Ubrana w obcisłe dżinsy, seksowny
top i wysokie szpilki Wiktoria, weszła do bełchatowskiej restauracji z
uśmiechem na ustach. Włosy powiewały jej na lekkim wietrze, powodując
piorunujący filmowy efekt. Zawsze wyglądała perfekcyjnie i wzbudzała
zainteresowanie u mężczyzn. Jednak ona za cel obrała sobie konkretnego faceta i
zamierzała zabiegać o jego względy. Seksowny, wysportowany, przystojny i
wyzwalający pożądanie Michał Winiarski był dla niej idealną partią. Stworzyliby
przepiękną parę, która niejednokrotnie znajdowałaby się na licznych okładkach
polskich brukowców.
- Cześć, dziewczynki! – Wiktoria
przywitała się ze swoimi przyjaciółkami serdecznymi pocałunkami w policzki,
poczym zajęła jedyne wolne miejsce przy stoliku. Kokietując kelnera zamówiła u
niego czarną kawę oraz ciastko z kremem. – Co u was słychać?
Jagoda, Weronika, Sandra oraz
Wiktoria spędziły w restauracji ponad dwie godziny rozmawiając, śmiejąc się i
plotkując na przeróżne tematy. Każda z nich poruszyła temat swoich studiów,
pracy, przyjaciół, rodziny, partnerów… Wszystkie były młodymi, atrakcyjnymi
kobietami, które prowadziły bujne i kolorowe życie towarzyskie. Żadna z nich
nie narzekała na nudę. Dziewczyny miały wielu wspólnych znajomych, których
trzeba było obgadać, wiele różnych pasji, którymi trzeba było się podzielić,
wszystkie interesowały się nowymi trendami, które dotyczyły mody, fryzur i
kosmetyków. Poza tym uwielbiały oglądać kolorowe magazyny i czytać plotki, więc
życie prywatne i zawodowe gwiazd polskiej oraz światowej estrady również bardzo
je interesowały.
- Wiki, a kiedy ciebie zobaczymy
na łamach gazet, co? – zaśmiała się Weronika.
- Właśnie! Coś długo polujesz na
tego siatkarza.
- Dajcie jej spokój! To delikatna
sprawa.
- Dzięki, Jagódko, sama potrafię za
siebie mówić. To skomplikowane, bo Winiarski jest w pakiecie z dzieckiem.
Chociaż… – W oku rudowłosej dziewczyny zatańczyły złośliwe chochliki, które
zwiastowały szatański plan.
- Dziecko?! – zdziwiły się
koleżanki. – Nie znalazłam w sieci żadnej wzmianki o dziecku. – rzekła Sandra.
- To sierota. W dodatku „brudna”.
– Koleżanki zmierzyły Wiktorie wzorkiem. – Czarnoskóry chłopak. Nazywa się Enzo
czy jakoś tak. – Machnęła ręką i wypiła kawę do końca.
- No to się nieźle wpakowałaś –
zaśmiały się. – Miałaś zostać rozpoznawalną, aspirującą projektantką mody, a
tymczasem będziesz etatową mamuśką.
- To jeszcze nic pewnego.
- Co masz na myśli?
- Wpadł mi do głowy pewien pomysł…
***
Usiadłszy na zielonej ławce,
Michał myślami wracał do dnia wczorajszego, który tradycyjnie spędził z Enzo.
Panowie urządzili sobie prawdziwy męski dzień. Byli na meczu polskiej
Ekstraklasy, kiedy bełchatowska drużyna mierzyła się ze Śląskiem Wrocław,
później poszli na krótki spacer, obiad i na plac zabaw. Świetnie się razem bawili.
Michał robił wszystko, co tylko trzylatek sobie zażyczył. Nie chciał go
rozpieszczać, ale nie potrafił mu odmówić. Wszystko to doprowadziło do tego, że
Enzo robił z nim co chciał. Nawet skakał mu po brzuchu!
Michał uśmiechnął się do swoich
myśli i już zaczął planować następny weekend. Kiedy opiekunka z domu dziecka
zauważyła, że Enzo i Winiarski mają naprawdę dobry kontakt, pozwoliła Michałowi
zabrać chłopca do siebie na dwa dni. Bardzo to ucieszyło siatkarza. Wreszcie
spełni marzenie chłopca i zaprosi do na mecz Skry Bełchatów, jednak najpierw
musiał znaleźć dla niego opiekunkę. Nie mógł pozwolić, aby mały samotnie błąkał
się po trybunach, kiedy on będzie szaleć na parkiecie. Zresztą, nawet nie
mógłby się skupić na grze.
