
- Magda, zaczekaj!
Brunetka weszła do swojego mieszkania i oparła się plecami o drzwi. To miał być piękny wieczór, a tymczasem przemieniał się w to samo piekło, które już tyle razy przechodziła. Na początku przez ojca, a później przez Michała.
Wzięła kilka głębokich wdechów i wytarła łzy z policzków. Odwróciła się na pięcie i ponownie zeszła na dół, aby pomóc Winiarskiemu.
- Niech cię szlag trafi, Michał!
- Zostaw mnie – wycedził przez zęby.
- Wstawaj.
- Nie chcę twojej pomocy. Sam dam sobie radę.
- Czyżby? Spadniesz ze schodów i dopiero będzie nieszczęście. No dalej! – Chwyciła go pod ramieniem i dźwignęła do góry. Winiar ledwo utrzymywał równowagę.
Magda doprowadziła siatkarza do jego mieszkania. Posadziła go na kanapie i pomogła zdjąć buty oraz kurtkę.
- Pościelę ci łóżko w sypialni – powiedziała.
- Daj spokój.
- Będziesz spać na kanapie?
- A co za różnica.
- Michał, co się z tobą dzieje?
Magda usiadła obok chłopaka i bacznie mu się przyglądała.
- Dlaczego tak się zachowujesz? Nie zależy ci na Enzo?
- Bardzo.
- Więc dlaczego?
- Bo zależmy mi też na tobie. Przepraszam, że cię wkręciłem w to gówno z urzędniczką. Po prostu… Bardzo chciałbym, abyś była matką Enzo. Przesadziłem. Pomyliła mi się rzeczywistość z moją wyobraźnią. Głupi jestem!
- Michał…
- Ja wiem, że to niemożliwe. Dajmy z tym spokój, bo tylko się ośmieszam. Jestem żałosnym palantem.
- Trudno się nie zgodzić.
- Przepraszam cię, Magda. Ja… Ja robię te głupie rzeczy, bo wówczas ty jesteś obok mnie. Dzisiaj upiłem się, bo chciałem, abyś do mnie przyszła.
- To niepoważne.
- Wiem, ale skuteczne.
Magda przypomniała sobie rozmowę z Kajtkiem sprzed kilku dni. Powiedział dokładnie to samo. Przejrzał Michała na wylot. I było to szokujące, bo przecież oni się w ogóle nie znali.
- Pójdę już.  
- Mam nadzieję, że kiedyś spojrzysz na mnie bez obrzydzenia.
- Michał, nie gadaj bzdur. Poradzisz sobie już sam?
- Tak.
- To dobranoc – powiedziała.
- Magda!
- Hm?
- Kocham cię.

__________
Obiecuję, że to już ostatnia taka akcja Michała. Chyba czas się ogarnąć i powoli zmierzać ku końcowi :)