18 maja 2013
13 maja 2013
19. Słodko-gorzki smak zwycięstwa
- Michał! Michał!
- Enzo!
Chłopiec wyrwał się z uścisku
opiekunki domu dziecka i z uśmiechem pognał ku Winiarskiemu. Jego brązowe
loczki energicznie podskakiwały w takt jego małych kroczków i był to widok
iście uroczy.
Michał przykucnął, wyciągnął ręce
i czekał aż Enzo z impetem wpadnie w jego ramiona. Obydwaj zanieśli się
zaraźliwym śmiechem, kiedy tak się stało. Ściskali się, całowali, tulili… Nie
było temu końca. Byli bardzo szczęśliwi. Znów mogli siebie zobaczyć, dotknąć,
porozmawiać. To był najszczęśliwszy dla nich moment od kilku tygodni.
- Jak się czujesz? Dobrze? –
zapytał Michał, odgarniając chłopcu kędziorki z czoła.
- Tak. Powiedziałem tej pani, że
bardzo cię kocham i chcę z tobą mieszkać.
- Bardzo dobrze. Zuch chłopak –
rzekł, całując go w główkę.
- Moje gratulacje, panie Michale.
– Nad siatkarzem stanęła opiekunka z domu dziecka oraz pani Beata, która
prowadziła proces adopcji. – Dokonał pan swojego.
- Zrobiłbym wszystko dla Enzo.
- To widać. Cieszę się, że sąd
przyznał panu prawa do Enzo. Przyznam się, że miałam wątpliwości, ale ta
rozprawa skutecznie je rozwiała. Nikt z nas nie jest idealny, wpadki się
zdarzają, ale na szczęście w pana przypadku wszystkie one zakończyły się
pozytywnie. Enzo jest cały i zdrowy, ma teraz wspaniałego opiekuna i grupę
przyjaciół – powiedziała, spoglądając na chłopca, który tulił się do Magdy.
- Dziękuję. Nawet sobie pani nie
wyobraża co teraz czuję. Jestem najszczęśliwszym facetem na śwecie.
- Domyślam się – zaśmiała się serdecznie.
– Rozumiem, że zabiera pan Enzo teraz do siebie.
- Oczywiście. Chcę zaprosić jego i
moich oddanych przyjaciół na obiad do restauracji.
- Dobrze. W takim razie przygotuję
rzeczy Enzo, zapakuję je – powiedziała opiekunka. – Proszę po nie przyjść w
wolnej chwili.
- Dobrze. Dziękuję bardzo.
- Do zobaczenia.
- Do widzenia – powiedział,
ściskając jej dłoń.
Dzisiaj było jego wielkie święto,
dlatego miał ochotę bawić się do białego rana. Nie mógł sobie na to pozwolić ze
względu na małe dziecko, ale Michał wcale nie żałował. Cieszył się, że ma przy
sobie Enzo. Jego odwieczne marzenie posiadania dziecka właśnie się spełniło. I
nie miało znaczenia, że nie jest biologicznym ojcem chłopca. Kochał Enzo i był
święcie przekonany, że będą razem tworzyć zgrany team, kochającą się rodzinę na
dobre i na złe.
Winiarski zaprosił wszystkich
znajomych, Wiktorię i Kajtka również, do najlepszej restauracji w Bełchatowie.
Chciał uczcić dzisiejszy dzień w najlepszy sposób. Pragnął podziękować
przyjaciołom za to, co dla niego zrobili. Chociaż to i tak mało, bo bez nich
dzisiejszy sukces nie miałby miejsca. Był prawdziwym szczęściarzem i żałował,
że tak późno to zrozumiał. Ale lepiej później niż wcale.
Najbardziej żałował tego, że tak
łatwo pozwolił Magdzie odejść. Nawet się o nią nie starał. Robił wszystko, aby
ją do siebie zniechęcić. Nie czynił tego specjalnie. Po prostu tak już miał, że
szybko się poddawał. Wystarczyło jedno niepowodzenie, a już tracił wiarę w
siebie. Był dziwnym przypadkiem, bo w sporcie było zupełnie inaczej. Porażki go
motywowały. Jednak nie umiał tego przełożyć na życie osobiste.
- Zamawiajcie wszystko na co macie
ochotę. Ja stawiam – powiedział z uśmiechem. – Na co masz ochotę Enzo?
- Na lody.
- Ale najpierw trzeba zjeść obiad.
Nie jesteś głodny?
- Chcę lody.
Michał spojrzał na Enzo, a potem
na zebranych gości. Deser przed obiadem? Nie powinno się tak robić. Zdrowe
odżywianie jest bardzo ważne dla tak małych dzieci.
- Czy już państwo zdecydowali? –
Nad Michałem pojawiła się młoda, miła kelnerka z karteczką w dłoni. Wyczekująco
spoglądała na Michała.
- Lody dla wszystkich –
powiedział, czym wywołał salwę śmiechu wśród zebranych gości.
Atmosfera była bardzo miła, w
końcu były ku temu powody. Wszystkim humory dopisywały. Jedynie Wiktoria siedziała
nieco z boku, starała się rozmawiać z Michałem, ale średnio im to wychodziło.
Byli teraz znajomymi, nie bliskimi, ale zwykłymi znajomymi, z którymi się wita
na ulicy. Enzo wciąż był bardzo nieufny wobec rudowłosej dziewczyny, dlatego
całą swoją uwagę poświęcał Magdzie i Michałowi.
Wiktoria szybko zrezygnowała z
tego wspólnego posiłku i po pożegnaniu się z gospodarzem wyszła. Nie chciała
być przeszkodą dla nikogo. Widziała, że wszyscy czują się niezręcznie w jej
towarzystwie.
Kiedy Enzo znalazł sobie wspólną
zabawę z wujkiem Mariuszem i Kajtkiem, Michał przysiadł się do Magdaleny, która
przyglądała się ich wygłupom. Miała rozmarzoną minę i uśmiech na ustach.
Wyglądała przepięknie jak zawsze, tak że Michał nie mógł odwrócić od niej
wzroku.
- Udało się – powiedział, siadając
obok niej i wyrywając ją z marzeń.
- Tak… Bardzo cię cieszę waszym
szczęściem. Tylko spójrz na Enzo – rzekła, kiedy chłopiec dostawał porządną
dawkę łaskotek od swoich wujków. Jego radosny śmiech roznosił się po całej
restauracji.
- Ja też mógłbym krzyczeć z
radości. Magda, posłuchaj…
- Nie.
Michał spojrzał na nią pytająco.
- Wiem co chcesz powiedzieć, ale
nie rób tego. Nie niszcz tego co jest między nami kolejnymi wyznaniami miłości.
Winiarski uśmiechnął się nerwowo.
Znów musiał skłamać, więc na poczekaniu wymyślił, że powodem tej konwersacji są
podziękowania.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że
doceniam to co dla nas zrobiłaś. Od początku mocno mnie wspierałaś i chciałbym
ci za to podziękować. Jesteś najlepsza.
- Dzięki, Michał. Mam nadzieję, że
tym razem nie nawalisz, bo to jest już twoja ostatnia szansa. Więcej ich nie
dostaniesz.
- Wiem, dlatego będę się starać.
- To dobrze.
Zapadła niezręczna cisza tak
rzadko spotykana pomiędzy tą dwójką.
- Więc… Spotykasz się z Kajtkiem,
tak?
- Tak. Jesteśmy parą.
- Yhym…
- Ale wiedz, że to między nami nic
nie zmienia. Wciąż się przyjaźnimy, ciągle jestem twoją najlepszą i ulubioną
sąsiadką – zaśmiała się, dając mu kuksańca w bok. – Zawsze możesz na mnie
liczyć.
- Dzięki.
Kiedy trzy lata później Michał
wracał po treningu do domu, nie mógł się doczekać, kiedy opowie sześcioletniemu
Enzo o jego przyszłej szkole. Od września chłopiec miał rozpocząć naukę, w
której do niedawna pracowała Magdalena. Na szczęście wciąż uczył tam jego ulubiony
wujek Kajtek, który na pewno będzie dla niego dużym wsparciem przez pierwsze
miesiące.
Winiarski zapukał do drzwi
sąsiedniego mieszkania. Zza drzwi wyjrzała jasna twarz Magdy, a zaraz za nią
stał jego mały łobuziak.
- Byłeś grzeczny?
- Tak, tato – powiedział Enzo z
błyskiem w oku.
- Naprawdę?
- Tak – potwierdziła Magda z miłym
uśmiechem. – Jak sprawy? Załatwiłeś wszystko?
- Tak. Zapisałem cię do szkoły
wujka Kajtka – rzekł, spoglądając na syna. – Spotkałem go. Kazał ci to
przekazać.
Michał wyjął z plecaka nieduży
worek z kokosowymi ciastkami.
- Kochany jest – zaśmiała się,
odbierając przesyłkę. – Zawsze wie czego mi trzeba. To co, może zostaniecie
jeszcze na herbatę?
- Nie chcemy przeszkadzać.
- Nie rozśmieszaj mnie, Michał.
Wstawiam wodę.
Michał zajął miejsce na kanapie w
salonie i z uczuciem tęsknoty spoglądał na krzątającą się za kuchenną ladą
Magdalenę. Wyglądała ślicznie. Jej włosy błyszczały od sierpniowego słońca,
policzki różowiały. Trochę przytyła, ale nie miało to większego znaczenia. Była
piękna.
- Tato, tato!
- Słucham cię.
- A wiesz co mi powiedziała ciocia
Magda? – zapytał, siadając na kolanach Michała.
- Nie mam pojęcia.
- Że będę miał kuzynkę!
- Naprawdę?
- Tak – potwierdziła Magda,
głaszcząc się po swoim zaokrąglonym brzuszku. – To już pewne. Byłam wczoraj u
lekarza.
- No to świetnie. Kiedy nam się
powiększy ta rodzina?
- Za cztery miesiące.
- Nie mogę się doczekać –
zapiszczał Enzo. – Będę dla niej jak starszy brat. Będę się nią opiekować,
bawić się, będę jej bronił w szkole przez złymi chłopcami.
- Bardzo miło z twojej strony –
rzekł Michał z uśmiechem.
Magdalena oraz Kajtek zostaną
rodzicami po raz pierwszy. Kiedy obwieszczali tę wiadomość swoim znajomym byli
jeszcze narzeczeństwem, ale szybko zdecydowali się na skromny ślub. Od czterech
miesięcy byli młodym i bardzo kochającym się małżeństwem.
Michałowi nie było z tym wszystkim
łatwo, ale starał się nie okazywać zazdrości i negatywnych emocji. Wciąż
samotnie wychowywał Enzo. Nie potrafił znaleźć odpowiedniej kobiety, mimo iż
umawiał się na randki. Żadna z nich nie była odpowiednia. Żadna nie była taka
jak Magda.
