- Chodź, Enzo. Pomogę ci się umyć
– powiedziała Magdalena, biorąc chłopca za rękę. Impreza u Winiara trwała w
najlepsze. Wszyscy goście dopisali. Mariusz Wlazły pojawił się z żoną oraz
synkiem, który od razu zaprzyjaźnił się z Enzo. Również Magda zaszczyciła
gospodarzy swoją obecnością. Od początku bardzo aktywnie brała udział w
przygotowaniach, bo obawiała się, że Michał polegnie na polu bitwy, którym
niewątpliwie dla niego była kuchnia. Przyrządziła apetyczne przekąski oraz
upiekła ulubione ciasto Enzo z wiśniami. Wszyscy goście byli zachwyceni
potrawami oraz wystrojem mieszkania, które Magdalena lekko przyozdobiła.
Dziewczyna lubiła Michała oraz
Enzo i pragnęła, aby ich przyjęcie wypadło perfekcyjnie. Nie chciała się
rządzić i panoszyć, ale za zgodą siatkarza ustawiła w widocznych miejscach
zapachowe świeczki oraz świeże kwiaty. Dzięki temu mieszkanie wyglądało na
przyjemne i przytulne, co spowodowało, że goście lepiej czuli się w tym
miejscu.
- Od razu widać, że ciasto ci
smakowało. – Magdalena odkręciła wodę w kranie i starannie umyła buzię Enzo,
która była cała czerwona od wiśniowej konfitury.
- Było pycha! Zrobisz takie
jeszcze?
- Kiedy tylko będziesz chciał.
- Za tydzień? Albo nie! Nie! Zrób
je w czwartek.
- W czwartek? A dlaczego akurat
wtedy?
- Bo w czwartek do Michała
przychodzi taka pani, która będzie oglądać jego dom. I jak jej się spodoba, to
potem powie, że mogę tutaj zamieszkać razem z Michałem. A jak nie…
- Na pewno jej się spodoba –
powiedziała, podając mu ręcznik.
- Nie wiem… Ja bardzo lubię
Michała, ale taka starsza dziewczyna z domu dziecka powiedziała mi, że będę
musiał tam zostać, bo nie mam tutaj własnego pokoju, Michał nie ma żony, nie ma
dobrej pracy…
- Enzo, posłuchaj mnie. –
Magdalena przykucnęła przed chłopcem i chwyciwszy go za rączki, powiedziała: –
Michał cię bardzo kocha i jestem pewna, że właśnie to uczucie będzie
najważniejsze w tym wszystkim. Michał jest dla ciebie dobry, prawda? Żadna żona
i żadna praca nie zastąpi mu ciebie. Nie myśl o tym i nie słuchaj tej
dziewczynki. Dobrze?
Maluch pokiwał twierdząco głową.
- Ale jak zrobisz to ciasto w
czwartek, to może ta pani będzie milsza. I powiem Michałowi, żeby dał jej duży
kawałek, taki duży, żeby rozbolał ją brzuch i żeby nie mogła chodzić i wtedy
nie zobaczyłaby całego mieszkania Michała – zaśmiał się radośnie.
- Enzo.
- Ale byłoby śmiesznie!
- Chodź, urwisie. Wydaje mi się,
że twój plan nie będzie konieczny. Michał ma dla ciebie niespodziankę.
- Niespodziankę?! – Nagle oczka
Enzo zrobiłby się dwa razy większe. Bił z nich blask i ciekawość. – Jaką
niespodziankę?
- Sam zobaczysz – powiedziała z
uśmiechem i biorąc go za rączę zaprowadziła do Winiarskiego. – Michał, Enzo już
wie o twojej niespodziance. Nie trzymaj go dłużej w niepewności.
Siatkarz podszedł do małego
chłopca i wziął go na ręce. Enzo był tak bardzo podekscytowany, że uśmiechał
się szczerzej niż aktorka z nowej reklamy pasty do zębów. Jak każde dziecko
lubił prezenty.
- To specjalnie dla ciebie –
powiedział Michał, otwierając drzwi, za którymi zazwyczaj kryła się graciarnia.
Kiedy oczy trzylatka zrobiły się jeszcze większe, postawił go na ziemi, aby
samodzielnie mógł zwiedzić swój nowy pokój. Chłopiec niepewnie wszedł do
środka, bardzo dokładnie oglądał każdy kąt pomieszczenia. Rozglądał się wokoło,
a jego głowa niemalże wykręciła trzysta sześćdziesiąt stopni. – Podoba ci się?
Enzo nic nie odpowiedział. Posłał
tylko Michałowi spojrzenie pełne zachwytu i miłości.
