Magdalena zbudziła się o poranku,
a raczej zbudził ją jej wierny kompan – Oscar. Pies skamlał i zawodził, bo
spragniony był spaceru. Godzina była dość wczesna, a wczorajszy wieczór był dla
dziewczyny niesamowicie zaskakujący i skończył się późno. Magda tak bardzo
poddała się romantycznej atmosferze, że całkowicie zapomniała o psie, który
miał swoje potrzeby.
Pocałunek z Michałem był
najprzyjemniejszą rzeczą jaka spotkała ją w ostatnich dniach. Nie spodziewała
się tego, ale uczucie towarzyszące wówczas powracało do niej nawet teraz. Była
tak bardzo szczęśliwa, że uśmiech mimowolnie cisnął się na jej usta. Nie umiała
określić, co tak naprawdę czuje do Michała, jednak uwielbiała zarówno jego, jak
i Enzo, i była przekonana, że cała ich trójka stworzyłaby coś na wzór rodziny.
Były to daleko idące wnioski, bo znajomość z Winiarskim dopiero nabierała
rumieńców, ale Magda bardzo szybko się zakochiwała. I choć za każdym razem
obiecywała sobie, że poczeka, że rozegra wszystko powoli i na spokojnie, to
zawsze, kiedy na horyzoncie pojawiał się dobry mężczyzna, wpadała po uszy.
Postanowiła, że pozwoli losowi
płynąć własnym torem i nie będzie się zbytnio napalać. Czas będzie najlepszym
sprzymierzeńcem. W grę wchodziło również dziecko, a to dostatecznie dobry powód,
aby uważać i nie nakręcać się.
Przypomniała sobie, kiedy
opuszczała mieszkanie Winiarskiego. Odprowadził ją do drzwi, trzymając za rękę
i nie chcąc puścić. Musiała podarować mu kolejnego całusa, aby ten odpuścił.
Uśmiechnęła się do własnych wspomnień, kiedy pies po raz kolejny zaskamlał.
- No, dobra, dobra. Idziemy.
Magda dźwignęła się z łóżka i
ubrała dżinsy oraz szarą bluzę z kapturem. Poranek nie wyglądał na ciepły,
dlatego wolała uważać, aby się nie rozchorować.
- Pójdziemy po świeże bułki i
zrobimy niespodziankę chłopakom, co? – Pogłaskała psa po mordzie, a ten wesoło
zamerdał ogonem.
Znienawidzony przez Michała
dzwonek do drzwi rozchodził się głośno po całym mieszkaniu. Nienawidził tego
dźwięku zwłaszcza w niedzielny poranek. Spojrzał na śpiącego obok Enzo i nagle
uświadomił sobie, że chłopiec nie powinien się obudzić. Pośpiesznie przykrył go
kołdrą i pognał do przedpokoju, aby otworzyć drzwi.
- Dzień dobry.
- O! Wiki, a co ty tu robisz?
Miałaś być na jakiś wykładach.
- Wiesz, okazało się, że nie warto
było jechać. Nic ciekawego się nie dowiedziałam – powiedziała, mijając go w
przejściu i wchodząc w głąb mieszkania. – Hm, cóż na przyjemne widoki o poranku
– dodała, spoglądając z pożądaniem na gołą klatkę piersiową siatkarza. –
Spałeś?
- No, tak jakby.
- To dobrze, że przyszłam, bo już
późno. Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Enzo jest u mnie.
- Co? Eh… No tak – odparła z
udawanym uśmiechem. – Z dzieckiem nic ciekawego nie porobimy. Chyba że…
W oku Wiktorii zatańczyła iskrząca
się iskra pożądania.
- Tam jest? – Skinęła głową na
uchylone drzwi do sypialni.
- Tak. Jeszcze śpi. Nie chcę go
obudzić, bo wczoraj miał męczący dzień.
Rudowłosa dziewczyna podeszła do
drzwi i cicho je zamknęła. Odwróciwszy się w stronę Michała, spojrzała na niego
najseksowniej jak potrafiła i kocim krokiem, zmysłowo kręcąc biodrami, ruszyła
ku niemu. Lekko, lecz stanowczo pchnęła go na kanapę poczym usiadła na nim
okrakiem. Wystraszony i zdezorientowany Michał nawet nie zdążył zareagować.
- Zróbmy to szybko – powiedziała,
nachylając się nad nim i namiętnie całując.
Jej dłonie błądziły po michałowym
ciele, dochodząc do podbrzusza na którym opinały się dresowe spodnie.
- Wiki, to chyba nie jest dobry
moment.
- Cii – szepnęła, przykładając mu
do ust palec. Zaraz potem zręcznie rozwiązała sznurki przytrzymujące spodnie. –
Obiecuję, że będę grzeczna.