- Mam nadzieję, że pomożesz mi też
wybrać imię – powiedziała do chłopca.
- No jasne! Może Kasia? Nie, nie!
Karolinka! Albo…
- Spokojnie, mamy jeszcze trochę
czasu – zaśmiała się.
- Ale Zosia to ładne imię.
- Zosia? A czy nie tak ma na imię
twoja dziewczyna? – zaśmiał się Michał.
- Tato! To nie jest moja
dziewczyna! – Enzo zeskoczył z kolan siatkarza i wyszedł do drugiego pokoju,
aby pobawić się z psem Magdy.
Dwójka dorosłych wybuchła
niepohamowanym śmiechem.
- Uwielbiam go! – zaśmiała się
Magda.
- Ja też.
__________
Myślę, że tytuł posta doskonale odzwierciedla to, co chciałam ukazać w tym zakończeniu. Michał zaznał wreszcie szczęścia, ale nie całkowitego, bo nie udało mu się zdobyć Magdy. Wiele razy zmieniałam koncepcję, ale postanowiłam, że lepiej dla wszystkich będzie jeśli ta dwója będzie osobno. Winiar zbyt długo się wahał i za wiele popełnił błędów, aby tak po prostu być z Magdą. A poza tym Kajtek to taki fajny facet, że chciałam, aby był znaczącą częścią tego opowiadania.
Także... To już koniec. Będę bardzo tęsknić za tym opowiadaniem, mimo iż miałam z nim niezłe problemy. Najbardziej będzie mi brakować Enzo i chyba nie będę w tym osamotniona, nie?
Pod koniec tygodnia zaczynam nowe opowiadanie z Bartmanem i Nowakowskim. Będzie to zupełnie inna historia, ale mam nadzieję, że nadal ze mną będziecie - "Gra uczuć" KLIK
A już teraz zapraszam na moje inne nowe opowiadanie o Fernando Torresie - Droga do Tamesis.
Na zakończenie chciałabym Wam bardzo podziękować za obecność na tym blogu. Wasze odwiedziny i komentarze wiele dla mnie znaczyły :) Mam nadzieję, że będziecie mnie miło wspominać :)
7 maja 2013
18. Rozprawa sądowa
Korytarz sądowy nie był
najprzyjemniejszym miejscem w jakim Michał miał przyjemność się pojawić.
Wszystko go przerażało. Stukot obcasów, który rozbrzmiewał echem po całym holu,
drewniane ławy zapełnione ludźmi czekającymi na swoje rozprawy, ich wzrok,
szepty. Większość z nich zapewne pomyślała, że znany siatkarz pojawił się w tym
miejscu, bo jest tak pochłonięty swoją pracą i gwiazdorskim stylem życia, że
nie ma czasu dla żony i dzieci. Ale nikt z nich nie pomyślał, że Michał to uczuciowy
człowiek, którego celem jest pomóc małej, niewinnej istotce, która kochała go
szczerze całym sercem.
Wśród świadków, którzy mieli
zeznawać znaleźli się między innymi Magdalena, Wlazły, Kajtek, a także
Wiktoria, której Michał obawiał się najbardziej. Nigdy nie przepadała za Enzo,
pragnęła zdobyć Winiarskiego za wszelką cenę i nigdy nie ukrywała, że chłopiec
stoi jej na przeszkodzie. Teraz miała idealną okazję, aby się go pozbyć. Ale
musiała zdawać sobie sprawę, że jeśli zezna przeciwko Michałowi, to już nigdy w
życiu go nie zobaczy. Nie wybaczyłby jej takiej zdrady.
- Dzień dobry – powiedział, ubrany
w elegancki garnitur siwy mężczyzna, który był prawnikiem Michała. – Jak się
pan czuje?
- Jestem zdenerwowany.
- Proszę się nie stresować.
Wszystko będzie dobrze. Witaj, Kajtku.
- Cześć, wuju.
- Gotowi na zeznania? – zapytał,
trzymających się za ręce Kajtka oraz Magdę.
- Tak.
- Enzo tu jest? – dopytywał
Michał.
- Tak. Również będzie
przesłuchiwany, ale jeszcze nie wiem w jakiej formie. Dzieci zazwyczaj się
boją, dlatego przeprowadza się z nimi rozmowę w osobnym pokoju pod okiem
psychologa.
- Dawno go nie widziałem.
- Dzisiaj pan to nadrobi. I mam
nadzieję, że to już będzie koniec pana procesu adopcyjnego.
- Mam wątpliwości.
- Proszę być dobrej myśli. Muszę
już iść na salę. Do zobaczenia w środku.
Michał zajął miejsce na jednej z
ławek. Był zamyślony, błądził gdzieś daleko, ale jego uwadze nie umknęły
czułości, które okazywali sobie Magda i Kajtek. Czego się nie dotknął, wszystko
chrzanił, więc nic dziwnego, że i z Magdaleną mu nie wyszło. Pluł sobie w
brodę, że tak ją potraktował. Wodził ją za nos, wyznawał miłość, później to
odwoływał. Chciałby zacząć wszystko od początku, ale wydawało się, że już nie
będzie mieć swojej szansy.
- Rozprawa Michała Winiarskiego o
przyznanie praw rodzicielskich do małoletniego Enzo Alvesa. Wszystkich świadków
zapraszam na salę rozpraw – powiedział rosły mężczyzna i otworzył na oścież
drzwi do sali.
Winiar zajął miejsce tuż przy
swoim prawniku, który wyszeptał mu na ucho ostatnie poprawki. Byli dobrze
przygotowani. Obydwoje wiedzieli, że Michał popełnił bardzo dużo błędów, które
mogłyby skutecznie wyeliminować go z walki o adopcję. Ale z jakiegoś powodu
prawnik dostrzegł światełko w tunelu, dzięki któremu znajdują się teraz na sali
rozpraw.
Magda oraz reszta świadków zajęła
miejsce za plecami Winiarskiego. Nim sędzina weszła na salę uścisnęła go
jeszcze za ramię, aby czuł, że ma jej stuprocentowe wsparcie. Podziękował jej
lekkim skinieniem głowy i mrugnięciem, po czym skupił się na rozpoczynającej
się rozprawie.
Michał jako pierwszy zajął
miejsce, które przeznaczone było dla zeznających. Prawniczka, która pracowała dla
domu dziecka i ośrodka adopcyjnego, przystąpiła do pracy.
- Jestem pan
dwudziestodziewięcioletnim samotnym mężczyzną, uprawiającym czynnie sport. Jak
pan wyobraża sobie opiekę nad trzyletnim chłopcem?
- Dla Enzo jestem zdolny do
wszelkich poświęceń. Wiem, że nie mam partnerki, która by mi pomogła go
wychować, ale dokonam wszelkich starań, aby chłopiec wyrósł na szczęśliwego i
spełnionego młodzieńca.
- No dobrze, ale czy nie uważa
pan, że nieregularne godziny pracy są bardzo niepraktyczne przy małych
dzieciach?
- Tak, zgadzam się. Jednak mam
obok siebie wspaniałych ludzi, cudownych przyjaciół, którzy są w stanie mi
pomóc i popilnować Enzo przez tych kilka godzin dziennie.
- Wie pan, że nie na tym polega
wychowywanie dzieci?
- Tak, zdaję sobie sprawę.
- I mimo wszystko upiera się pan
przy tej adopcji?
- Tak.
- No dobrze, a proszę mi
powiedzieć, co wydarzyło się dwunastego kwietnia?
Michał podrapał się po głowie i z
niechęcią odpowiedział na pytanie.
- Enzo zniknął.
- Zniknął?
- Tak. Wystraszył się pewnej
osoby, dopowiedział sobie kilka rzeczy i postanowił uciec, aby odwieść mnie od
ewentualnego pomysłu poślubienia tej osoby.
- A więc jest to kobieta… Czy ta
kobieta to pani Wiktoria Zamojska?
- Tak.
- Coś państwa łączy?
- Łączyło. Obecnie Wiktoria to
moja znajoma.
- Pani Wiktorio, jest pani
koleżanką pana Winiarskiego. Jakim jest człowiekiem w pani oczach?
- Mogę o nim mówić tylko w samych
dobrych słowach. Nigdy mnie nie zawiódł i zawsze był wobec mnie fair. Nawet
kiedy go zawiodłam potrafił mi wybaczyć.
- A czy nie była pani jego
narzeczoną?
- Spotykaliśmy się przez krótki
okres czasu, ale między nami pozostała tylko przyjaźń.
- Czyli jednak byli państwo parą.
Z moich dokumentów wynika, że pani Magdalena Wiśniewska również swego czasu
była partnerką pana Winiarskiego. Czy mężczyzna, który ma tak bujne życie
towarzyskie będzie dobrym wzorem dla młodego chłopca?
- Nie mnie to oceniać, ale jestem
przekonana, że Michał będzie wspaniałym ojcem. Enzo jest w niego wpatrzony jak
w obrazek i bardzo lubi panią Wiśniewską.
- Jednak pani Wiśniewska jest
obecnie związana z innym mężczyzną, który znajduje się na tej sali. Czy pan
Michał poradzi sobie jako samotny ojciec?
- Jestem o tym w stu procentach
przekonana. Pani Magdalena mieszka naprzeciwko Michała i o ile mi wiadomo
zawsze służy mu pomocą. Poza tym Michał ma również mnie oraz innych przyjaciół
na których może liczyć. Wiem, że stan cywilny nie działa na jego korzyść, ale
to tylko pokazuje jak zdeterminowany jest do walki o Enzo. To dziecko jest
obecnie dla Michała całym światem i daję sobie rękę uciąć, że zrobi wszystko,
aby wychować go na dobrego człowieka.
- Panie Wlazły, zna pan pana
Michała od kilku lat. Jakim jest człowiekiem?
- Odkąd tylko się poznaliśmy od
razu narodziła się między nami przyjaźń. Michał to bardzo szczery i otwarty
facet. Zawsze służył mi pomocą i nigdy nie usłyszałem od niego słowa „nie”.
Trudno byłoby mi znaleźć lepszego przyjaciela.
- A jakim jest mężczyzną?
- Cóż, nie mnie to oceniać. Ale
pamiętam, że zawsze marzył o dużej i szczęśliwej rodzinie. Jednym z jego marzeń
było postawienie domu z ogrodem, w którym bawiłyby się dzieci, a wokół biegały
psy. Michał to rodzinny facet, który wie co to znaczy ognisko domowe.
- Jednak nigdy nie miał własnych
dzieci.
- Niestety nie, ale mam nadzieję,
że kiedyś tak się stanie. A wówczas owo dziecko będzie miało wspaniałego
starszego brata. Mam na myśli Enzo.
- To się jeszcze okaże… Pan
również ma trzyletnie dziecko, ale jest pan w związku małżeńskim. Proszę mi
powiedzieć, czy byłby pan w stanie zaopiekować się synem, gdyby nie partnerka?