- Dzień dobry. – Michał poderwał
się z miejsca, kiedy tylko usłyszał melodyjny głos Wiktorii. Uśmiechnął się do
niej promiennie i pocałował na powitanie. Dziewczyna zrobiła na nim ogromne
wrażenie, bowiem miała na sobie krótką spódniczkę, bluzkę na ramiączkach oraz
słomkowy kapelusz spod którego wystawały rude loki, mieniące się różnymi
barwami od promieni słonecznych.
- Witaj. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję – odparła lekko
speszona. – To co mamy w planach?
- Spacer? A później może pójdziemy
na mrożoną kawę bądź herbatę? To chyba ostatnie ciepłe dni roku, więc trzeba
korzystać.
- Masz rację. Chodźmy. – Wiktoria
stała przed Michałem i czekała na jego ruch. W końcu siatkarz połapał się w jej
myślach i zaproponował dziewczynie swoje ramię. Uśmiechnięta Wiki wykorzystała
propozycję i z triumfalną miną ruszyła za siatkarzem.
- Jak ci minął dzień?
- Dobrze, ale myślami byłam przy
naszym spotkaniu – rzekła z uśmiechem. – Nie mogłam się doczekać, kiedy znów
cię zobaczę. Szkoda, że nie ma z nami Enzo. Bardzo polubiłam tego chłopca.
- Oh, on ciebie też. Widziałem się
z nim wczoraj. Najchętniej zabierałbym go codziennie, ale miałem dzisiaj
popołudniowy trening i niestety nici z odwiedzin.
- Szkoda…
- Tak, ale zobaczę się z nim w
weekend. Już nie mogę się doczekać. Planuję dla niego mnóstwo atrakcji.
- Weekend?
- Tak, coś nie gra? Zapomniałem o
czymś?
- Nie, nie…
- Wiki, o co chodzi? Posmutniałaś.
- To nic takiego, naprawdę. –
Wiktoria ze skruszoną miną dalej szła naprzód, jednak Michał nie dawał za
wygraną i dziewczyna zdecydowała się wreszcie powiedzieć, co jej leży na sercu.
– Mam koleżankę, która miała jechać do Gdańska na weekend, ale w ostatniej
chwili coś jej wypadło. Ojciec zachorował, czy coś takiego. Dała mi te bilety,
a ja je wzięłam z nadzieją, że pojedziemy tam we dwoje.
- Oh, Wiktoria, to naprawdę bardzo
miło z twojej strony. Cieszę się, że o mnie pomyślałaś, ale zapomniałaś, że mam
mecz. Nie mogę go opuścić.
- Rzeczywiście. Kompletnie wypadło
mi z głowy. Trudno, może następnym razem się uda.
- Na pewno. Ale jeśli nie masz planów
na weekend, to możesz wpaść dla halę. Po meczu możemy się wybrać na kolację.
- Brzmi fajnie.
- Cieszę się. Już się martwiłem,
że nie będę miał z kim zostawić Enzo.
- Enzo?
- No tak. Przecież zabieram go do
siebie na sobotę i niedzielę.
- Tą sobotę?
- Oczywiście. Wiki, co się z tobą
dzieje?
- Nie, nic… Po prostu… Przepraszam
cię, Michał, ale pomyliły mi się terminy. Kompletnie zapomniałam, że w tą
sobotę mam ważne wykłady w Krakowie. Przyjeżdża znany projektant mody i
organizuje warsztaty dla młodych zdolnych.
- I musisz jechać?
- Nie muszę, ale chcę. To dla mnie
duża szansa. Mogę się wiele nauczyć.
- Jasne, jedź skoro to dla ciebie
ważne.
- Nie gniewasz się?
- Nie, skąd – odparł z uśmiechem.
– Jakoś sobie poradzę.
- Przykro mi, Michał. Wiesz, że
perspektywa spędzenia dnia z tobą i Enzo to dla mnie duża radość.
- Następnym razem.