- Zobacz, tutaj masz szafkę na
swoje ubrania – powiedział, otwierając drzwiczki szafy. – Tutaj masz biurko i
kredki, tu są zabawki – dodał, wskazując niewielką skrzynkę stojącą pod
łóżkiem. – Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze czuć. No i jak, Enzo,
podoba ci się?
- Bardzo!
- Naprawdę? Jakoś nie widać –
rzekł i przykucnął przed malcem. – Jesteś w szoku, co?
Enzo pokiwał główką.
- Ja też byłem, kiedy zobaczyłem
efekt końcowy. Masz teraz u mnie swój własny pokój.
- Mogę tutaj dzisiaj spać?
- Nawet bym powiedział, że musisz
– powiedział radośnie i mocno uściskał chłopca.
Zabawa trwała w najlepsze. Michał
cieszył się radością Enzo, który resztę wieczoru spędził bawiąc się w swoim
pokoju z nowym kolegą Arkiem. Magda znalazła wspólny język z przyjacielem
Michała oraz jego żoną, dzięki czemu nie czuła skrępowania. Wiedziała, że nie
pasuje do towarzystwa, ale na szczęście wszyscy byli bardzo serdeczni.
- Magda! Magda! – Enzo wskoczył na
kolana dziewczyny i bawiąc się jej długim wisiorkiem z kamieniem, powiedział: –
Wiesz co? Nie rób w czwartek tego ciasta.
- Nie? Dlaczego?
- Zrób je w sobotę, kiedy znowu
odwiedzę Michała.
- Nie chcesz już przekupić
urzędniczki?
- Nie, bo mam teraz taki piękny
pokój, nowe zabawki i ubrania. Ta pani na pewno zobaczy, jaki Michał jest
dobry. Nie będę musiał jej prze… prze…
- Przekupywać.
- Właśnie. Michał jest bardzo
dobry. I kochany. Ta pani na pewno pozwoli mi z nim zostać.
- Na pewno, kochanie – powiedziała
i mocno go ucałowała.
Dzień wizyty urzędniczki z ośrodka
adopcyjnego nastał szybciej niźli Michał mógł się tego spodziewać. Od momentu w
którym złożył papiery adopcyjne minęło już tyle czasu, ale jemu te tygodnie
zleciały w mgnieniu oka. Od rana był bardzo zdenerwowany, nie mógł w nocy spać,
ani zjeść śniadania. Czuł jak ściska go w żołądku z nerwów, bo nie wiedział
czego się spodziewać.
Obawiał się, że trafi mu się
stara, jędzowata baba, która wytnie mu każdy błąd. Wiedział, że musi być
szczegółowa i bardzo precyzyjna, ale był samotnym mężczyzną – choć ona o tym
jeszcze nie wiedziała. A jak wiadomo mężczyźni mają problemy z utrzymaniem
porządku w mieszkaniu. Chociaż swojego domu był pewien, jak swojej miłości do
Enzo. Magdalena bardzo mu pomagała. Razem z nim posprzątała, przygotowała
poczęstunek, przygotowała go na poważną rozmowę, co z punktu widzenia
psycholożki, było bardzo istotną sprawą.
- Nie denerwuj się tak. Pamiętaj o
radach, które ci dałam – powiedziała Magdalena, stawiając przed roztrzęsionym
Michałem szklankę w wodą mineralną.
- Tak: uśmiechaj się, bądź pewny
siebie i opanowany, używaj pełnych zdań…
- Dokładnie. Musisz być wyluzowany
i rzetelnie odpowiadać na pytania tej kobiety.
- Najbardziej dobija mnie fakt, że
muszę jej wyznać, że jestem kawalerem. Boję się tego.
- Przestań, Michał.
- W naszym kraju nawet rodzeni
ojcowie nie mają praw do swoich dzieci. Mało takich przypadków było?!
- Twój jest inny.
- Masz rację. Jest beznadziejny.
Jaki ja głupi byłem, że się w to wpakowałem. Porwałem się z motyką na słońce!
- Michał. – Magdalena usiadła obok
mężczyzny i chwyciła go za rękę. – Robisz to dla Enzo, pamiętasz?
- Tak…
- Więc weź się w garść! –
powiedziała i klepnęła go w ramię.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi.
Magda wstała z miejsca i poprawiła koszulę Michała.
- Trzymam kciuki – rzekła,
zaciskając palce. – Zajdź do mnie później zdać relacje, dobra?
- Okay.
Michał podszedł do drzwi, aby je
otworzyć. Na progu ujrzał niewysoką, tęgą kobietę o brązowych włosach. Miała
duże okrągłe okulary na nosie oraz szary elegancki uniform na sobie. Sprawiała
wrażenie przyjaźnie nastawionej, bo przywitała Michała szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry – rzekła,
przekraczając próg domu. – Nazywam się Beata Nowak i jestem urzędniczką z
ośrodka adopcyjnego. Pan Michał?