- Nie w tym rzecz, ja po prostu… –
Nim dokończył zdanie w swoich ustach znów poczuł zręczny język dziewczyny.
Czuł, że wszystko to zmierza w
złym kierunku, jednak przy Wiktorii był bezradny. Rudzielec miał w sobie tyle
siły, że bez problemu zdominował dwumetrowego siatkarza. Wiedział, że to co
robi jest nie w porządku wobec Enzo i Magdy. Bardzo starał się temu zapobiec,
ale stał na straconej pozycji, gdyż dziewczyna nie dawała mu nic powiedzieć.
Nagle usłyszał znienawidzony
dźwięk. Ktoś wyrwał go z opresji i był za to bardzo wdzięczny.
- Cholera jasna! – Dziewczyna
przeklęła pod nosem i wstała z Winiara, aby ten mógł otworzyć drzwi.
Ciężko dysząc wyjrzał na zewnątrz
i ujrzał rozpromienioną Magdę oraz jej złotego czworonoga.
- Hej! Kupiłam rogaliki na
śniadanie. Może się skusicie?
- Yy…
- Kto to, kochanie? – Nagle obok
siatkarza pojawiła się Wiktoria. Objęła go w pasie i prowokacyjnie spoglądała w
oczy nieznanej dziewczynie. – Dzień dobry, pani.
- Dzień dobry.
- To Magda, moja sąsiadka.
Wiktoria lustrowała Magdalenę od
stóp po czubek głowy. Zwykłe trampki, sprane dżinsy, bezkształtna bluza i
matowe włosy związane w kucyk, a do tego wszystkiego brudny pies, który
szczerzył na nią swoje kły. Poczuła się pewniej, bowiem ona sama prezentowała
się nienagannie w ołówkowej spódnicy i eleganckiej, zwiewnej zielonej bluzce.
- Coś się stało? – dopytywała
rudowłosa.
- Nie. Chciałam tylko dać
Michałowi rogale na śniadanie, bo wiem, że Enzo je uwielbia.
- Oh, dziękujemy – odparła,
odbierając od Magdy pieczywo. – Michaś, mamy jakąś marmoladę?
- Powinna być.
- To ja przygotuję śniadanko dla
moich kochanych facetów – powiedziała i pocałowała Michała w policzek.
Ten, jakby nie zdając sobie
kompletnie sprawy z zachowania Wiktorii, stał jak wryty przy drzwiach i nie
spuszczał oka z Magdaleny. Czuł, że wpadł w kłopoty. A mogłyby być one jeszcze
większe, jakby Wiki pojawiła się w przedpokoju roznegliżowana po porannych
igraszkach.
- Pójdę już – powiedziała cicho.
- Nie, zaczekaj. – Michał chwycił
ją za rękę, wywołując tym samym zdenerwowanie u psa, który głośno warknął. – To
nie jest tak jak myślisz, Magda.
- Skąd wiesz co ja myślę? A
zresztą, to nieważne. Wszystko rozumiem.
- Nic nie rozumiesz.
- Ja wiem, że jesteś sławny, że
starasz się o adopcję i powinieneś się godnie prezentować z potencjalną
małżonką. Daleko mi do niej – powiedziała, lustrując swój strój. – Nie mam ci
tego za złe, Michał. Po prostu sądziłam, że jesteś inny.
- Jestem inny.
- Michaś! Wolisz dżem truskawkowy
czy śliwkowy? – Z kuchni doszedł do nich damski głos.
- Wszystko ci wyjaśnię. Ona wpadła
tylko na śniadanie. Miała wczoraj pójść z Enzo na mecz, ale nie mogła i dzisiaj
chciała się zrewanżować.
- Proszę? Miała pójść na mecz
zamiast mnie, tak?
- Tak. To znaczy nie! Nie! Bardzo
chciałem, abyś poszła, ale nie miałem tylu biletów. Kurwa mać, Wianiar,
przestań się pogrążać – warknął, uderzając się w głowę.
- Posłuchaj. Rób sobie co chcesz,
ale jeśli sądziłeś, że znalazłeś sobie darmową opiekunkę do dziecka, to muszę
cię wyprowadzić z błędu. Uwielbiam Enzo, ale nie będę się wtrącać do waszego
życia, skoro Ty, Enzo i ta dziewczyna macie stworzyć rodzinę. Nie chcę popsuć
twoich planów względem chłopaka. Jesteście dla siebie stworzeni, a jeśli ona ma
ci pomóc w adopcji, to okay. Ja to rozumiem, bo dobro Enzo jest teraz
najważniejsze.
- Ale Magda…
- Nic nie mów, Michał. Sam
powiedziałeś, że się pogrążasz. Jakbyś czegoś potrzebował, daj znać. Nie chowam
urazy – powiedziała i zniknęła za drzwiami swojego mieszkania.