- Na pewno byłoby mi ciężko, ale
gdybym miał takich przyjaciół jak Michał, to nie martwiłbym się tym zbyt długo.
- Pani Magdaleno, jak długo zna
pani pana Michała?
- Około pół roku.
- W tym czasie byliście parą?
- Nie nazwałabym tego tak.
Jesteśmy sobie bardzo bliscy, mamy podobne charaktery, jednak nigdy nie
stworzyliśmy oficjalnego związku. Cenię sobie Michała jako przyjaciela i tak
już pozostanie.
- Jakim jest mężczyzną?
- Bardzo ciepłym i życzliwym. To
człowiek, który potrzebuje bliskości drugiej osoby, dlatego uważam, że są dla
siebie z Enzo stworzeni.
- A nie odnosi pani wrażenia, że
gdyby nie pani codzienna obecność w życiu pana Winiarskiego, to pan Michał nie
poradziłby sobie ze wszystkimi trudami ojcowskimi?
- Nie. Michał zawsze był dla Enzo
wspaniały. Zawsze kiedy widziałam ich razem, to obaj się śmiali i wygłupiali.
Chadzali często do parku, gdzie się bawili. Michał uczył Enzo wielu rzeczy:
grać w siatkówkę, wiązać buty… Był naprawdę dobrym przyjacielem i nauczycielem
dla Enzo. Ja im tylko pomagałam, ale sami sobie świetnie radzili.
- I nie widzi pani problemu w tym,
że chłopiec jednak sprawiał problemy rodzicielskie… Nie byliście w stanie we
dwoje nad nim zapanować.
- Enzo to bardzo pokrzywdzone
przez los dziecko. Wychowywał się samotnie, bez rodziców, więc to naturalne, że
obawia się tego co nowe i obce. Jednak szybko znalazł wspólną więź z Michałem.
I zupełnie nie wiadomo dlaczego tak się stało. Wśród dzieci wychowywanych w
domu dziecka istnieje taki przesąd, że dziecko wybiera sobie rodzica. Jakaś
magiczna siła ciągnie ich w stronę potencjalnej rodziny. I ta magia zadziałała
w tym przypadku. Enzo od razu zaufał Michałowi. I skoro tak się stało, to
Michał nie może być złym człowiekiem.
- Pani Beato. Od początku
prowadziła pani sprawę pana Michała. Jakie zrobił na pani wrażenie?
- Pan Winiarski odkąd pamiętam
zawsze był zestresowany i podenerwowany moimi wizytami. Jednak to normalne, bo
większość rodzin adopcyjnych reaguje w ten sposób.
- Wywiązywał się ze swoich
obowiązków?
- Jak najbardziej. Pozytywnie
przeszedł wszystkie testy psychologiczne. Wizyty kontrolne również były zadowalające.
- Czy zauważyła pani w zachowaniu
pana Michała coś dziwnego?
- Oprócz tego podenerwowania o
którym wspominałam, to nie. Ale jak mówiłam jest to naturalna sprawa w takich
sytuacjach. Pan Winiarski zawsze bardzo się starał. Dbał o Enzo, kupował mu
obrania i zabawki, wyremontował dla niego pokój, zapewnił bezpieczeństwo.
- Podczas jednej z wizyt poznała
pani narzeczoną pana Winiarskiego, zgadza się? Niejaką Magdalenę Wiśniewską.
- Tak mi ją przedstawił.
- A więc kłamał.
- Wysoki Sądzie, zebraliśmy się
tutaj, aby wysłuchać kilku opinii na temat jednego człowieka, mojego klienta,
pana Michała Winiarskiego. Jego przyjaciele oraz znajomi poświęcili swój cenny
czas, aby się tu dzisiaj znaleźć i przekonać Wysoki Sąd, że pan Michał jest
dobrym człowiekiem i prawym obywatelem. Jest także mężczyzną, któremu
przysługują takie sama prawa, jak innym mężczyzną żyjącym w tym kraju.
Pan Winiarski spotkał trzyletniego
chłopca przypadkowo, podczas jednej z wizyt charytatywnych w domu dziecka. Ta
dwójka od razu przypadła sobie do gustu, czy to nie zaskakujące? Coś sprawiło,
jak nazwała to pani Wiśniewska, jakaś magia sprawiła, że obydwaj od razu sobie
zaufali i pokochali się szczerą miłością. Do tej pory myślałem, że takie tanie
chwyty stosuje się jedynie w marnych filmach, ale przekonałem się, że takie
rzeczy dzieją się naprawdę. I to na naszych oczach!
Trudno jest znaleźć na świecie
człowieka idealnego. Jest to misja niemożliwa, bo nikt z nas nie jest ideałem.
Mój klient również ma wady, ale ma także wiele zalet, a jedną z nich na pewno
jest wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka. Nie zważając na żadne
przeciwności losu i niedogodności, postanowił stworzyć ciepły dom dla małej,
niepotrzebnej nikomu istoty. Nie oczekuje niczego w zamian. Nie chce żadnych
pieniędzy. On pragnie jedynie, aby Enzo Alves znalazł swoje miejsce na tej
okrutnej ziemi i aby chłopiec został jego synem. Czy to aż tak wiele?
Pan Winiarski popełnił wiele
błędów. Być może za wiele. Ale zastanówmy się, o co w tym wszystkim chodzi… Czy
chodzi nam o to, aby pan Michał cierpiał do końca życia wypominając sobie swoje
wpadki? Czy chodzi nam o to, aby pokazać polskiemu społeczeństwu, że mężczyźni
i ojcowie nie mają takich samych praw co kobiety? Czy chcemy udowodnić, że
sprawiedliwości nie ma? Nie! My po prostu chcemy, aby nieletni Enzo Alves
zaznał odrobiny spokoju i miłości. Aby to dziecko, które przerzucane było z rąk
do rąk, wreszcie znalazło dom, rodzinę, ojca, do którego będzie mógł wołać
„tato”. Ile jeszcze będzie musiał wycierpieć ten trzylatek, aby spełnić swoje
marzenia?
Wychowywanie dzieci nie należy do
najprostszych rzeczy. Jednak jestem przekonany, że mój klient ma w sobie tyle
samozaparcia i determinacji, że mu się uda. Przecież oni się kochają. Wystarczy
tylko na nich spojrzeć, posłuchać ich rozmowy. A poza tym mają wokół siebie
tyle życzliwych ludzi, że grzechem byłoby odebrać im możliwość wspólnego życia.
Dlatego wnoszę do Wysokiego Sądu
prośbę, o przyznanie panu Michałowi Winiarskiemu praw rodzicielskich do Enzo
Alvesa.
Dziękuję bardzo.
__________
To już prawie koniec. Pozostał jeden rozdział, który prawdopodobnie opublikuję w przyszłym tygodniu.
W wszystkie z Was, które piszą o sporcie zapraszam do katalogu, którego współautorką jestem. Możecie tam wpisywać swoje blogi oraz znaleźć inne opowiadania o swoich ulubieńcach.
1 maja 2013
17. Wzloty i upadki
- Dzień dobry, mogę?
- Cześć, Kajtek. Jasne, wchodź. –
Magdalena siedziała w swoim małym gabinecie i starała się pracować. Jednak
wszystkie jej myśli krążyły wokół Enzo oraz załamanego Michała. Od dnia w
którym urzędniczka adopcyjna zabrała chłopca minęło zaledwie kilka dni, ale
były one dla wszystkich tak puste, że wydawały się trwać miesiąc.
- Przyszedłem tylko na chwilę, aby
zapytać jak się masz? Od jakiegoś czasu w ogóle się nie odzywasz. To przez
Michała i tego dzieciaka? – zapytał, siadając na miękkim fotelu obok
dziewczyny.
- Tak. Ciągle się zastanawiam jak
mogę im pomóc.
- Może ja mógłbym to zrobić?
Magdalena spojrzała na przyjaciela
z zaciekawieniem. Nie miała pojęcia o czym mówi Kajtek.
- To wizytówka mojego wuja – powiedział,
wyjmując z kieszeni mały kartonik. – Jest prawnikiem i specjalizuje się w
prawie rodzinnym. Opowiedziałem mu wczoraj historię Michała i Enzo i poprosiłem
o pomoc dla nich.
- Naprawdę?
- Tak. Wujek się zgodził i nawet
weźmie zniżkę, bo powiedziałem mu, że to moi przyjaciele.
- Matko, Kajtek! Nie wiem jak ci
dziękować – powiedziała rozradowana, rzucając mu się na szyję. – Jesteś
kochany!
- Tak naprawdę robię to dla
ciebie. I po części dla siebie, bo odkąd zabrali tego małego, to w ogóle się ze
mnie nie widujesz. Dobija mnie to.
- Przepraszam cię. Ostatnio mam
totalne urwanie głowy i czasami po prostu mam ochotę pobyć sama.
- Wiem, że to przeżywasz, dlatego
nie nękałem cię telefonami. Mam nadzieję, że wujek będzie mógł pomóc i że
niebawem wszystko wróci do normy.
- Ja też. Jeszcze raz bardzo ci
dziękuję.
- Nie ma sprawy. To na razie!
- Kajtek! A może masz ochotę na
obiad? Chciałabym ci jakoś wynagrodzić te ostatnie dni.
- Chętnie. Kończę pracę za
godzinę.
- Jasne, poczekam tu na ciebie.
Przyjdź jak skończysz lekcje.
- Okay. Do zobaczenia.
Przez kolejną godzinę Magdalena
biła się z myślami. Z jednej strony od razu chciała zadzwonić do Michała i
przekazać mu słowa Kajtka. Była pewna, że bardzo się ucieszy na wieść o
prawniku. Wianiar już szukał sobie przedstawiciela, ale żaden z nich nie miał
na uwadze dobra jego oraz dziecka. Każdy widział w Michale sławnego sportowca,
którego można wycisnąć z kasy jak pomarańczę.
Magda ufała Kajtkowi i była pewna,
że rzetelnie opowiedział historię Winiarskiego wujowi. Od razu zapałała
sympatią do tego mężczyzny, mimo iż nawet go nie widziała. Kajtek był rozsądnym
i odpowiedzialnym facetem, więc na pewno nie natknął by jej na minę. Nie lubił
Michała – to fakt. Ale dzięki temu, że mu pomagał zdobywał kolejne punkty u
Magdaleny. Dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę, ale nie miała mu tego za
złe. Cieszyła się, że spotkała w Bełchatowie taką osobę jak Kajtek.
- Hej, skończyłem lekcje. Możemy
iść – powiedział blondyn, zaglądając do gabinetu dziewczyny.
Magda sięgnęła po swój różowy
sweterek i torebkę. Z uśmiechem zamknęła gabinet i idąc pod rękę z Kajtkiem
ruszyła w kierunku pobliskiej restauracji.
- Dobrze się czujesz? – zapytał,
spoglądając na nią przenikliwie.