- Tak. Michał Winiarski –
przedstawił się, wyciągając do kobiety dłoń. – Bardzo mi miło.
- Mnie również. – Nagle jej
spojrzenie padło na stojącą w progu Magdalenę. Dziewczyna pragnęła szybko
opuścić mieszkanie sąsiada, bo nie chciała mu przeszkadzać. Dlatego też zwinnie
przecisnęła się obok Michała, jednak ten niespodziewanie mocno złapał ją za rękę.
– A to pana dziewczyna, tak?
- Nie.
- Tak! – powiedzieli niemalże
jednocześnie. Urzędniczka spojrzała na nich pytająco. – Nie… Nie jest moją
dziewczyną – rzekł Michał. – To moja narzeczona. Magdalena Wiśniewska.
Magda ostro spojrzała na
zadowolonego z siebie siatkarza. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Była
zaskoczona i zdenerwowana. Nic z tego nie rozumiała. Chciała się z tego jakoś
wykaraskać, tylko co by tu powiedzieć, aby nie zaprzepaścić szansy Michała na
adopcję Enzo. Nic jej nie przychodziło do głowy. Była w tak wielkim szoku, że
nie wiedziała co powiedzieć.
- Napije się pani czegoś? –
zapytał Michał, zapraszając kobietę do środka.
- Z przyjemnością. Poproszę
herbatę.
- Kochanie – rzekł chłopak,
zwracając się do Magdy. – Czy możesz przygotować herbatę dla pani Beaty?
- Oczywiście… kochanie – wycedziła
przez zaciśnięte zęby i zniknęła w kuchni.
Zamknęła za sobą drzwi i oparła
się o blat. Głowę miała nisko zwieszoną, bo potwornie się teraz czuła. Została
wpakowana w kłopoty o które się nie prosiła. Wszystko co robiła, czyniła z
myślą o Michale i Enzo, o ich miłości i przywiązaniu. Pomagała im ze wszystkich
sił, jak tylko potrafiła. A tymczasem sam Winiar nie traktował jej poważnie.
Wykorzystał ją do niecnych celów, aby tylko spełnić swoje pragnienie o byciu
ojcem. Cel jakże szczytny, ale według Magdaleny nie powinien być osiągany w ten
sposób.
Wyjęła z szafki trzy szklanki i
zapełniła je herbatą, z trudem powstrzymując łzy. Czuła się bezradnie. Musiała
teraz odstawić teatrzyk przed urzędniczką, zagrać kochającą narzeczoną i
przyszłą matkę dla Enzo. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała
jak się zachować. Pragnęła teraz oddalić się od Michała, czuła do niego wstręt,
a tymczasem musiała trzymać go za rękę i posyłać czułe spojrzenia, aby pani
Beata uwierzyła w ich związek.
Kiedy Magda ponownie pojawiła się
w pokoju, Michał oraz pani Beata oglądali pokoik Enzo. Kobieta była pod wielkim
wrażeniem zaangażowania jakie siatkarz włożył w remont. Od samego Michała biła
duma, jednak szybko zniknęła, kiedy tylko Magda oraz jej nietęga mina stanęły
mu przed oczami.
Cała wizyta urzędniczki przebiegła
sprawnie i szybko. Kobieta obejrzała mieszkanie i bardzo je sobie chwaliła.
Niebieski pokój Enzo spodobał jej się i byłą przekonana, że chłopiec również
będzie z niego zadowolony.
Po oględzinach urządziła sobie
pogawędkę z parą. Starała się zadać jak najwięcej pytań dotyczących ich
przeszłości i przyszłości. Niektóre odpowiedzi ją zaskoczyły, ale w ostatecznym
rozrachunku stwierdziła, że Magda oraz Michał to bardzo dobrana para.
- Dziękuję za wizytę –
powiedziała, opuszczając mieszkanie. – Było mi bardzo miło państwa poznać –
dodała, ściskając dłonie zakochanych.
- Również dziękujemy. Mamy
nadzieję, że wszystko będzie dobrze – rzekł Michał.
- Oh, z pewnością. Jesteśmy w
kontakcie. Do widzenia.
- Do widzenia.
Michał zamknął drzwi i przez
chwilę spoglądał przez judasza, aby upewnić się, że kobieta sobie poszła. Kiedy
usłyszał trzask zamykanej bramy, odwrócił się do Magdaleny z szerokim
uśmiechem. Jego radość nie została odwzajemniona. Spotkał się z potwornym murem
nienawiści.
Magda przez chwilę ciskała w niego
piorunami, poczym odwróciła się na pięcie, wzięła torebkę i najszybciej jak
mogła udała się w stronę drzwi.