Michał zrobił to samo i poszedł do
kuchni, w której Wiktoria zdążyła już narobić niezłego bałaganu.
- Pytałam się ciebie o coś;
truskawkowy czy śliwkowy?
- Wszystko jedno – odparł,
siadając bezwładnie przy stole.
- Ej, Michaś. Co się stało? –
Wiktoria pogłaskała go po ramieniu i usadowiła się na jego kolanie. – To ta
dziewczyna? Wiedziałam, że z nią jest coś nie tak. Od początku mi się nie
spodobała.
- To we mnie tkwi problem.
- Michał… – Nagle pojawił się
zaspany Enzo. Siatkarz zręcznie „zrzucił” Wiktorię z kolan i podszedł do malca.
Posadził go na krześle i podał śniadanie.
- Wyspałeś się?
- Chrapiesz – powiedział z
uśmiechem chłopiec.
- Eh, zdarza mi się. Następnym
razem jak do mnie przyjdziesz to pomyślimy o jakimś innym spaniu dla ciebie.
Może rozścielimy ci kanapę i damy dużo poduszek, aby było wygodniej.
- To dobry pomysł – rzekła
Wiktoria, spoglądając na Michała. – Wówczas i ja mogłabym u was zostać na noc.
Enzo spojrzał na dziewczynę, a
potem na Michała. Siatkarz zrobił podobnie, a kiedy ich wzrok się spotkał
delikatnie kiwnął głową, dając małemu do zrozumienia, że nic takiego nie będzie
miało miejsca.
Niedziela powoli przechodziła w
popołudnie i Michał musiał odprowadzić Enzo do ośrodka. Nie chciał tego robić,
bo weekend spędzony z chłopakiem był jednym z najlepszych w ostatnim czasie.
Wspólne spacery, posiłki, pogawędki… Wszystko to wprowadzało Michała w dobry
nastrój. Dzięki temu zapominał o wszystkich problemach, które niczym lawina
zwalały się na jego głowę.
- Szkoda, że nie było z nami
dzisiaj Magdy. Wczoraj na meczu było super.
- Jeszcze kiedyś cię zabiorę na
mecz. Koniecznie musisz zobaczyć jak gra drużyna Polski.
- Magdzie też się spodobało. Na
pewno zgodzi się mnie przypilnować.
- Zobaczymy… Może tym razem
pójdzie Wiktoria.
- Wiktoria? Nie chcę z nią iść.
- Dlaczego? Ona cię lubi.
- To nieprawda! Szarpie mnie za
włosy!
- Nie szarpie, tylko czochra.
- Ale to boli!
- Przesadzasz. Zobacz, opiekunka
już za tobą wygląda. Chodźmy szybciej!
Żal było zostawiać go wśród innych
dzieci, ale takie niestety są koleje losu. Enzo był bardzo smutny, ale
pocieszał go fakt, że Michał odwiedzi go następnego dnia.
Winiarski zamknął drzwi Domu
Dziecka i przez chwilę zastanawiał się, co teraz. Powrót do pustego domu mu się
nie uśmiechał, Magda nie chce go znać, Mariusz spędza niedzielę w rodzinnym
gronie, więc nie będzie zawracać mu głowy. Ruszył więc wolnym krokiem w
kierunku osiedla na którym mieszkał. Minął chińską restaurację, w której często
jadał i stanął przed niewielkim barakiem, w którym znajdował się lokalny bar.
Zajął miejsce przy jednym ze
stolików w najdalszej części lokalu. Zamówił piwo, potem drugie i trzecie.
Doprawił to czystą wódką i szklanką whisky. Po dwóch godzinach nie był w stanie
samodzielnie iść, a czekał go jeszcze powrót do domu.
Nie umiał sobie poradzić z
kłopotami. Wiktoria oraz Magda były teraz kobietami, które mąciły mu w życiu.
Podświadomie czuł, że obydwie są odpowiednie. Zarówno jedną jak i drugą bardzo
lubił, choć każdą w inny sposób. Z Wiki miałby bardzo kolorowe życie, pełne
niespodzianek i adrenaliny. Magda z kolei dałaby mu stabilizację i
bezpieczeństwo. Czy aby nie tego potrzebuje Enzo? Ale Enzo to nie wszystko. On
sam też musi być szczęśliwy i zadowolony. Jaki sens jest w adopcji malca, skoro
jego związek z którąś z kobiet może okazać się fiaskiem?
- Winiar, dziś niedziela. Idź do
domu, co? – powiedział zatroskany barman. – Poradzisz sobie, czy zadzwonić po
taryfę?
- Dam radę. Reszty nie trzeba –
rzekł, wręczając mężczyźnie banknot.