- Tak – odparła, lekko kiwając
głową. – Cieszę się, że wychodzimy razem. Chyba było mi tego trzeba.
- Tęskniłem za tobą.
- Kajtek, ja…
- Wiem, wiem – rzekł, otwierając
przed nią drzwi knajpy.
Para zajęła miejsce przy stoliku
pod oknem. Mieli stąd piękny widok na pobliską starówkę. Słońce świeciło im prosto
w twarze, wokół rosły kwiaty, kłębili się ludzie. Był piękny dzień, jednak
atmosfera w lokalu była lodowata. I nie było to spowodowane działającą
klimatyzacją.
- Makaron ze szpinakiem, poproszę
– powiedziała Magda, oddając kelnerce menu.
- Ja również. I dwa kieliszki
białego wina.
- No więc… Jak tam lekcje z
dzieciakami?
- W porządku. Miałem kupę roboty,
ale lubię to. A ty?
- Ja też miałam robotę, ale
bardziej papierkową. Wyjątkowo spokojna szkoła.
- Magda, nie rozmawiajmy o pracy,
co? Nigdy tego nie robiliśmy i uważam, że było nam z tym dobrze. Jest tyle
ciekawych rzeczy do omówienia.
- Co na przykład?
- Twoje uczucia – powiedział
nieśmiało. – Względem mnie – dodał po chwili, nie mogąc oprzeć się spojrzenia
jej w oczy.
- Lubię cię, Kajtek – odparła z
lekkim uśmiechem. – Bardzo… bardzo… bardzo… bardzo… – mówiła, uśmiechając się
coraz szerzej z każdym kolejnym słowem. Równocześnie nachylała się nad stołem,
coraz bardziej zbliżając się do Kajtka. Kiedy ich twarze znalazły się
dostatecznie blisko dziewczyna musnęła jego usta swoimi, powodując, że oczy
chłopaka zaświeciły się milionem iskier.
- No… nie spodziewałem się –
zaśmiał się nerwowo, kiedy Magda powróciła na swoje miejsce.
- Po mnie można się wiele
spodziewać.
- Teraz już to wiem.
Magda oraz Kajtek bardzo dobrze
się rozumieli. Nadawali na tych samych falach, więc ich dobra relacja nie była
zaskoczeniem. Obydwoje przez lata byli samotni, ale wreszcie odnaleźli bratnią
duszę, która dawała zrozumienie, spokój i szczęście. Dla Magdy ten związek nie
był oczywistością, ponieważ z tyłu głowy wciąż siedział jej Michał. Jednak już
niejednokrotnie przekonała się, że Winiar nie jest mężczyzną dla niej. Wiele
lat przeżyła samotnie, opiekując się schorowanym ojcem. Wiele przeszła w życiu,
więc po jego śmierci chciała sobie wszystko ułożyć na nowo z kimś, kto nie
będzie jej wiecznie przypominać o trudach przeszłości.
Michał był specyficznym mężczyzną,
który bardziej potrzebował twardej baby z jajami niż dziewczyny rodem z
sąsiedztwa, którą właśnie była Magdalena. Ona sama gustowała w silnych i
zdecydowanych mężczyznach, którzy dawaliby jej poczucie bezpieczeństwa oraz
stabilność – materialną, duchową, a także psychiczną. W jej oczach Michał był
tego zaprzeczeniem. Bardzo chciała mu pomóc w ogarnięciu się i adopcji Enzo,
ale nie mogła się w nim zakochać dostatecznie mocno, aby stworzyć z nim udany i
szczęśliwy związek.
Kajtek był zupełnie inny. Wiedział
czego chce i spełniał swoje marzenia. Kobieta w jego towarzystwie czuła się jak
dama, gdyż zawsze był szarmancki. A w dodatku miał poczucie humoru, które
spodobało się Magdzie. Dziewczyna uważała, że znajomość z młodym nauczycielem
języka angielskiego będzie dla niej dobra, dlatego też postanowiła się
zaangażować i sprawdzić, co przyniesie jej los.
- Masz smutną minę – zauważyła po
chwili.
- Bo przypomniałem sobie o
Winiarskim.
- W takiej chwili o nim
pomyślałeś? – zaśmiała się, jednak szybko spoważniała, bo mina Kajtka nie była
zbyt wesoła. – Martwisz się czymś?
- Twoimi uczuciami do niego. Wiem,
że nie jest ci obojętny.
- Cóż… To prawda. Ale możesz być
pewny, że nie gram na dwa fronty. Michał to tylko przyjaciel na którym bardzo
mi zależy. Na nim i na Enzo. Chcę im pomóc, ale nie kryją się za tym żadne
aspekty matrymonialne. Winiar nie może zostać moim partnerem, bo – mimo iż do
siebie pasujemy – to nie spełnia moich podstawowych wymagań. Nie potrzebuję
dużego dziecka w domu. Jestem kobietą i sama potrzebuję opieki.
- Więc nie będziesz z nim kręcić
za moimi plecami?
- Zdecydowanie nie – zaśmiała się.
– Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?
- Przepraszam cię. Wiem, że wiele
dla ciebie znaczy.
- To prawda, ale nie masz się czym
przejmować. Naprawdę.
- Cieszę się.
Magdzie ciężko było pozbyć się
uczuć do Michała. Jeszcze nie tak dawno pragnęła oddać mu swe serce. Wydawało
się jej, że go kocha, ale z biegiem dni zdała sobie sprawę, że było to tylko
zauroczenie. I to nie do samego Michała, ale do Enzo. Chłopiec rozpalał serca
każdemu z kim miał styczność. A ponieważ Magda była bliską przyjaciółką
Winiarskiego, los dziecka nie był jej obcy. Na szczęście udało jej się zdać z
tego sprawę, bo w przeciwnym razie skrzywdziłaby bardzo wiele osób.
- Jakie masz plany na resztę dnia?
– zapytał mężczyzna.
- Wracam do domu. Muszę iść do
Michała opowiedzieć mu o twoim wujku.
- Jeszcze do niego nie dzwoniłaś?
- Nie, chciałam mu to przekazać
osobiście. A może pójdziesz ze mną?
- Do Winiarskiego? Nie sądzę, aby
to był dobry pomysł. On mnie chyba nie lubi.
- Co ty gadasz?! Chodźmy!
- Nie, Magda. Ja mam jeszcze
sprawdziany do poprawienia na jutro. Sama to lepiej załatwisz – powiedział z
uśmiechem. – Ten dzień był dla mnie mega szczęśliwy i nie chcę, aby Winiarski
to popsuł.
- No dobrze. W takim razie pójdę
już. Dziękuję ci za pomoc. Twój wujek na pewno coś wymyśli.
- Trzymam za to kciuki. Zadzwonię
później.
- Okay. Do zobaczenia –
powiedziała, całując go na pożegnanie.
Magda była lekko wystraszona przez
wizytą u Michała, bo nie wiedziała czego się spodziewać. Winiar się załamał i
zamiast działać, robić coś aby odzyskać Enzo, to zamknął się w swoich czterech
ścianach i nie wpuszczał gości do środka. Wyjątkiem była Magda, która
codziennie dostarczała mu żywność i inne niezbędne rzeczy.
Michał zawsze siedział na kanapie
w pokoju z zasłoniętymi oknami, ciągle w tej samej koszulce, wśród nie umytych
naczyń i porozrzucanych śmieci. I na nic zdały się motywujące i mobilizujące
pogadanki Magdaleny. Nic do niego nie docierało, jakby na zawsze stracił wiarę.
- Jak się czujesz? – zapytała
dziewczyna, stawiając na blacie w kuchni reklamówkę z jedzeniem. – Jesteś
głodny?
- Nie.
- Dzwonili z sądu rodzinnego?
Wyznaczyli już datę rozprawy?
- Nie. Oni nie zadzwonią.
- Zadzwonią.
Magda podeszła do Michała i
zebrała mu z czoła brudne kosmyki włosów.
- Posłuchaj. Rozmawiałam dzisiaj z
Kajtkiem i…
- Z Kajtkiem? A więc tak spędzasz
wolny czas…
- Dał mi to – kontynuowała, nie
zważając na zgryźliwe uwagi siatkarza. Wyciągnęła z torebki wizytówkę. – To
jego wujek. Prawnik, który specjalizuje się w prawie rodzinnym. Kajtek
opowiedział mu o tobie oraz Enzo. Zdecydował się wam pomóc.
- Nie chcę jego pomocy.
- Nie zachowuj się jak dziecko,
Michał. To dobry prawnik, sprawdź w Internecie ilu rodzinom pomógł.
- Nie obchodzi mnie to.
- Tak? No to świetnie! Siedź sobie
tutaj sam i pozwól, aby Enzo ponownie trafił do domu dziecka, a potem w ręce
kolejnych, nieodpowiedzialnych i wstrętnych ludzi, którzy wykorzystają go do
promocji. Będą się szczycić, że mają kolorowe dziecko, a kiedy zrozumieją, że
czarny chłopak to same kłopoty, oddadzą go z powrotem jak zużytą zabawkę. Siedź
i pozwól, aby Enzo znów poczuł się jak wyrzutek społeczeństwa, jak przedmiot z
wypożyczalni, który krąży z rąk do rąk. Siedź i pozwól na to.
- Magda…
- Nie obchodzi mnie to, co masz mi
do powiedzenia. Ja nie pozwolę ci zmarnować życia, ani swojego, ani Enzo.
Trzymaj tą wizytówkę i masz w taj chwili zadzwonić do tego mężczyzny. A jeśli
tego nie zrobisz, to przysięgam ci, że sama złożę wniosek adopcyjny, poślubię
Kajtka i to my będziemy adopcyjnymi rodzicami Enzo. Przysięgam, że to zrobię,
Michał. Bo tak samo, jak ty, kocham tego chłopca i nie pozwolę, aby spotkały go
kolejne przykrości ze strony potworów, którzy mają czelność nazywać siebie
ludźmi. Zrozumiałeś mnie?
- Magda…
- Więcej ci powiem! Jesteś
cholernym egocentrykiem, bo myślisz tylko o sobie. Siedzisz sobie tutaj, w
swoim ciepłym i bezpiecznym domku, znalazłeś sobie frajerkę, która przychodzi i
gotuje dla ciebie, sprząta, pierze… Masz wszystko w nosie, bo niczego ci nie
brakuje. Ale pomyśl teraz o Enzo, który został sam. Wrócił do tego miejsca,
którego nienawidzi. Nie wie co się dzieje, nie wie czy kiedykolwiek cię jeszcze
zobaczy. Cholera wie, co oni mu mówią, rozumiesz?!
- Nie jesteś frajerką – wyszeptał.
- Boże, Michał, otrząśnij się! Tu
nie chodzi o mnie. Nie widzisz tego co się dzieje?
- Widzę.
- I zamierzasz coś z tym zrobić?