- Magda! – Michał chwycił ją za
przedramię, próbując zatrzymać. Wiedział, że źle zrobił i strasznie się z tym
czuł, jednak jego miłość do Enzo była tak silna, że uciekał się do ostatecznych
rozwiązań.
- Zostaw mnie! – wyszarpnęła się.
– Jak mogłeś?! Jak mogłeś, Michał?!
- Przepraszam cię, ale…
- Guzik mnie obchodzą twoje
wyjaśnienia, rozumiesz?! Wszystko niszczysz. Wszystko!
- Wytłumaczę ci…
- Nie chcę. Nie chcę mieć z tobą
już nic wspólnego. Jesteś… potworny! Co ci strzeliło do głowy? Co ty sobie w
ogóle wyobrażasz, co? Czy ty w ogóle myślisz o konsekwencjach swojego
postępowania? Czy ty wiesz co się stanie, kiedy ci wszyscy ludzie dowiedzą się
o twoich oszustwach? Popadasz z kłamstwa w kłamstwo! Niebawem sam się w tym
pogubisz!
- Zrobiłem to dla Enzo… Kocham go.
Tak trudno ci to zrozumieć?
- Ja jestem w stanie wiele
zrozumieć. Naprawdę. Ale ty… ty jesteś jakimś beznadziejnym przypadkiem! W
życiu nie spotkałam takiego faceta!
- Przepraszam, Magda.
- W nosie mam twoje przeprosiny!
Czy ty w ogóle potrafisz spojrzeć sobie w oczy? Co ty wyrabiasz, człowieku?!
Tego zamierzasz uczuć dziecko? Powiesz Enzo, że może robić wszystko, aby tylko
osiągnąć swój cel?
- Nie. Oczywiście, że nie.
- Więc dlaczego uskuteczniasz tą
metodę na mnie? Czy ja jestem jakimś chomikiem doświadczalnym?! Myślisz, że ja
nie mam uczuć, że mnie to nie boli, że twoje oszustwa mnie nie dotykają?!
Sądzisz, że na wszystko ci pozwolę?!
- Nie…
- I dobrze, bo ja ci na to nie
pozwolę, rozumiesz?! I lepiej zrób teraz porządek z tą adopcją, bo coraz
bardziej przypomina ona jedną wielką szopkę. Masz mnie z tego wykręcić,
rozumiesz?!
- Magda, proszę…
- Nie! W nosie to mam! Nie chcę
brać w tym udziału! – wrzasnęła, wycierając dłonią łzy płynące jej po
policzkach. – Wiesz co… Ja naprawdę sądziłam, że ty się zmieniłeś. Mówiłeś, że
zrozumiałeś swoje błędy. A ty ciągle je powielasz. Jestem tym zmęczona.
Naprawdę. Chciałam dać ci drugą szansę, ale ty po prostu na nią nie
zasługujesz. To koniec, Michał.
- Koniec? Jaki koniec?
- Koniec wszystkiego. Koniec
naszej przyjaźni, koniec znajomości, koniec pomocy… Nie mam już siły.
- Magda…
- Jesteś beznadziejny! Nie mogę
się z tobą przyjaźnić, bo za bardzo przypominasz mi mojego ojca. Chciałam ci
pomóc, tak jak jemu, ale… To nie ma sensu, bo wy jesteście tacy sami. A ludzie
tacy jak wy się nie zmieniają. I jedynie Enzo mi żal w tym wszystkim. Odkręć
to, bo inaczej sama będę musiała to załatwić.
- Magda… – Michał był zrozpaczony.
Kolejne wypowiedziane na głos zdania dziewczyny zadawały mu cios prosto w
serce. Nie mógł tego znieść. Wiedział, że ona ma rację, ale tak bardzo nie
chciał w to wierzyć. Był zdesperowany. Chwycił twarz Magdy w dłonie i
przyciągnął ją do siebie, składając na ustach zachłanny pocałunek.
Dziewczyna wyrwała się z jego
uścisku i z całej siły spoliczkowała Michała.
- Nie rób tego nigdy więcej! –
krzyknęła, grożąc mu palcem. Posłała mu spojrzenie pełne pogardy i wyszła z
mieszkania, trzaskając drzwiami.
__________
Lubię ten rozdział :) A wiecie co jest najfajniejsze w tym opowiadaniu? Że nie mam bladego pojęcia jak się skończy! :) To ekscytujące, nie uważacie? Hahaha :)
Na marginesie chciałam zaznaczyć, że w głowie kłębi mi się pomysł na nowe opowiadanie z siatkarzem w roli głównej. Pisałam o Kurku, pisałam o Winiarskim, teraz czas na kogoś nowego... :) Możecie zgadywać!
A przy okazji...
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
A przy okazji...
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!