Droga powrotna do domu okazała się
trudniejsza niż przypuszczał, ale był już zaprawiony w boju, więc sobie
poradził. Trudność jak zwykle sprawiały krawężniki i schody, których miał wiele
do pokonania. Musiał wdrapać się na drugie piętro do swojego mieszkania, a
kolejne stopnie zdawały mu się coraz wyższe, i wyższe. A w dodatku uciekały mu
spod stóp.
Nagle światło na klatce się
zapaliło, a do bramy weszła Magda oraz jej pies, który natychmiast zaczął
ujadać. Dziewczyna starała się go uciszyć i odciągnąć od pijanego Michała, ale
zwierzak był niezłomny.
- Czekaj, zaprowadzę go do domu –
powiedziała i wbiegła po schodach do swojego mieszkania. Po kilku sekundach
znów była koło Michała, którego starała się podnieść z posadzki.
- Zostaw mnie. Nie warto.
- Zamknij się i wstawaj.
- Nie rób tego.
- Wstawaj, Michał! Nie wygłupiaj
się.
Druga próba podniesienia Winiara
okazała się sukcesem i z niemałym trudem siatkarz w końcu znalazł się w swoim
domu. Magda położyła go na łóżku i pomogła się rozebrać.
- Jeśli tak masz zamiar opiekować
się Enzo, to ja nie wiem, czy powinieneś go adoptować – powiedziała.
- Zapijam smutki.
- Dziecko poza radością przyniesie
ci także smutki i kłopoty. Zostawisz go wówczas i pójdziesz do baru schlać się
jak świnia? Czy może przyprowadzisz go do mnie?
- Nie mów tak.
- Ogarnij się, Michał –
powiedziała, siadając obok niego. – Dziecko potrzebuje odpowiedzialnego
rodzica.
- Dziecko potrzebuje przede
wszystkim matki! A ja nią nie zostanę.
- To się postaraj, człowieku.
Zamiast chlać na umór, umów się z Wiktorią.
- Jak ty nic nie rozumiesz…
- To mi wytłumacz.
- Jest Wiki. Ale jesteś także i
ty. Nie wiem, którą mam wybrać. Obydwie jesteście cudowne.
- Nie sądzę, abym się dla ciebie
nadawała.
- Co?
- Wiktoria i ja, to dwie różne
ligi. Nie dorównam jej nigdy.
- Nie musisz.
- Lubię cię. I to bardzo. Nasz
pocałunek wiele dla mnie znaczył, bo… Choć mówię, że do siebie nie pasujemy, to
myślę inaczej. Ale ja nie będę na ciebie czekać, Michał. Sam musisz się zdecydować
i to w miarę szybko. Ja was uwielbiam i chcę dla was jak najlepiej, dlatego
zaakceptuję każdą twoją decyzję. I mam nadzieję, że jutro będziesz pamiętać tą
rozmowę. Nie wstawaj, zamknę drzwi za sobą, a klucz wsadzę ci pod wycieraczkę.
Dobranoc, Michał.
__________
Zostałam nominowana przez Elelaine do Lebster Award.
A więc odpowiadam do pytania:
1. Dlaczego siatkówka?
Kibicuję już tak długo, że nie pamiętam jak to się zaczęło :)
2. Której drużynie kibicujesz?
Siatkarskiej? Skrze. Piłkarskiej? Realowi Madryt.
3. Wymarzone miejsce, do którego chciałabyś pojechać na wakacje?
Madryt :)
4. Idealny weekend?
25 stopni ciepła, park, książka, popołudnie z koleżanką, mrożona kawa i mecz :)
5. Co sprawia, że się martwisz?
Wiele rzeczy.
6. Twoje trzy ulubione książki...?
Trzy? Trochę mało jak na mnie! :P "Alchemik", "Zmierzch", "50 twarzy Greya".
7. Cytat, który zawsze się motywuje?
Może nie motywuje, ale mi przyświeca: "Jeśli czegoś naprawdę bardzo mocno pragniesz, cały Wszechświat sprzyja Twojemu marzeniu" - to działa, wiem z doświadczenia :)
8. W wolnych chwilach uwielbiam...?
Czytać książki :)
9. Marzę o...?
Banalne, ale o wielkiej miłości :)
10. Kto jest dla Ciebie najważniejszy w życiu?
Siostra.
11. Ulubiony sportowiec? (nie tylko siatkarz)
To proste! Mesut Ozil :)
Moje pytania:
1. Film, który mnie inspiruje...
2. Ulubiona muzyka...
3. Jak się zaczęła moja przygoda z blogami...
4. Jak lubisz spędzać niedzielę...
5. Czekolada czy chipsy?
6. Ulubiony kolor...
7. Facebook, tumblr czy instagram?
8. Twoje miejsce zamieszkania...
9. Ulubiona drużyna sportowa...
10. Miejsce na ferie zimowe...
11. Jesteś aniołkiem czy diabełkiem?
Nominuję:
Karolinę, Efkę, Monikę, Imperfectę, Pixels i Winiarową