Michał oraz Wiktoria spędzili
razem uroczy dzień. Siatkarz bardzo lubił dziewczynę za jej przebojowość i
pozytywną energię, którą obdarowywała świat. Była dla niego jak słoneczko
emanujące dobrem i radością. Właśnie taka kobieta była mu potrzebna. Kompletnie
przeciwieństwo, które wyciągnęłoby go z dołka i na nowo pokazało jak cudowne
może być życie.
Para pożegnała się pod domem
dziewczyny. Michał wrócił do domu, w którym znowu poczuł się bardzo samotnie.
Był późny wieczór, słońce już zaszło za horyzontem, a niebo nad miastem
ogarniał chłodny mrok. Siatkarz siedział na kanapie i pogrążał się w
rozmyślaniach o Enzo i Wiktorii, którzy wywoływali na jego twarzy uśmiech.
Bardzo chciał zabrać chłopca na weekend, ale jeśli nikt nie pomoże mu w opiece
nad nim podczas meczu, będzie musiał wytłumaczyć dziecku, że nici z ich planów.
Nie chciał robić mu przykrości, ale prawdopodobnie tak się właśnie stanie.
Dopiero teraz dochodziło do niego, jak bardzo potrzebuje partnerki. Sam nie
poradzi sobie z dzieckiem. Nie z taką pracą, nie z takimi zobowiązaniami. A
jeśli sezon klubowy się skończy, a zacznie ten reprezentacyjny… Co będzie
wówczas? Z kadrą narodową jeździ po świecie przez wiele miesięcy. Nie będzie
mógł zostawić Enzo samego.
Wszystko to znów zaczęło go
przytłaczać. Za wiele myśli kłębiło się w jego głowie. Niby było dobrze, ale
kiedy przestawał fantazjować, a zaczynał racjonalnie spoglądać na sprawy, to
wszystko malowało się w szarych barwach.
Spojrzał na pełny barek, który
stał obok komody. Piwo, wódka, wino… Do wyboru do koloru. Jeden ruch i znów
może odpłynąć w świat, w którym nie było problemów i kłopotów. Wstał z kanapy
i…
***
Z lektury wyrwał ją dzwonek do
drzwi. Spojrzała na zegarek. Było już bardzo późno i nie spodziewała się
żadnych gości. Oscar podniósł łeb i bacznie zaczął obserwować bieg wydarzeń.
Kiedy jego właścicielka zbliżyła się do drzwi, podążył za nią, aby wybadać
sytuację.
Magda delikatnie uchyliła drzwi,
aby wyjrzeć na klatkę schodową. Ujrzała masywną, męską sylwetkę zarysowaną
jedynie przez cień lampki z jej mieszkania.
- Tak?
- To ja. Michał.
- Nie poznałam cię – zaśmiała się
i wpuściła sąsiada do środka.
- Przepraszam za najście. Nie
powinienem był w ogóle przychodzić. Pójdę już.
- Nie wygłupiaj się, Michał –
powiedziała i spojrzała na niego, aby mu się przyjrzeć. Szukała
charakterystycznych oznak upojenia alkoholowego. Głupio jej było tak go lustrować
i Michał to zauważył. Posłał jej mrożące krew w żyłach spojrzenie i rzekł:
- Nie jestem pijany.
Uśmiechnęła się do niego i
zaprosiła do salonu.
Po chwili wróciła do niego z
herbatą oraz herbatnikami. Zajęła miejsce obok niego i weszła w rolę pani
psychologa, bo jak sądziła, tego Michał właśnie potrzebował. Nie myliła się.
Siatkarz uraczył ją opowieścią o dniach spędzonych z Enzo oraz opowiedział o
Wiktorii, która chyba poważnie zawróciła mu w głowie.
- Ale niestety nie jest tak
kolorowo jak może się wydawać – powiedział.
- Jak to? Enzo cię uwielbia,
czujesz to Wiktorii sympatię i zdaje się, że ona do was też. W czym więc
problem?
- Umówiłem się z opiekunką domu
dziecka, że zabiorę Enzo do siebie na weekend. Pierwszy raz ma u mnie zostać na
noc. To dla mnie wielka sprawa. Ale w sobotę mam mecz i chyba będę musiał
wszystko odwołać, bo nie mam z kim go zostawić.
- A Wiktoria?
- Jedzie do Krakowa. Dziwnie mi
się dzisiaj z nią rozmawiało, ale nie chciałem nalegać, aby jej nie wystraszyć.