- Zamierzam – odparł. Chwycił za
wizytówkę leżącą na stole i wykręcił numer do prawnika.
__________
Nawet nie wiecie ile kosztowało mnie napisanie tego rozdziału...
Jakość marna, ale mam nadzieję, że teraz będzie mi lepiej szło.
19 kwietnia 2013
16. Konsekwencje
Magdalena właśnie jadła śniadanie
i czytała poranną gazetę, kiedy usłyszała potworne walenie do drzwi.
Wystraszyła się, bo nikt normalny nie traktuje tak drzwi o poranku. Przez głowę
przeszło jej wiele złych myśli, ale postanowiła to sprawdzić. Oscar zaczął
szczekać, a ona dyskretnie poszła do przedpokoju, aby sprawdzić, kto to.
Zaglądając przez judasza zauważyła przerażonego Michała. Od razu otworzyła mu
drzwi, szczelniej wiążąc szlafrok.
- Michał…
- Jest u ciebie Enzo?
- Enzo? A dlaczego? Co się stało?
- Nie wiem. On zniknął.
- Jak to zniknął? Zgubiłeś
dziecko?
- Nie zgubiłem! Jadł śniadanie, a
ja poszedłem pod prysznic. Kiedy wyszedłem z łazienki jego już nie było.
Myślałem, że może przyszedł do ciebie.
- Nie, nie było go tutaj.
- Cholera jasna! – warknął cały
rozdygotany i zły.
- Biegnij na dół! Na pewno nie
uciekł daleko. Ja się ubiorę i zaraz do ciebie dołączę.
Michał przytaknął i bez zawahania
zbiegł po schodach na dół. Wybiegł z bramy wprost na starszą sąsiadkę, która
mieszkała na trzecim piętrze.
- Pani Kwiatkowka! Nie widziała
pani Enzo? To ten Murzynek, którym ostatnio się opiekuję.
- Nie, nie widziałam żadnego
dziecka.
Siatkarz pobiegł przed siebie
dokładnie rozglądając się wokoło. Nigdzie nie było śladu Enzo! Zaglądał w każde
większe krzaki, pytał przechodniów, pobiegł w miejsca, które Enzo lubił i znał,
jednak nigdzie go nie znalazł. Zaczął się poważnie martwić.
- Masz go?
Nagle obok pojawiła się Magda.
- Nie. Nigdzie go nie ma. Boże, co
ja teraz zrobię?!
- Nie panikuj, Michał. Znajdzie
się, na pewno.
- Oby.
- Nic ci nie mówił?
- Nie. Dzień jak zawsze. Wczoraj
się dziwnie zachowywał, bo był małomówny i szybko poszedł spać. Zazwyczaj
wariuje do późna.
- Może coś mu się stało? Lub ktoś
powiedział mu coś przykrego. Wiesz jakie potrafią być dzieci.
- Masz rację! Enzo zmienił się,
kiedy wróciliśmy ze spaceru w parku.
- No widzisz! Chodź, nie ma co
gadać! Musimy go szukać.
Przyjaciele rozbiegli się w dwie
różne strony, aby przeszukać większy teren. Początkowo szukali wokół domu i na
dzielnicy, zaglądali do sklepów i boiska szkolne. Wreszcie pobiegli do parku, w
którym zazwyczaj spacerowali. Michał obawiał się, że Enzo znów wpadł do oczka
wodnego. Szybko odgonił od ciebie ten czarny scenariusz i skupił się na dalszych
poszukiwaniach. Był przerażony. Tak bardzo kochał Enzo, że nie wybaczyłby sobie
do końca życia jakby coś mu się stało. Był jak jego rodzone dziecko. Znał go
lepiej niż ktokolwiek inny.
- Magda! Może powinnyśmy sprawdzić
w domu. Może wrócił.
- Dobry pomysł. Ty szukaj dalej, a
ja pójdę sprawdzić.
Michał pobiegł na plac zabaw. W
oczach miał już tyle łez, że ledwie widział drogę. Miał w sobie tyle emocji, że
nie potrafił się racjonalnie zachowywać. Ludzie mijający go sądzili, że jest
wariatem lub pijanym nieudacznikiem. I w jednym i w drugim stwierdzeniu było
trochę prawdy i Michał doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Znów nawalił. Znów
zawiódł – nie tylko siebie, ale Enzo i Magdę również. Ponownie skrzywdził
osoby, na których mu najbardziej zależało.
Jak on to robił? Jak to się
działo, że nieumyślnie robił tak okropne rzeczy. Kłopoty i problemy same do
niego przychodziły, pchały się drzwiami i oknami do michałowego życia. A on nie
potrafił temu zapobiec.
Nagle usłyszał sygnał komórki.
Pośpiesznie wyjął ją z kieszeni i odebrał połączenie.
- Michał, tu Magda. Wracaj do
domu. Enzo jest cały i zdrowy.
- Poważnie?
- Tak. Chodź, czekamy na ciebie w
moim mieszkaniu.
Ogromny kamień spadł mu z serca.
Przystanął na sekundę, aby złapać oddech i uspokoić skołatane bicie serca. Nie
marzył teraz o niczym innym niż o zobaczeniu i przytuleniu Enzo, dlatego
pośpiesznie ruszył w kierunku domu.
Wchodząc do mieszkania Magdaleny
od razu zauważył chłopca bawiącego się z psem. Dziewczyna doskoczyła do Michała,
aby powstrzymać jego szaleńcze zachowanie, nie chciała, aby chłopczyk się
wystraszył.
- Tylko spokojnie – wyszeptała, po
czym pozwoliła Winiarowi uściskać Enzo.
Łzy ciskały się do oczu, kiedy
spoglądało się na klęczącego i tulącego do piesi dziecko Michała. Byli bardzo
ze sobą zżyci i widać to było gołym okiem. Jeden bez drugiego nie istniał i żal
ściskał serce, kiedy myślało się o tym, że mogą zostać sobie odebrani.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał
siatkarz, głaskając chłopca po główce. – Czemu uciekłeś?
- Bo… Wiktoria wróciła. Nie chcę,
by została moją mamą.
- Co? Skąd ci to przyszło do
głowy? Ona chciała tylko porozmawiać… Oh, Enzo, tak bardzo cię przepraszam –
wyszeptał, ponownie ściskając malca. – To się więcej nie powtórzy. Obiecuję. Wierzysz
mi?
Malec pokiwał twierdząco głową, po
czym ponownie wtulił się z Michała.
- Zabiorę go do domu – powiedział
do Magdy. – Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma sprawy. Uważajcie na
siebie.
Wychodząc na klatkę Michał po raz
ostatni uśmiechnął się do dziewczyny. Co on by bez niej zrobił…
- O, panie Winiarski! Widzę, że
znalazł pan dziecko! – Po schodach schodziła pani Kwiatkowska. – Nic mu nie
jest?
- Nie. Jest cały i zdrowy.
- To całe szczęście. Szukał pana
ktoś.
- Kto?
- Jakaś kobieta. Mówiła, że jest z
jakiegoś ośrodka.
Michał z przerażeniem spojrzał na
Magdę.
- I co pani jej powiedziała?
- Że szuka pan dziecka.
- Cholera jasna!
- Michał, nie przy dziecku –
powiedziała, odbierając od niego Enzo i chowając się w mieszkaniu siatkarza.
- Do widzenia, pani.
- Do widzenia.
Winiar wszedł do domu bardzo
zdenerwowany. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co to oznacza. Straci Enzo.
Na zawsze.
- Nie panikuj – powiedziała Magda.
Kilka minut wcześniej zaprowadziła Enzo do pokoju, aby ten się spokojnie
pobawił. Teraz przytulała ramię siatkarza, starając się go pocieszyć. Winiarski
siedział na kanapie, zgarbiony i zagubiony, chował twarz w dłoniach i
intensywnie myślał o tym jak wybrnąć z kłopotu.
- To koniec.
- Żaden koniec.
- Była tu urzędniczka z ośrodka
adopcyjnego! Wie, że Enzo się zgubił! Jak to wygląda według ciebie, no jak?!
Nim Magdalena uświadomiła sobie,
że Winiar na nią nawrzeszczał, usłyszeli dzwonek do drzwi. Posłali sobie
przestraszone spojrzenia, po czym Michał wstał z miejsca, aby otworzyć
niezapowiedzianemu gościowi. W myślach błagał Boga, aby był to Mariusz,
listonosz lub chociaż Wiktoria, ale szybko rozpoznał panią Beatę Nowak –
urzędniczkę ośrodka adopcyjnego, która zajmowała się jego sprawą.
- Dzień dobry – powiedział
nieśmiało.
- Witam, panie Winiarski. –
Oficjalny ton głosu kobiety nie zwiastował dobrych rzeczy. – Przyszłam na
kontrolę, a doszły mnie słuchy, że nie radzi sobie pan z dzieckiem.
- Ja? Nie, wszystko jest pod
kontrolą. Enzo bawi się w swoim pokoju.
- Panie Winiarski, czy ja wyglądam
na głupią?
- Nie.
- No więc właśnie! Proszę mi
wybaczyć, ale muszę zabrać Enzo ze sobą.
- Ale jak to? Przecież nic mu nie
jest.
- Proszę nie utrudniać, panie
Winiarski.
- Kto to? – Nagle z pokoju wybiegł
Enzo. Kiedy zobaczył złowrogo nastawioną urzędniczkę natychmiast schował się za
nogami Magdaleny.
- Chodź, spakujemy twoje rzeczy –
powiedziała brunetka i chwytając malca za rączę poszła do jego pokoju.
Enzo nic z tego nie rozumiał. Nie
chciał odchodzić od Michała. Nie chciał iść z tą kobietą do domu dziecka.
- Nie martw się. Wszystko będzie
dobrze – powiedziała Magda, wkładając do plecaczka jego ulubione zabawki.
- Czy ta pani widziała już mój
pokój?
- Tak, bardzo jej się spodobał.
- To dlaczego muszę z nią iść?
- Nie wiem, Enzo. Poczekaj na Michała.
On z tobą porozmawia.
Magdalenie było bardzo przykro.
Kibicowała Enzo i Michałowi, ale niejednokrotnie uprzedzała Winiara, że jeśli
się nie ogarnie doprowadzi w końcu do sytuacji kryzysowej. Obecnie była
bezradna, mimo iż bardzo chciała pomóc. Żadne sensowe rozwiązanie nie
przychodziło jej teraz do głowy. Zresztą pani Nowak wydawała się nieugięta. I
nie można było się jej dziwić.
Uchyliła drzwi, aby zawołać
Michała. Chciała, aby siatkarz wytłumaczył wszystko dziecku, które było bardzo
zaniepokojone.
- Proszę mi pozwolić się z nim
pożegnać. O nic więcej nie proszę – usłyszała, a po chwili Michał pojawił się w
pokoju Enzo.
Mężczyzna chwycił za pluszowego
misia i niechętnie wsadził go do plecaka malca.
- Michał, czy ja muszę iść z tą
panią?
- Niestety tak.
- Dlaczego?
- Taka jest procedura, Enzo.
Wiesz… – westchnął, kucając przed chłopcem – przez jakiś czas nie będziemy się
teraz widzieć.
- Czemu?
- Inni ludzie muszą teraz ocenić
czy jestem wystarczająco dobry dla ciebie.
- Jesteś najlepszy!
- My to wiemy, ale pozwólmy się
innym dowiedzieć. Wszystko będzie dobrze, pamiętaj o tym, okay?
- Kocham cię, Michał.
- Ja ciebie też, smyku –
powiedział, mocno go do siebie przytulając.
- Musimy już iść. – Nagle w pokoju
pojawiła się pani Beata. – Gotowy, Enzo?
Malec zeskoczył z michałowych
kolan. Założył plecak na plecki, po czym uściskał Magdalenę.
- Jestem gotowy – powiedział i
wciągnął rączkę do urzędniczki. – A wie pani, że Michał jest bardzo dobry?
- Tak, Enzo. Chodźmy.
- Nauczył mnie sznurować buty na
dwie pętelki, pokazał mi jak się gra w siatkówkę, zrobił dla mnie pokój, zabrał
mnie do zoo i na wycieczkę do lasu. Razem zrobiliśmy ognisko i jedliśmy
kiełbaski.
- Cudownie, Enzo.
- Magda też jest bardzo dobra. Ma
super psa z którym się zawsze bawię. Oscar jest moim przyjacielem i bardzo mnie
lubi.
- Musimy już iść, kochanie –
powiedziała pani Nowak. – Do widzenia, panie Winiarski.
- Do widzenia. Pa, Enzo!
- Pa, pa!
Kiedy tylko Enzo zniknął za
drzwiami Michał kompletnie się rozkleił. Łzy rzewnie spływały mu po policzkach.
Szlochał jak małe, zagubione dziecko. Niewiele myśląc zbliżył się do Magdy i
mocno ją przytulił. Wówczas i dziewczynie puściły emocje. Obydwoje stali
pośrodku pokoju Enzo, wtuleni w siebie i płaczący. Teraz wszystko było dla nich
bezsensu, nic nie miało znaczenia. Bez Enzo życie straciło kolory.
- Jutro wystąpię o opiekę nad
Enzo. – Michał odsunął się od dziewczyny i wytarł mokre policzki. – Muszę go
odzyskać.
- Wiem.
- Pomożesz mi?
- Zrobię wszystko co w mojej mocy,
Michał.
- Dziękuję. I przepraszam, że
musiałaś być świadkiem tej sceny.
- Daj spokój.
- Nigdy sobie nie wybaczę jeśli go
stracę. Boże, jaki ja byłem głupi!
- Michał, każdy z nas popełnia
błędy.
- Ale ja popełniłem ich za dużo.
On mnie kocha, Magda. Ufa mi, chce być moim synem. Pozwoliłem mu się do mnie
przywiązać i nie wywiązałem się z moich obowiązków. To żenujące! Ja mam prawie
30 lat, a zachowuję się jak gówniarz!
- Wreszcie to do ciebie dotarło,
Michał. Szkoda, że tak późno.
- Oby nie za późno.
__________
Nie mam kolejnego rozdziału i nie wiem kiedy będzie. Nie obiecuję, że za tydzień się coś pojawi.
A co gorsza nie wiem jak zakończyć opowiadanie, bo Wasze komentarze dają mi wiele do myślenia...
Krótka notka także TUTAJ.
12 kwietnia 2013
15. Powrót nawałnicy
Co może począć mężczyzna, który
tak namieszał w swoim życiu, że nie ma pojęcia co dalej z nim zrobić?
Odpowiedź jest tylko jedna:
przeprosić i rozpocząć wszystko od nowa.
Michał zapukał do drzwi Magdaleny.
Wczorajszy wieczór należał do najgorszych w jego życiu. Popełnił tyle błędów,
powiedział tyle słów, których w ogóle nie powinien wypowiadać. Przesadził
wyznając Magdzie swoje uczucia. I zamiast ją do siebie przekonać, to ją
wystraszył.
- Magda – powiedział, między
kolejnymi zapukaniami. – Wiem, że tam jesteś. Otwórz mi, proszę.
W sumie nie było w tym nic
dziwnego. Magda miała prawo odmówić mu rozmowy po tym co zrobił.
- Magda, proszę…
Zamiast melodyjnego głosu
dziewczyny zza drzwi było słychać tylko warczenie psa. Z rezygnacją zapukał
jeszcze raz po czym odwrócił się na pięcie i ruszył ku własnemu mieszkaniu.
- Michał.
- Magda!
- Mam dużo pracy, ale możesz wejść
na minutę.
- Nie zajmę ci wiele czasu –
powiedział, mijając ją w drzwiach.
Usiedli na kanapie w niewielkim
salonie mieszkania Magdaleny. Obydwoje byli spięci i podenerwowani. Dziewczyna
nerwowo bawiła się palcami, a Michał ze smutkiem błądził wzrokiem po pokoju.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, obydwoje głośno odetchnęli, po czym Wianiar
rzekł:
- Przyszedłem, aby cię przeprosić.
Za wszystko.
- To miło z twojej strony.
- Moje zachowanie było… dziecinne.
Nie tak powinien zachowywać się dorosły człowiek. Skoro mi na tobie zależy
powinienem zabiegać o twoje względy w inny sposób, a tymczasem tylko cię do
siebie zrażam. Niczego od ciebie nie oczekuję. Zrozumiałem, że masz własne
życie, a ja niestety nie jestem jego częścią…
- Jesteś, Michał. Odkąd się tu
wprowadziłam jesteś częścią mojego życia.
- Ale nie tak jakbym sobie tego
życzył.
- Hm… Nie wiem co mam ci teraz
powiedzieć…
- Nic nie mów. Wszystko już
zrozumiałem, dlatego przyszedłem przeprosić i zapewnić cię, że nie popełnię już
kolejnych głupot. Odstawiam alkohol na dobre i nie będę już dopuszczać się
błędów, aby zwrócić twoją uwagę. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty.
- Ja też.
- No to… Hm… Będę leciał –
powiedział, wstając z miejsca. – Aha! I to co ci wczoraj wyznałem… Wiesz co mam
na myśli?
- Wyznanie miłości?
- Tak, dokładnie – przytaknął z
niewielkim wstydem. – Ja… Ja wcale tak nie uważam.
- Nie?
Kiedy Magdalena usłyszała od
Michała słowa „kocham cię” jej serce niebezpiecznie przyśpieszyło bicia. Nie
spodziewała się tego, ale w głębi duszy liczyła, że kiedyś taki moment
nastanie. Bardzo pragnęła miłości. Jednak wówczas to nie był dobry moment, bo
dziewczyną targały mieszane uczucia względem Winiarskiego. Z jednej strony
wzbudzał w niej współczucie i litość, lubiła go takiego zagubionego, bo wówczas
czuła się potrzebna. Ale jego nałóg i ciągłe wracanie do alkoholu, pakowanie
jej w przeróżne kłopoty sprawiało, że miała dość tych zawirowań. Pragnęła, aby
Michał zniknął i sam zajmował się swoim życiem. Wielokrotnie zastanawiała się,
dlaczego nie może być normalnie, i co zrobić, aby życie Michała i Enzo
przypominało bajkę, a nie diabelski rollercoaster.
Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi
na to pytanie. I być może właśnie dlatego uciekła, kiedy usłyszała od Michała
wyznanie miłości.
- Nie. Sam nie wiem, dlaczego to
powiedziałem. Byłem pijany i nie do końca świadomy.
- Jasne, rozumiem… Śpieszyłeś się,
prawda?
- Tak. Idę do Enzo. Zabieram go do
parku. Może masz ochotę się przyłączyć?
- Może innym razem. Mówiłam, że
mam dużo pracy.
- No tak. To… do zobaczenia.
- Trzymaj się, Michał.
Siatkarz opuścił mieszkanie
sąsiadki z ciężkim sercem. Był dziwnym przypadkiem, bo potrafił kłamać jak z
nut – nawet na trzeźwo. Ale kiedy przychodziło do mówienia prawdy, nawet tej
najprostszej, najmilszej, to cały żołądek się buntował, powodując ogromny ból.
Niegdyś był przekonany, że każda kobieta chciałaby usłyszeć z jego ust te
magiczne słowa. Teraz pewne fanki również byłyby wniebowzięte, gdyby wyznał
którejś miłość. Jednak ta jedyna i najważniejsza kobieta nie odwzajemniała jego
uczucia.
Magdalena była dla niego niczym
anioł. Nie znał drugiej równie kochanej kobiety. Poza tym, że miała w sobie
wrodzone dobro, którym emanowała, to w dodatku posiadała coś takiego jak
współczucie, ciepło i wewnętrzne piękno. Odnajdowała się we wszystkich
sytuacjach perfekcyjnie, nawet w tych najgorszych i najtrudniejszych, w których
zazwyczaj stawiał ją Michał. Nie umiał znaleźć odpowiednich słów, aby dogłębnie
opisać jej osobę. W michałowych oczach Magda była piękna, inteligentna,
tolerancyjna, opiekuńcza, odpowiedzialna, beztroska, spontaniczna… Mógłby tak
wymieniać w nieskończoność. I z ręką na sercu mógłby przysiąc, że wśród tych
przymiotników nie znalazłoby się ani jedno złe słowo.
I dlatego tak ciężko było mu
skłamać, patrząc Magdzie w oczy.
Kochał ją, ale musiał to ukrywać
dla dobra ich wszystkich.
Magda usiadła na kanapie i zalała
się łzami. Po raz kolejny Michał się nią zabawił. Był pijany i nie powinna
traktować jego słów poważnie. Chociaż z drugiej strony mówi się, że człowiek po
alkoholu mówi szczerze. Już sama nie wiedziała w co wierzyć. Najprościej byłoby
wziąć sprawy w swoje ręce, ale nie należała do wyzwolonych kobiet, które
zabiegają o męskie względy.
Winiarski nie był jej obojętny.
Kochała mu pomagać, uwielbiała przebyć w jego towarzystwie, lubiła ich rozmowy
i czas spędzony na zabawie z Enzo. Więc nic dziwnego, że kiedy usłyszała
„kocham cię” poczuła się jak ktoś bardzo specjalny. Oczywiście wolałaby, aby
powiedział to na trzeźwo, ale wówczas zapewne zabrakłoby mu odwagi. Popełniła
błąd uciekając z jego mieszkania. Może gdyby została i odwzajemniła jego
wyznanie, gdyby dała mu jakiś znak, sygnał, że i ona jest zainteresowana tą
znajomością. Może wówczas ich dzisiejsza rozmowa wyglądała by inaczej, a cała
przyszłość malowała się w jaśniejszych barwach. Na pewno by tak było. Tylko że
wieczorna poważna rozmowa nie miałaby sensu, bo Michał był kompletnie pijany.