- Przykro mi. Enzo na pewno bardzo
cieszył się na te nadchodzące dni.
- Ja też.
- Może ja wam pomogę, co? Miałam
plany na sobotę, ale mogę je zmienić, bo to nic pilnego. Jeśli chcesz popilnuję
Enzo podczas meczu.
- Nie mogę cię tak wykorzystywać.
- Daj spokój! – zaśmiała się i
pogłaskała Michała pokrzepiająco po ramieniu. Jej swawolny gest nieco ją
speszył, dlatego szybko cofnęła rękę, nim Winiar się zorientował. – Lubię was i
chętnie wam pomogę.
- Jesteś aniołem! – Uradowany
Michał tak bardzo się podekscytował, że niemalże staranował drobną Magdę swoim
ciałem. Mocno ją uściskał i obiecał jej się odwdzięczyć jak tylko nadarzy się
okazja. – Przychodź do mnie ze wszystkim. Nawet ze słoikiem, którego nie
będziesz mogła odkręcić!
- Okay – zaśmiała się.
Do Bełchatowa powoli wkradała się
noc. Sesja terapeutyczna, którą zaserwowała Michałowi Magda okazała się na tyle
skuteczna, że ten postanowił wszcząć procedurę adopcyjną. Widział, że nie
będzie to łatwo, ale obiecał sobie chociaż spróbować. Jeśli się nie uda, to może
chociaż stanie się rodziną zastępczą dla chłopca.
- Cieszę się, że wreszcie
zdecydowałeś się na ten odważny krok – rzekła Magda. – Będę trzymać za was
kciuki.
- Przyda się.
- A nie boisz się, że będzie cię
ciągnąć do alkoholu? Chyba miałeś z tym mały problem.
- Tak, ale to dlatego, że czułem
się niepotrzebny. Rozwiodłem się z żoną, nie mieliśmy dzieci i nikt mi nie
pozostał. Teraz mam Enzo. Dla niego zrobię wszystko. A co z tobą, Magda?
- Nie rozumiem.
- Masz kogoś?
- W sensie chłopaka? Nie, nie mam.
- Ale chyba był jakiś mężczyzna w
twoim życiu, co? Przepraszam, że pytam, ale od dawna mnie to zastanawia. Tyle
razy mi już pomogłaś, kiedy byłem zalany. Opiekowałaś się mną i dbałaś, abym
był bezpieczny. Czy ma to związek z twoją przeszłością? Twój facet miał ten sam
problem?
- Michał…
- Okay, nie było pytania. –
Siatkarz podniósł dłonie w geście obronnym i dźwignął się z kanapy. –
Zasiedziałem się. Będę spadać.
- Mój ojciec był alkoholikiem –
rzekła, również wstając z miejsca.
Michał spojrzał Magdzie w oczy i
zauważył w nich ogromny, promieniujący ból.
- Mama zmarła, kiedy miałam
piętnaście lat. Po jej śmierci tata się załamał i wpadł w nałóg. Miałam tylko
jego i musiałam mu pomagać.
- Przykro mi, Magda.
- Zmarł cztery lata później i
wówczas zostałam całkiem sama, obwiniając siebie samą za wszystkie
nieszczęścia. Kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy, wtedy na chodniku,
wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. A kiedy opowiedziałeś mi o Enzo, i jak
zobaczyłam was razem, to przysięgłam sobie, że zrobię wszystko, aby wam się
udało – powiedziała, a po jej różowych policzkach pociekły pojedyncze łzy.
- Przepraszam za to pytanie. –
Michał podszedł do dziewczyny i czule ją objął. Nie chciał wywoływać u niej
takich smutnych emocji. Było mu strasznie głupio i przykro.
Poczekał aż Magda się uspokoi i
zapewni, że wszystko jest w porządku. Wrócił do swojego mieszkania mocno
zmieszany, ale i zadowolony, bo rozmowa z Magdą utwierdziła go w przekonaniu,
że są jeszcze niewiarygodnie dobrzy ludzie na tym przepełnionym nienawiścią
świecie.
__________
Z góry przepraszam za błędy. Nie sprawdziłam treści.
Ten rozdział wydaje mi się znośnym. Mam nadzieję, że z kolejnym będzie podobnie :)