Nie ma co płakać nad rozlanym
mlekiem. Magda wytarła mokre policzki z łez i zaparzyła sobie mocnej kawy.
Musiała przestać o tym myśleć, oczyścić umysł. Już było po ptakach. Nic nie
naprawi relacji z Michałem. Widocznie tak już było im pisane, że ich przyjaźń
to pasmo wzlotów i porażek.
Zadzwonił telefon. Chwyciła za
komórkę z nadzieją, że na wyświetlaczu zobaczy imię Michała, ale zamiast tego
ujrzała numer należący do Kajtka.
- Tak, słucham? – powiedziała,
starając się ukryć smutek.
- Hej! Co tam słychać?
- W porządku.
- Wyspałaś się po wczorajszym
spektaklu? Mam nadzieję, że nie za późno odwiozłem cię do domu.
- Nie.
- No to dobrze, bo już się
martwiłem – zaśmiał się. – Ja właśnie sobie siedzę w domu i zbijam bąki.
Pierwsza moja niedziela od bardzo długiego czasu, którą spędzam na kanapie.
- A co zazwyczaj robisz?
- Różne rzeczy. Biegam, jadę do
rodziców, poprawiam sprawdziany, gotuję…
- Więc czemu dzisiaj tego nie
robisz?
- Dobre pytanie – zaśmiał
się.
- A może masz ochotę na spacer?
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Powiedzmy. Muszę iść z psem do
parku. Jeśli masz ochotę, to możesz się przyłączyć.
- Tak się składa, że nie potrafię
ci odmówić. Będę u ciebie za pół godziny, okay?
- Jasne, czekam.
- Do zobaczenia!
Michał usiadł na ławce w parku i z
nostalgią przyglądał się Enzo. Zaczęło do niego docierać ile błędów popełnił i
jakie mogą one mieć konsekwencje w adopcji chłopca. Nie mógł dopuścić, aby coś
stanęło mu na drodze. Ani Enzo, ani Magda nie zasługiwali na takie traktowanie.
Był sprawcą wszystkich problemów i nie bardzo mu się to podobało.
Szukał rozwiązania, które
zadowoliłoby wszystkie strony. Jedno było jasne – musiał wymiksować Magdę ze
wszystkich afer, w które je wpakował. Robiąc to prawdopodobnie pogrąży samego
siebie, ale kochał tą dziewczynę i nie mógł jej unieszczęśliwiać.
- Cześć, Michał. – Michał spojrzał
w górę, zasłaniając sobie dłonią święcące prosto w oczy słońce. Początkowo nie
rozpoznał stojącej nad nim dziewczyny. Jednak kiedy się przyjrzał, zauważył
burzę rudych loków.
- Wiktoria! Cześć.
- Mogę się przysiąść? Nie zajmę ci
dużo czasu.
- Siadaj – powiedział, przesuwając
się w lekko w prawą stronę.
- Widzę, że Enzo świetnie się bawi
– rzekła z uśmiechem, spoglądając na chłopca, bawiącego się na placu zabaw.
- Tak. Na szczęście zapomniał o…
tamtym wypadku.
- To dobrze – odparła smutno. –
Wiem, że masz mi to za złe…
- Nie bierz tego do siebie.
- Długo o tym myślałam… Należą wam
się przeprosiny. Ja naprawdę nie jestem taka zła jak uważacie. To prawda, że
czasami jestem zbyt egoistyczna i zdarza mi się działać w złej wierze, ale… Nie
chciałam, aby stała mu się krzywda. Nie skrzywdziłabym umyślnie dziecka –
załkała.
- Nie płacz, Wiki. Mi złość już
przeszła. Owszem, uważam, że mogłaś się zachować dużo lepiej w tej sytuacji,
zwłaszcza, że prosiłem cię o uwagę, bo Enzo to żywiołowe dziecko. Ale
najważniejsze, że nic mu się nie stało. No i że ludzie z domu dziecka się o tym
nie dowiedzieli.
- Bardzo cię przepraszam, Michał.
Głupia jestem.
- To nieprawda. Jesteś jeszcze
młoda i lekko roztrzepana. Z czasem się zmienisz.
- Mam nadzieję, że kiedyś mi to
wybaczysz.
- Ja jak to ja, ale chyba Enzo
bardziej zasługuje na twoje przeprosiny.
- Tak, jasne. Masz rację – powiedziała.
– Możesz go tutaj zawołać?
Michał spojrzał przenikliwie na
dziewczynę, ale nic nie odpowiedział. Głośno wywołał imię chłopca i machnięciem
ręki zachęcił go do podejścia do ławki.
Enzo pojawił się dość szybko, ale
był niepewny w swoich działaniach. Stał blisko Michała, z dala od Wiktorii.
Nawet na nią nie spojrzał.
- Wiktoria chciała ci coś
powiedzieć. Usiądź tutaj – rzekł, wskazując wolne miejsce między nim a
dziewczyną.
Rudowłosa wzięła głęboki wdech i
rzekła:
- Wiem, że mnie nie lubisz i jesteś
na mnie zły. Chciałam cię tylko przeprosić za to, że cię wtedy nie upilnowałam.
To przeze mnie wpadłeś do wody i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Mam
nadzieję, że kiedyś o tym zapomnisz i wybaczysz mi. Jesteś super facetem i
chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić.
Nastała chwila ciszy, która
męczyła całą trójkę. Oczekiwano reakcji ze strony Enzo, ale ten tylko bawił się
swoimi małymi żołnierzykami, które trzymał w rączkach.
- Powiesz coś? – zapytał Michał.
- Mogę iść się już pobawić?
Siatkarz przepraszająco spojrzał
na Wiktorię, po czym lekko kiwnął głową.
- Idź.
Malec pognał na huśtawki, a Winiar
ponownie zajął miejsce bliżej dziewczyny.
- Wybacz mu. Jest jeszcze za mały
na takie rozmowy.
- Jasne, rozumiem – odparła
smutno.
Michał położył rękę na jej dłoni.
Nie lubił, kiedy kobiety się smuciły w jego towarzystwie. Powinien już
przywyknąć, bo większość z nich się złościła lub płakała, gdy był w pobliżu.
Nigdy nie robił tego celowo. Taki po prostu już był.
- Nie przejmuj się, Wiki.
- Cześć, Michał. – Nagle przed
jego oczami pojawiła się Magda. Wyglądała przepięknie, jak zawsze. Jednak tym
razem towarzyszył jej pewien mały szkopuł, który psuł całokształt – Kajtek.
- Magda! Cześć – powiedział,
szybko odsuwając się od rudowłosej. Lecz było za późno, bo Magdalena zauważyła
jak trzymają się za ręce. – Wszystko w porządku?
- Tak, jak widać – rzekła,
uśmiechając się do swojego blondwłosego przyjaciela. – Ty także się nie
nudzisz, prawda?
- Co? Nie, to nie… Magda…
- Musimy iść. Pozdrów Enzo.
Trzymaj się.
- Na razie – rzucił Kajtek.
- Cześć – odpowiedział smutno
Winiar.
Siatkarz odprowadzał ich wzrokiem
i czuł jak jego serce powoli umiera. Dziewczyna, którą skrycie kochał spotkała
się z potencjalnym konkurentem w walce o jej względy.
__________
Miałam dzisiaj traumatyczny dzień, który wiązał się z wizytą u dentysty, dlatego też nie będę się dziś rozwodzić nad tym rozdziałem.
I mam dla Was niespodziankę -> TUTAJ!
5 kwietnia 2013
14. Wyznania
- Puk, puk. – Wysoki blondyn
wszedł do niewielkiego gabinetu Magdaleny, uprzednio pukając. – Witam piękną
panią psycholog. Można?
- Jasne, Kajtek. Chodź. – Magda
zamknęła zeszyt, w którym robiła notatki i z uśmiechem spojrzała na znajomego. –
Co tam masz?
- Coś co lubisz – odrzekł,
wyjmując zza pleców niewielkie białe pudełko.
- Przyniosłeś kremówki?! Jak
cudownie!
- Chciałem ci poprawić jakoś
humor, bo ostatnio jesteś nie w sosie. Za dużo pracy?
- Uwierz mi, że praca w mojej
sytuacji to najmniejszy problem – powiedziała, sięgając po łyżeczkę i biorąc do
ust kawałek ciastka. – Pyszne.
Kajtek uśmiechnął się do
dziewczyny, poczym zapytał:
- Masz jakieś problemy?
- Nawet nie pytaj. – Magda wzięła
kolejny kęs ciastka. – Naprawdę, nie chcesz wiedzieć.
- Będę nalegać.
Magda przeciągle westchnęła.
Spojrzała na Kajtka i opowiedziała mu o wszystkim. Nie miała w Bełchatowie
żadnych znajomych, nie miała przyjaciółki, z którą mogłaby wyjść na kawę i
poplotkować, zwierzyć się ze swoich problemów. A była tylko człowiekiem i nie
potrafiła dusić w sobie wszystkich zmartwień. Nocne szlochy do poduszki już jej
nie pomagały, dlatego uznała, że szczera rozmowa z kimś zaufanym i życzliwym
pomoże jej uporać się ze wszystkimi troskami.
Nie mogła ukrywać swoich uczuć do
Enzo i Michała. I choć te drugie były bardziej niż skomplikowane, to nie mogła
oprzeć się wrażeniu, że wciąż darzy siatkarza sympatią. I w ogóle tego nie
rozumiała. Tak źle ją traktował. Wykorzystywał do swoich niecnych celów,
pakował ją w kłopoty na każdym kroku, a ona mimo to wciąż go lubiła.
- Może to przez tego dzieciaka? –
powiedział Kajtek. – Patrzysz na Michała przez pryzmat Enzo.
- Być może. Ja po prostu bardzo
chcę im pomóc, bo uważam, że są dla siebie stworzeni. Jednak czasami nie rozumiem
Michała. Popełnia tyle kuriozalnych błędów…
- Zdobywa materiał do nauki.
- Wątpię, aby wyciągał z tego
jakiekolwiek wnioski. Ciągle robi to samo, popełnia te same błędy.
- Chcesz znać moje zdanie?
- No…
- Uważam, że on to robi
specjalnie. – Magdalena ściągnęła brwi, a jej usta zacisnęły się w cienką
linię. W skupieniu wsłuchiwała się w słowa Kajtka, próbując zrozumieć jego tok
myślenia. – Michał już trochę cię poznał i wie, że zależy ci na Enzo. Moim zdaniem
on celowo popełnia kolejne błędy, celowo cię w nie wciąga.
- Ale dlaczego miałby to robić?
- Nie wiem… Bo cię lubi, bo mu na
tobie zależy… Nie wiem, nie znam go i jego zamiarów. Ale robi to wszystko, bo
chce mieć z tobą jakiś związek. Zerwanie kontaktu byłoby dla niego ciosem nie
do zniesienia. A poza tym na pewno wie, że nigdy nie odmówisz mu pomocy.
Dlatego robi głupoty, żebyś mogła się nim zainteresować i spędzić z nim trochę
czasu.
- To dziecinne.
- Też tak uważam, ale być może się
mylę. Mówię tylko jak wygląda to z zewnątrz. Ty sama lepiej powinnaś wiedzieć,
jaka jest prawda.
- Masz rację. Powinnam to
wiedzieć. Ale tak nie jest.
- Nie chcę go oceniać, bo go nie
znam, ale widzę co się dzieje.
- Chciałabym pomóc Michałowi, ale
chyba najlepiej będzie jak się od niego odetnę. Jest dorosły, chce adoptować
dziecko. Musi wydorośleć i brać odpowiedzialność za swoje czyny.
- Zgadzam się.
- Muszę być twarda – powiedziała,
biorąc do ust ostatni kawałek kremówki.
- Jak ja lubię takie zdecydowane
kobiety – zaśmiał się, również kończąc ciastko. Nagle usłyszeli dzwonek. –
Przerwa się kończy. Muszę się zbierać na lekcje.
- Dzięki za rozmowę. Bardzo mi
pomogłeś.
- Drobiazg. Jakbyś czegoś
potrzebowała, to wiesz gdzie mnie szukać – rzekł z uśmiechem. Puścił do niej
oczko i wyszedł z gabinetu.
Magda wzięła głęboki wdech i upiła
odrobiny zimnej kawy.
- A właśnie! – Nagle w gabinecie
pojawiła się twarz Kajtka. – Skoro jesteś taka twarda i zdecydowana w stosunku
do Michała, to może ulegniesz mojemu wdziękowi. – Magdalena spoglądała pytająco
na blondynka. – Mam dwa bilety na fajny spektakl w teatrze. Masz czas w sobotę?
Sobotnie wieczory zazwyczaj były
zarezerwowane dla Enzo. Chodzili razem na mecze Skry, aby Michał mógł zagrać.
Teraz nie wiedziała na czym stoi, ale zgodnie ze swoim postanowieniem, zdecydowała
się ułożyć sobie plany na nowo.
- Tak. Chętnie z tobą pójdę.
- Ty to wiesz jak uszczęśliwić
faceta!
- Nie przesadzaj. I uciekaj już,
bo lekcje się zaczęły. Dzieci czekają.
- Racja. Zadzwonię.
- Okay. Miłego dnia.
- Wzajemnie.
Magdalena przekopała całą szafę w
poszukiwaniu odpowiedniego stroju na wieczorne wyjście. Rzadko chodziła do
teatru, preferowała raczej romantyczne komedie w kinie, jednak odmiana dobrze
jej zrobi. Zresztą, nie powinna wybrzydzać, bo na nadmiar atrakcji w
Bełchatowie nie narzekała. Fajnie było pójść na spacer z psem, czy na mecz
siatkarski, ale to nie to samo co kulturalna rozrywka na wysokim poziomie.
Sięgnęła po elegancką czarną
sukienkę. Ostatni raz miała ją na sobie wiele lat temu. Nie sądziła, że jeszcze
się w nią zmieści, ale na szczęście udało się. Kiedy poczuła delikatny materiał
na skórze przypomniała sobie jak bardzo lubiła tą sukienkę. Sięgała jej do
kolan, dokładnie przylegała do ciała, prawie w ogóle nie miała dekoltu, ale za
to odsłaniała sporą część pleców. Magda czuła się w niej bardzo seksownie i
wytwornie. Dopasowała do stroju zgrabne szpilki oraz delikatną biżuterię.
Przeglądając się w lustrze poprawiła opadające na ramiona włosy, stwierdzając,
że wygląda całkiem nieźle.
Usłyszała sygnał nadchodzącej
wiadomości tekstowej. Przeczytała ją, poczym założyła marynarkę i pożegnawszy
się z psem, zeszła na dół, gdzie w samochodzie czekał na nią już Kajtek.
- Dobry wieczór, ślicznej pani –
powiedział na przywitanie. – Pięknie pani dzisiaj wygląda.
- Dziękuję.
- Szczęściarz ze mnie.
- Żebyś wiedział – zaśmiała się.
- Plan jest taki. Najpierw teatr,
potem krótki spacer i kolacja. Powrót do domu zaplanowany jest na dwudziestą
czwartą. Może być? Mam nadzieję, że nikt nie będzie się na mnie wściekać, że
tak późno wraca pani do domu.
- Lepiej uważaj, bo jak
podpadniesz mojemu psu, to…
- Wiem, wiem. Z Oscarem nie
zamierzam zadzierać. Także w drogę!
Wieczór spędzony w towarzystwie
Kajtka był najlepszym jaki Magdalena miała do tej pory w nowym mieście.
Zdziwiło ją to, bo nie sądziła, że coś może przebić wspólne remontowanie pokoju
z Michałem, czy ich wspólny wieczór po meczu, kiedy pierwszy raz się
pocałowali. Była wtedy taka szczęśliwa, ale wówczas na drodze stanęła Wiktoria,
która skutecznie ostudziła jej zapał.
Kajtek był cudownym mężczyzną. Był
dżentelmenem, adorował Magdalenę w każdej chwili. Prawił jej mnóstwo
komplementów, czym zyskał u niej kilka dodatkowych punktów. W dodatku był
bardzo zabawny i wygadany. Nie sposób było się przy nim nudzić. Każda kobieta
chciałaby mieć takiego faceta.
- Mam nadzieję, że dobrze się
bawiłaś – powiedział, parkując samochód pod bramą Magdy.
- Tak, było wspaniale. Bardzo ci
dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej
stronie. Powtórzymy to kiedyś?
- Z przyjemnością. – Zapadła
niezręczna cisza. – Będę już szła. Zaprosiłabym cię, gdyby było nieco
wcześniej, ale…
- Jasne, rozumiem. Dzień pełen
wrażeń z dziwnym facetem – zaśmiał się. – Śpij dobrze.
- Ty też. Do zobaczenia w
poniedziałek. – Magda już chciała wysiąść z samochodu, ale w ostatniej chwili
cofnęła się i złożyła delikatny pocałunek na policzku Kajtka. – Dziękuję.
Dziewczyna poczekała aż blondyn
odjedzie. Pomachała mu na pożegnanie, poczym udała się do domu. Kiedy zapaliła
światło na klatce schodowej mocno się wystraszyła. Aż odskoczyła w najdalszy
zakamarek klatki, ale wówczas rozpoznała siedzącego na schodach mężczyznę z
kapturem na głowie.
Michał przebudził się i spojrzał
na wystraszoną Magdę.
- Co tu robisz?
- Skończyła się randka?
- Co tu robisz, Michał?!
- Czekam na ciebie.
- Niepotrzebnie. Nie mam ci nic do
powiedzenia. Gdzie jest Enzo?
- Tylko Enzo cię interesuje.
- Owszem. Ma trzy lata, a ty
jesteś kompletnie pijany! Gdzie on jest?
- Nie denerwuj się. Nie ma go.
Został w domu dziecka. Nie znalazłem dla niego opieki i nie mogłem go wziąć na
weekend.
- Całe szczęście.
- Jak randka?
- Lepiej niż ci się wydaje. Idę
spać. Na razie – powiedziała, mijając go.
- Nie pomożesz mi?
- Pieprz się!
- Magda…
- A niby czemu mam ci pomagać, hę?
Znów się schlałeś! Sądziłam, że coś dotarło do twojej pustej głowy. Mówiłeś, że
się zmieniasz, że czas najwyższy na ustatkowanie. Gadasz brednie, składasz
obietnice bez pokrycia. Pal licho ze mną. Jestem dorosła i sobie poradzę. Ale
nie rozumiem, jak możesz robić to Enzo?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Obiecałeś mu, że będziecie
razem.
- Staram się jak umiem!
- Pij dalej, Michał. Pij więcej, a
na pewno ci się uda. Gratuluję pomysłowości. Na razie!
- Magda, zaczekaj!
Brunetka weszła do swojego mieszkania
i oparła się plecami o drzwi. To miał być piękny wieczór, a tymczasem
przemieniał się w to samo piekło, które już tyle razy przechodziła. Na początku
przez ojca, a później przez Michała.
Wzięła kilka głębokich wdechów i
wytarła łzy z policzków. Odwróciła się na pięcie i ponownie zeszła na dół, aby
pomóc Winiarskiemu.
- Niech cię szlag trafi, Michał!
- Zostaw mnie – wycedził przez
zęby.
- Wstawaj.
- Nie chcę twojej pomocy. Sam dam
sobie radę.
- Czyżby? Spadniesz ze schodów i
dopiero będzie nieszczęście. No dalej! – Chwyciła go pod ramieniem i dźwignęła
do góry. Winiar ledwo utrzymywał równowagę.
Magda doprowadziła siatkarza do
jego mieszkania. Posadziła go na kanapie i pomogła zdjąć buty oraz kurtkę.
- Pościelę ci łóżko w sypialni –
powiedziała.
- Daj spokój.
- Będziesz spać na kanapie?
- A co za różnica.
- Michał, co się z tobą dzieje?
Magda usiadła obok chłopaka i
bacznie mu się przyglądała.
- Dlaczego tak się zachowujesz?
Nie zależy ci na Enzo?
- Bardzo.
- Więc dlaczego?
- Bo zależmy mi też na tobie.
Przepraszam, że cię wkręciłem w to gówno z urzędniczką. Po prostu… Bardzo
chciałbym, abyś była matką Enzo. Przesadziłem. Pomyliła mi się rzeczywistość z
moją wyobraźnią. Głupi jestem!
- Michał…
- Ja wiem, że to niemożliwe. Dajmy
z tym spokój, bo tylko się ośmieszam. Jestem żałosnym palantem.
- Trudno się nie zgodzić.
- Przepraszam cię, Magda. Ja… Ja
robię te głupie rzeczy, bo wówczas ty jesteś obok mnie. Dzisiaj upiłem się, bo
chciałem, abyś do mnie przyszła.
- To niepoważne.
- Wiem, ale skuteczne.
Magda przypomniała sobie rozmowę z
Kajtkiem sprzed kilku dni. Powiedział dokładnie to samo. Przejrzał Michała na
wylot. I było to szokujące, bo przecież oni się w ogóle nie znali.
- Pójdę już.
- Mam nadzieję, że kiedyś
spojrzysz na mnie bez obrzydzenia.
- Michał, nie gadaj bzdur.
Poradzisz sobie już sam?
- Tak.
- To dobranoc – powiedziała.
- Magda!
- Hm?
- Kocham cię.
__________
Obiecuję, że to już ostatnia taka akcja Michała. Chyba czas się ogarnąć i powoli zmierzać ku końcowi :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)